Paweł Kukiz ma pretensję do Jarosława Kaczyńskiego, że uważa ruch Oburzonych za wroga. A ja mam pretensję do JK, że dopuszcza do takiej sytuacji. Wyniknęła z faktu, że Kukiz popiera Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, a JK jest im przeciwny. Piosenkarz Kukiz nie musi znać się dogłębnie na polityce, ale prezes PiS musi i się zna. Powinien więc łagodnie wytłumaczyć piosenkarzowi, jakie praktyczne skutki JOW miałyby w polskiej sytuacji. Teoretycznie to nieskrępowany wyraz woli ludu, czyli pełna demokracja, dobra nasza! Ale w praktyce może być inaczej, niż się Kukizowi wydaje. JOW to wyrżnięcie PiS w większości okręgów a to oznacza hegemonię PO i sił stojących za tą partią, a które Kukizowi wcale się nie podobają.
Kukiz chce dobrze, tylko się nie zna. Dlatego JK nie powinien sugerować, że pomysł JOW podsuwa on wyborcom, żeby system III RP się nie zmienił. W ten sposób ustawia Kukiza w roli agenta wpływu PO - niesprawiedliwie. Zamiast tego należałoby powiedzieć coś w rodzaju: "ruch Oburzonych to bardzo cenna inicjatywa obywatelska. Jednak problem JOW jest bardziej złożony. Chętnie to wyjaśnię panu Pawłowi przy najbliższej okazji, kiedy zaproszę go na wino".
Chwieje się władza PO. Trzeba więc przyjąć zasadę, że - kim by nie był - przeciwnik mojego przeciwnika jest moim przyjacielem. Dla PiS nie ma wroga wśród wrogów Donalda Tuska. Mogą być różne odcienie zbliżeń, rozmaite dystanse, ale nie ma miejsca na sugerowanie agenturalnych zamiarów. Kropka.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka