Znana z obiektywizmu blogerka Teesa popełniła była niedawno pełną oburzenia notkę jak to wstrętni Polacy w prastarym słowiańskim mieście Opolu prześladują niemieckich skautów za to tylko, że na opolskim deptaku ośmielają się śpiewać po niemiecku ichnie ludowe piosneczki. Wtóruje jej dzielnie prawdziwy patriota Amstern chłostając biczem satyry tych dzikich Polacken którzy nie dość że nie znają języka niemieckiego to jeszcze nie chcieli wznieść się na wyższy stopień umuzykalnienia i ukoić swoich antysemickich dusz odrobiną sudeckiego folkloru. Jako że znam trochę sprawę opolskich koncertów gitarowych w wykonaniu naszych przyjaciół zza Odry wyraziłem przypuszczenie ze powodem oburzenia mieszkańców Opola na ów koncert była najprawdopodobniej nie nieznajomość niemieckiej muzyki harcerskiej czy języka niemieckiego ale jakby wręcz przeciwnie. Bo oto próbka co też śpiewać potrafią niemieccy skauci na głosy i przy wtórze gitarki:
A jeśli wam się wydaje że skądś te hity znacie to... się wam tylko tak wydaje.
Przecież mlody niemiecki skaut śpiewa wyraźnie Zog ein Regiment von Deutschland a nie von Hitler, i żadne tam Braune Kompanie tylko Graue więc wszystko jest w porzadku.
A w ogóle o co tyle krzyku, proszę szanownego narodu który za holokaust "w międzyczasie już pomału współodpowiada" albowiem " historia ciągle odkrywa nowe białe plamy".
Nie bujam, autentycznie taki komentarz wystawił szczery patriota Amstern pod swoim wpisem. A że przy okazji skrzętnie pousuwał moje śpiewnikowe komentarze to postanowiłem je uwiecznić w osobnej notce.
Oczywiście ja nie wiem NA PEWNO jaki repertuar niemieccy skauci zaprezentowali na opolskim rynku wiem jednak z pierwszej ręki jaki bywał w wykonaniu ich kolegów w niedalekiej przeszłości. Stąd jestem w stanie zrozumieć nerwowa reakcję opolan.
Inne tematy w dziale Kultura