Moiściewy, a co myśmy się nie nasłuchali ostatnio o pojednaniu narodów! O wybaczeniu win i o… ehem... dialogu. Zajeżdżający mercedesami na swoje konferencje, zafundowali nam salon u senatora, jak z „Dziadów” Mickiewicza. Bo nikt tak balów nie wydawał w Warszawie jak Nowosilcow! Czy ta stara wariatka Rollisonowa gdzieś wam nie przebiegła przez sale na warszawskim zamku? Mój syn, mój syn! Zabity! – nie dobiegło wam do uszu wśród luster i złoceń? A ubici w błocie, i Prezydent Rzeczypospolitej, nie zjawili się wam w koszmarze sennym po źle strawionym bankiecie?
Niech mowa wasza będzie prosta. Tak, tak. Nie, nie. Zapomniane słowa waszego Mistrza przestały wam być wskazówką, jak ze Złym sobie radzić. Kasę kręcą, kalkulują, korzą się przed władzą. Car może łaskaw będzie. W łasce! W łasce! – jak wołał we śnie senator.
Nie jestem w Kościele, choć tam wychowany. Ale ksiądz dla mnie to ten, co niesie „znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Ksiądz Tadeusz. Ksiądz Stanisław. Śp. ksiądz Jerzy. Gdybym miał przejść przez ogień nawrócenia, to poszedłbym do nich do konfesjonału. A nie do mercedesa.
PS. Powyższy drobiazg literacki opublikowałem w Gazecie Polskiej Codziennie, w ramach podnoszenia kultury debaty publicznej.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka