Wypowiedzi Zbigniewa Brzezińskiego i Andrzeja Wajdy mające w czwartek w TVN wzywać do spokoju podgrzały atmosferę. Ale po kolei.
Brzeziński bluzgnął na Jarosława Kaczyńskiego, nie wymieniając nazwiska, za to że popiera „bzudury” o zamachu w Smoleńsku i twierdzi, że może on być chory psychicznie. Ma rację w jednym, Moskwie służy wojna polsko-polska. Reszta jest dyskusyjna.
Prowadząca wywiad Katarzyna Kolenda-Zaleska stanęła na wysokości danego jej zadania i - nie zadała podstawowych pytań. Jeśli to są „bzdury”, to dlaczego zajęło się nimi 100 naukowców na konferencji na UKSW? Czy to także wariaci ryzykujący reputację naukową w interesie Rosji? Trudno już kwestionować wybuch na pokładzie Tupolewa, więc czy można z góry wykluczać hiopotezę zamachu? Dlaczego Polska ma się pogodzić z jawnie fałszywym i szkodliwym dla polskiej racji stanu raportem MAK a także raportem Millera? Być może są ku temu powody,ale jakie? Nierówny układ sił między Rosją a Polską? Ale w takim razie ile są warte gwarancje bezpieczeństwa ze strony NATO? Jaką ma wartość strategiczną członkostwo Polski w Unii Europejskiej? Są to naturalne pytania do wybitnego politoga. Niestety,dziennikarka ich nie zadała. Zrobiłem kiedyś z Brzezińskim dwa wywiady i wiem, że można z nim rzeczowo porozmawiać, jeśli się chce.
Brzeziński postawił Polakom za wzór elegackie przemówienie Romneya, który pogratulował Obamie zwycięstwa. Jak rozumiem chodziło mu o to, że Jarosław Kaczyński nie umie ładnie godzić się z porażką w wyborach. Ale to są różne sytuacje. Romney nie prowadził kampanii mającej „podważyć podstawy godnościowe prezydentury” Obamy, jaką prowadził Palikot w porozumieniu z Tuskiem. Romney nie rozdzielił swojej wizyty zagranicznej i wizyty Obamy, aby obniżyć rywalowi poziom bezpieczeństwa. To Tusk rozpętał wojnę polsko-polską nie potrafiąc pogodzić się z przegraną w wyborach prezydenckich roku 2005, choć Kaczyński chciał mu dać pół rządu. Tusk wzywał do obywatelskiego nieposłuszeństwa. A ponieważ nie mogł doprowadzić do dymisji rządu Jarosława Kaczyńskiego, to prowadził wyniszczającą taktykę obalania gabinetu przez wotum nieufności dla każdego ministra z osobna. Itd. O te podstawowe różnice między sytuacją Romneya i Kaczyńskiego mogła spytać p. Kolenda-Zaleska. Ale siedziała cicho.
To bardzo ważne pytania. Jeżeli na prawdę mamy skończyć wojnę polsko-polską, to bezstronne media muszą ustalić zakresy win po obu stronach konfliktu, skłonić winnych do przyznania się oraz wzajemnego wybaczenia dla dobra kraju. Może się nam przydać rada wytrawnego politologa, który patrzy z dystansu na polskie sprawy. Tylko pamiętajmy, że Brzeziński nie jest aż tak wybitny, jak go TVN przedstawiło. Nikt w Ameryce nie stawia go na równi z Kissingerem. Ten ostatni przeszedł do kultury popularnej jako nowy Machiavelli - jego rady, to by dopiero było! Jego największe osiągnięcie to organizacja wizyty Nixona w Pekinie, która zachwiała pozycją geostrategiczną ZSRR, a także honorowe zakończenie katastrofalnej wojny wietnamskiej. Zaś Brzezińskiemu pamięta się doradztwo Carterowi w sprawach bezpieczeństwa, bo wtedy doszło do największej kompromitacji nieudolnego prezydenta. Na pustyni w Iranie rozbiły się helikptery, które miały odbić zakładników amerykańskich, przetrzymywanych przez fanatyków ajatollaha Choeminiego.
Brzeziński ma pewną pozycję w Ameryce więc spodziwałem się, że powie coś ważnego. Niestety, dał się użyć w propagandzie rządowej i w moich oczach stracił wiarygodność. Po p. Kolendzie-Zaleskiej nie nie spodziewałem się niczego, więc nic nie straciła.
Teraz o Wajdzie,krótko, bo mi wstyd za mistrza. Wystąpił w „Kropce nad i”, bardzo chwaląc „Pokłosie” film Pasikowskiego nawiązujący do spalenia Żydów w Jedwabnem. O filmie napiszę gdzieś osobno, a tu tylko powiem, że Wajda się myli. Książka Grossa o Jedwabnem wcale nie była dobrze udokumentowana. Wajda wypowiadał się także o polskiej prawicy niezadowolonej z transformacji PRL w III RP. Powiedział, że ci prawicowcy chcieliby PRL z bezpieczeństwem pracy i równością społeczną, bo im się nie udało w III RP. Czyżby zapomniał o uwłaszczeniu nomenklatury? O imponującej nadreprezentacji współpracowników służb specjalnych PRL na liście najbogatszych Polaków? O korpucji, choćby o znanej mu ze słyszenia afery Rywina – albo jeszcze lepiej Amber Gold?
Artysta może być głuptasem politycznym. Wajda głuptasem nie jest, ale za to spryciarzem. Dziennikarz w takiej sytuacji powinien przypomnieć widzom podstawowe fakty. Jestem niemal pewien, że p. Monika Olejnik słyszała w domu od ojca o kulisach ustrojowej transformacji PRL. Chyba coś wie o zdumiewającej nadreprezentacji pracowników służb specjalnych PRL oraz ich rodzin w elitach III Rzeczpospolitej. Ale siedziała cicho.
W porywie dobrego serca chiałoby się wytłumaczyć tym paniom z TVN skąd się biorą informacje i jak rodzą się opinie, jak dzieciom na przykładzie pszczółek: Słuchaj córeczko, pszczółka leci z kwiatka na kwiatek, przenosi w pyłkach informacje genetyczne i tak rodzą się kwiaty na łące. Tak samo ty dziecino szukasz w różnych źródłach, porównujesz, czasem nakłujesz żądłem bezczela, i końcu dajesz miód opinii publicznej. Ale przecież te wyrobione pracownice wiedzą to bez pszczółek. Panie z TVN po prostu obsługują swych prawdziwych klientów, a nie widzów.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka