W zasadzie szkoda czasu na kogoś takiego jak bloger „Jeremiasz Paliwoda”, określający się „astrofizykiem, badaczem zjawisk paranormalnych i tańczącym z grzechotnikami”, w związku z tym jednak, że mąci on ludziom w głowach, poświęcę tej personie kilka słów.
JP opublikował wczoraj notkę, w której rozwija jeden ze znanych i omawianych wcześniej np. na blogu FYMa wariantów maskirowki. Według JP do awaryjnego lądowania//zamachu doszło w pobliżu pasa startowego i dopiero z tamtego miejsca przetransportowano za pomocą dźwigu części rozbitego tupolewa na znane wszystkim miejsce katastrofy, czyli w przylotniskowe krzaki.
Interesujące u "paliwody" jest to, że bardzo agresywnie wypowiada on się na temat FYMa i osób skupionych wokół niego, a jednocześnie podejmuje wątki na blogu FYma rozwijane. Usiłuje on przy tym zdyskredytować środowisko FYMa za pomocą prymitywnych i fałszywych „argumentów”:
"Sorry, ale ja nie kupuję maskirowki. Nie kupuję i już.
Dlaczego?
Ano dlatego, że wszyscy u FYM-a próbują mi wmówić, że najważniejszym dowodem na uprowadzenie naszej delegacji są ... zardzewiałe fragmenty poszycia kadłuba Tupolewa, które leżały w "oficjalnym miejscu" katastrofy... To niby ma świadczyć o inscenizacji...
Nie biorą zupełnie pod uwagę tego, że te fragmenty mogły tak wyglądać gdyż były zachlapane błotem, a farba poddana działaniu bardzo wysokich temperatur podczas eksplozji i dlatego w ten sposób właśnie może to wyglądać na zdjęciach (no bo przecież na własne oczy tych odłamków nie widzieli), nie, klapki na oczach i nie ma innej opcji, tylko rdza!!!
Zupełnie nie uwzględniają przy tym, że przecież poszycie kadłuba Tupolewa wykonane jest nie ze stali tylko z duralu, czyli wysokoodpornego stopu aluminium, a ten najzwyczajniej w świecie nie rdzewieje...
Normalna dziecinada i tyle :(((
Takie postępowanie „paliwody” jest, albo świadectwem rozchwiania osobowości, albo grą obliczoną na wrogie przejęcie (może zresztą mamy do czynienia z jednym i drugim jednocześnie) :). JP ma jednak pewien problem - koncentruje uwagę na jakimś mało istotnym, a co ważniejsze - błędnie interpretowanym szczególe i usiłuje wokół niego zbudować spójną wersję wypadków. Dziś jest to dla tego blogera "wypalona trawa" w pobliżu lotniska, kiedyś był to rów z wodą opodal autokomisu, traktowany przez "paliwodę" jako dowód awaryjnego lądowania tupolewa w innym, niż wskazane przez Rosjan, miejscu.
dziś:
"bardzo zagadkowa strefa wypalonej ziemi, która jest z jednej strony ograniczona "miejscem katastrofy", z drugiej natomiast (!!!) linią będącą przedłużeniem osi pasa startowego"
kiedyś:
"Maskirowka faktycznie miała miejsce pod Smoleńskiem w dniu 10.04.2010 roku, z tym, że miała dużo mniejszy zasięg, powiedziałbym, zasięg bardzo lokalny.
Zdjęcie powyżej obejmuje swym zasięgiem cały teren, na którym ta maskirowka została przeprowadzona.
Żółtą obwolutką zostało zaznaczone oficjalne miejsce katastrofy.
Czerwoną faktyczne. Zobaczcie jak niewielka odległość je dzieli...
Nie było innych miejsc lądowania Tupolewa. Tupolew 154M, o numerze bocznym 101, lub 102 (to nie jest do końca jednoznacznie ustalone) wylądował awaryjnie w miejscu zaznaczonym czerwoną obwódką. Białą linią zaznaczony jest obszar wyrytej koleiny, leja, czy jak chcecie inaczej nazywać wyżlobienie w grząskim gruncie wyryte przez kadłub 100 tonowego samolotu. Po prawej stronie zdjęcia macie powtórzony ten sam teren bez linii. Tam dokładnie widać tą głęboką bruzdę w ziemi.
On tam wylądował. Wylądował mniej więcej w jednym kawałku. Podczas lądowania stracił jedynie ten fragment skrzydła, co go niby pancerna brzoza odłamała. To, że utracił kawałek skrzydła podczas kontaktu z ziemią może sugerować, że lądował z niewielkim bocznym przechyłem. Ale Protasiuk wylądował, wylądował w krzakach za autokomisem."
"Są świadkowie, którzy widzieli nienaturalnie przelatujący nad drogą Kutuzowa samolot w bardzo dziwnym położeniu, przechylony, jednym skrzydłem prawie dotykający szosy. Pamiętajmy przy tym, że widzieli ten samolot we mgle. Do tego dziwny, nienaturalny, inny, bardzo głośny, jakby coś było nie tak z samolotem, warkot silników. Może był dlatego taki dziwny, że był to dźwięk wirników mocno obciążonego śmigłowca Mi-26, a Tupolew nie leciał, tylko był transportowany na zawiesiach."
"Według mnie Tupolew doleciał do Smoleńska sporo wcześniej niż oficjalna godzina katastrofy. Awaryjnie lądował w krzakach pod komisem, potem śmigłowcem Mi-26 albo i jakimś większym był transportowany na zawiesiach w stronę pasa startowego lotniska, czy z pasażerami, czy nie to już inny temat.
Tylko zastanawia mnie co później stało się zarówno z Tupolewem jak i tym śmigłowcem, który go transportował...
Wydaje mi się, że na oficjalnym pobojowisku znajdują się zarówno szczątki Tupolewa jak i tego śmigłowca"
I na próżno bloger Tommy Lee próbował wyjaśnić astrofizykowi, że domniemany lej to zwykły rów melioracyjny, wklejając nawet zdjęcie na dowód:
"Rzekomy lej to rów melioracyjny czy inny podobny ciek wodny. Widać go dobrze na filmiku z Misji specjalnej z września 2010 roku (czas około 9:30 minut od początku). Ma on długość około 100 metrów.
Bloger „paliwoda” miał swoje wyjaśnienie:
"Można więc domniemywać, że strona rosyjska, dokładnie znając wszystkie zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy, do września postarała się o to, by akurat w tym miejscu był rów melioracyjny."
"Tak to wyglądało w sierpniu 2010. Krzaki wycięte, cały teren zniwelowany, nowa warstwa jakieś gliny lub iłu nawieziona. Więc jakiż to problem do września rów tam wykopać, żeby z grubsza zgadzał się z widokiem na zdjęciu satelitarnym???"
Może ktoś skomentować moje uwagi dotyczące blogera "paliwody", że niepotrzebnie się czepiam, każdy bowiem ma prawo do zmiany poglądów, rzecz jednak w tym, że JP nie tyle ma poglądy, ile najzwyczajniej w świecie fantazjuje w oparciu o bardzo mizerne przesłanki, ponadto postponuje innych, bardziej rzetelnie podchodzących do tematu katastrofy z 10 kwietnia.
linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego
Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem:
na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna,
czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.
Tadeusz Borowski
Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa.
Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych
Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady."
Paul Ricoeur "Państwo i przemoc"
kontakt: okolice@o2.pl
Discover the playlist Asa with Asa
NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA
Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka