skrajny cham, kanalia i polityczny menel. Niby wszyscy o tym wiemy, ale tym razem przeszedł nawet samego siebie. Zresztą zapoznajcie się Państwo z jego najnowszym wywiadem, którego udzielił onetowi. Jakby mu te teksty pisała ta stara baba z Krakówka. Sądzę, że tym razem przebrała się miarka i że ten łobuz udający polityka zostanie przywołany do porządku.
" ekshumacje obciążają rodzinę pani Walentynowicz. Niech Kaczyński zwróci się z pretensjami do rodziny Walentynowicz, czyli do tych, którzy źle rozpoznali ciało. Rząd zachował się znakomicie w temacie Smoleńska. Przy takim zniszczeniu, takim zmasakrowaniu ciał, jedna pomyłka to jest nic! W wielu tego typu sytuacjach, ciała chowa się razem, bo nie ma możliwości ich rozdzielić. My te pogrzeby zorganizowaliśmy w dwa tygodnie i jest tylko jedna pomyłka.
- Na razie jest jedna pomyłka, mówi się, że może być ich więcej.
- Niech rodziny same do siebie maja pretensje. Dziś ci, którzy się pomylili przy identyfikacji bliskich, agresją próbują zakryć swój błąd. Pomyłka jest możliwa, nie chcieli źle, ja nie mam do nich pretensji, ale zamiast przyznać się do pomyłki, idą w zaparte i obrażają prokuratora i plują na rząd. Niech rodziny przyznają się do pomyłki, bo oskarżają wszystkich, tylko swojej pomyłki nie widzą.
- Dlaczego pan atakuje rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, zamiast je przeprosić za słowa: "Były trzy ekshumacje, Gosiewskiego, Kurtyki i Wassermanna. Niepotrzebne, jak się okazuje. Mam nadzieję, że te rodziny zapłacą za to, bo nie może być tak, że będą obciążały skarb państwa tego rodzaju żądaniami rodzin"?
- Co pan znowu mówi? Za co ja mam przepraszać? A czy spytał pan syna i wnuka pani Walentynowicz, czy przeproszą prokuratora? To wnuk pani Walentynowicz powiedział pierwszy, że powinno się przeprosić za ekshumacje. Jakim prawem pan mnie pyta w trybie twierdzącym, że ja mam przepraszać? Niech pan idzie do Walentynowiczów z takimi pytaniami, którzy pierwsi powiedzieli o płaceniu za ekshumacje.
- Rodzinie Anny Walentynowicz chodziło o to, że nie państwo powinno płacić za ekshumacje, ale koszty powinny pokryć osoby, przez których niekompetencję, niedostateczną wiedzę i niedopilnowanie odpowiednich procedur, musiało dojść do wydobycia ciał z grobów.
- Ja też uważam, że nie państwo powinno płacić za ekshumacje, ale ci, którzy żądali ekshumacji. Jeśli ekshumacji dokonuje się na wniosek prokuratury, to niech płaci państwo, ale jeśli na wniosek bezpodstawnych wniosków rodzin, to niech rodziny płacą. Pan mecenas Stefan Hambura chce ekshumacji wszystkich ofiar…
- …i przesłuchania w prokuraturze Donalda Tuska i Ewy Kopacz, którzy mają wyjaśnić jak mogło dojść do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.
- To chamstwo i bezczelność! To jest polityk PiS-owski, mecenas, który pełni czysto polityczną funkcję. Na jakiej postawie chce stawiać przed prokuraturą Ewę Kopacz? To bohaterka z Moskwy. Kopacz zachowywała się bohatersko. Podtrzymuję swoje słowa, rodziny, które bezpodstawnie domagają się ekshumacji, powinny ponosić ich koszty.
- Opozycja wzywa Ewę Kopacz do dymisji z funkcji marszałka Sejmu…
- Powtarzam, to chamstwo i nagonka. PiS ciągle politycznie wykorzystuje Smoleńsk. Kaczyński powinien przeprosić za słowa o wiecznej hańbie dla Donalda Tuska i Ewy Kopacz. On już ma coś z mózgiem. Mózg Kaczyńskiego poddał się procesowi koagulacji. Słowa o wiecznej hańbie pod adresem najlepszego premiera po 1989 r.?
- Ale faktem jest, że ciało Anny Walentynowicz przez ponad dwa lata spoczywało w innym grobie. Ktoś jest za to odpowiedzialny?
- Ja wierzę prokuratorowi Andrzejowi Seremetowi, a nie Walentynowiczom.
- Ale proszę się postawić w roli rodziny Anny Walentynowicz.
- Nie ma podstaw, żeby wierzyć rodzinie Anny Walentynowicz, bo oni biorą udział w agresywnej akcji PiS. Dla mnie są całkowicie niewiarygodni.
- Panie pośle, niech się pan zlituje! Przecież rodzina nie grałaby politycznie zwłokami matki i babci!
- No pan chyba żartuje?! Całkowicie grają politycznie! Biorą udział w nagonce na rząd i marszałek Kopacz. Niech ich boli własna nieudolność. Dlaczego państwo ma ponosić winę za złe rozpoznanie zwłok przez rodzinę? Jest kilka rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które uprawiają polityczną grę.
- Od kogo rodzina Anny Walentynowicz powinna usłyszeć przeprosiny?
- Piąty raz panu powtarzam, zwłoki nie zostały podmienione. Pomyliły się dwie rodziny. Nie ma powodu, żeby przepraszali. W dobrej wierze działali. Niech Kaczyński przeprosi Ewę Kopacz. A część dziennikarzy PiS-owskich gazet, "Gazety Polskiej", "Faktu", "Super Expressu", "Rzeczpospolitej" powinni przeprosić, że sprzeniewierzyli się posłaniu dziennikarskiemu, tylko pełnią rolę PiS-owskich propagandystów. Rodzin nie ma powodów przepraszać. Bo za co? Donald Tusk okazał wielkoduszność, przepraszając w Sejmie. Ja nie rozumiem, o co trwa w Polsce od tygodnia piekło. Dwie rodziny się pomyliły. Zdarza się. Ale te rodziny nie powinny brać udziału w politycznej akcji przeciwko rządowi.
- Można było uniknąć pomyłki, jeśli w Polsce przed pochówkiem otwarłoby się trumny.
- Ale polskie prawo zabrania otwierania trumien.
- Jak to? Przecież trumnę Lecha Kaczyńskiego otwarto, podobnie jak trumny osób, których ciała poddano kremacji.
- Rodziny mogły się zwrócić o otwarcie trumien.
- Rodziny twierdzą, że był zakaz otwierania trumien. Idąc pańskim tokiem rozumowania, przecież nie mogą kłamać wszystkie rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej?
- Ale to są tylko cztery rodziny, które grają politycznie po stronie PiS przeciwko rządowi. Nie będę podawał nazwisk przez szacunek dla zmarłych. Niech te rodziny podadzą nazwiska osób, od których słyszały, że jest zakaz otwierania trumien w Polsce. Rodziny smoleńskie mogą mieć pretensje do Kaczyńskiego, że nie poinformował ich, że można otwierać trumny. On skorzystał z tej możliwości, ale wiedzę o tym, że trumnę można otworzyć, zachował dla siebie.
- Może rząd powinien opublikować białą księgę, w której zawarte byłyby informacje, co polska strona zrobiła krok po kroku od 10 kwietnia 2010 r. w temacie przyjętych procedur, personalnych decyzji, identyfikacji zwłok, sekcji, transportu ciał, wydanych później dyspozycji, pochówków i upublicznienia nazwisk osób obecnych przy każdym etapie współpracy ze stroną rosyjską, wydanych dyspozycji ustnych i pisemnych itd.?
- A po co? To mogłoby oznaczać, że strona polska nie dopełniła czegoś, a teraz się tłumaczy. To niepotrzebne. Wszystko przebiegało znakomicie. Przy tak wielkiej katastrofie i tylu osobach, udało się podjąć i zrealizować z sukcesem w 98 proc. decyzję o rozdzieleniu ciał i szczątek zwłok. Biała księga mogłaby służyć informacji, jak znakomicie zadziałało państwo polskie. Ale nie sądzę, żeby to było potrzebne."
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/niesiolowski-gdyby-pis-zrobil-rewolucje-to-bylby-o,1,5263987,wiadomosc.html
A tutaj wypowiedź pani Joanny Racewicz, wdowy po kapitanie Pawle Janeczku, szefie ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego:
"Są tacy, którzy mówią, że na tym wielkim bezmiarze tragedii mogły się zdarzyć pomyłki. Drudzy, że tych pomyłek jest za dużo i one się układają w potworną łamigłówkę - mówi rozgoryczona. - Nie wiem dlaczego tak długo kazano nam wierzyć w godz. 8.56. W pierwszym tomie akt znajdują się zeznania pana porucznika z wieży kontroli lotów na Okęciu. O 8.42 dostał sygnał od pilotów z JAKA, że TU- 154M spadł. Wiedzieliśmy o tym minutę po zdarzeniu. Dlaczego mówiono więc, że samolot spadł o 8.56. Chcę wierzyć, że to tylko czyjeś roztargnienie, zaniedbanie. […] Nie znam się na mechanice, ale destrukcja tego samolotu, nie zgadza się z siłami, które tam działały. On spadł z kilku metrów. Byłam tam. Wygląda jak ściśnięta puszka po coli."
" ja też pewnie kiedyś będę leżeć w tym grobie. I chciałabym mieć pewność, że będę leżeć obok swojego męża, a nie jakiegoś innego człowieka."
""Niby tam byłam i mogę być w tak zwanej grupie (biorę to w ogromny cudzysłów) szczęśliwców, którzy mają prawo nosić w sobie przekonanie, że wszystkiego dopilnowali. Że kiedy idę na Powązki - idę na grób męża. A tak naprawdę ostatnio wszystko runęło. […] Syn Anny Walentynowicz też był przy mamie, też ją rozpoznał. […] Przecież usłyszeliśmy od prokuratora generalnego, że to rodziny ofiar ponoszą odpowiedzialność za pomyłki, za zamiany ciał…"
""Nie wiem czy to są plotki, […], ale słyszę historie, że podczas transportu odpadły z trumien tabliczki z nazwiskami i Rosjanie przybijali jak popadło. […] Jeden z prokuratorów powiedział mi: jest pani w szczęśliwej sytuacji, bo jest pani jedyną osobą, której mąż został sfotografowany na stole sekcyjnym"
" w rosyjskich dokumentach nic się nie zgadza. - Ani grupa krwi, ani żadne przebyte choroby. Opisali, że miał otwarte złamania, a nie miał. Że miał rozedmę płuc… Coś z nerkami, coś z wątrobą. A Paweł był wysportowanym mężczyzną, biegał w maratonach. […] W dokumentach rosyjskich to mężczyzna schorowany o grupie krwi ARh+.[…] "
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Joanna-Racewicz-nie-mam-pewnosci-czy-w-grobie-lezy-moj-maz,wid,14968733,wiadomosc.html?ticaid=1f42e
linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego
Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem:
na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna,
czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.
Tadeusz Borowski
Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa.
Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych
Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady."
Paul Ricoeur "Państwo i przemoc"
kontakt: okolice@o2.pl
Discover the playlist Asa with Asa
NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA
Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka