Kwestia podatków od dawna dzieli społeczeństwo. Jedni chcą się nazywać liberałami i wzywają do likwidacji PITu, ograniczenia CITu i VATu oraz wyłączenia z gestii państwa opieki społecznej, ci zaś co chcą się zwać socjaldemokratami postulują zupełnie inne zmiany. Pomiędzy nimi istnieje całe spektrum poglądów, jednak nie są one akceptowane przez żadną ze stron i zazwyczaj spotykają się ze wzrokiem pełnym politowania.
Być liberałem
Liberał jasno deklaruje, że dla niego najważniejsza jest jednostka, czyli człowiek. Człowiek ma być stworzeniem radzącym sobie w każdych sytuacjach, jeśli zaś nie radzi sobie – jest to tylko i wyłącznie jego winą. Mimo to może być pewnym swojej własności, bo to jest najważniejsze z uprawnień ludzi – prawo do własności właśnie. Problem pojawia się w momencie, gdy odkrywamy, że ludzie nie są tacy sami, że nie mają jednakowych możliwości i co najgorsze, nie wynika to z ich niechęci czy też lenistwa ale z prostych uwarunkowań społecznych które wytwarzały się setki lat i których nie da się zmienić jednym słowem. Człowiek w mniemaniu liberała ma szanse osiągnąć wszystko i jako przykład bardzo często służy tutaj tzw. self-made man czyli amerykański przykład „od pucybuta do milionera”. Ma on dojść do wszystkiego nie mając niczego. Założenie, że istnieją takie możliwości, byłoby proste do zaakceptowania gdyby faktycznie przeciętny pucybut miał szanse aby nauczyć się czegoś innego niż zniechęcenie, marazm i powszechna „depresja ekonomiczna”, czyli niechęć do zakładania własnego biznesu.
Problemem liberałów jest niedostrzeganie innych czynników niż pieniądz. Uważają oni, że większość problemów sprowadza się właśnie do sławetnego prawa własności i prawa wolności. Byłoby to możliwe w świecie typów idealnych, gdzie faktycznie niezależnie od naszej pozycji społecznej mamy jednakowy dostęp do zasobów energetyczno-informatycznych, czyli tzw. zasobów oraz informacji. Społeczeństwa kształtowały się jednak w oparciu o feudalizm, później zaś swoisty absolutyzm robotniczy. Człowieka zaś kształtuje kultura oraz często jest on spadkobiercą przeszłości, przenosi na siebie podstawowe cechy które przekazał mu ojciec czy matka. Czyli uproszczając – ktoś pochodzący z bogatej rodziny czy z biednej rodziny ale z tradycjami chociażby wojskowymi (twarda dyscyplina) będzie miał przewagę nad kimś kto wywodzi się z typowo robotniczej rodziny, w której niegdyś czy się stało, czy leżało, po zapłatę się zmierzało. Liberał powie – nie jest moją winą, winą jednostki, że ten człowiek tak się wychował. I tutaj dochodzimy do tego co liberał odrzuca – pomocy społecznej. Liberał twierdzi, że pomoc społeczna powinna zostać zastąpiona przez prywatną charytatywność. Wydaje się to piękne, wręcz zgodne z duchem zachodu oraz duchem chrześcijaństwa. Pytanie jest inne – skoro liberał uważa, że człowiek jest celem samym w sobie a ktoś komu nie powodzi się w życiu, sam sobie jest winny i liberał nie chce dokładać się do jego życia poprzez opiekę społeczną i podatki (czyli pieniądz) to dlaczego nagle miałaby wybuchnąć fala charytatywności wśród liberałów po gwałtownym obniżeniu podatków?
Odrzucenie pomocy społecznej zastanawia też w obliczu umowy społecznej. W końcu gwarancją wolności jednostki oraz zabezpieczeniem jej własności jest właśnie swoista umowa pomiędzy wszystkimi ludźmi. W dzisiejszych czasach istnieje pewien próg który gwarantuje stabilność i który jest różnie nazywany w zależności od opcji, jednak dość trafne wydaje się być określenie „progu godności człowieka”. Czyli jest to taka płaca która zaspokaja podstawowe potrzeby z piramidy Maslowa i jednocześnie daje możliwość samorealizacji. Aby więc jednostka była w pełni zabezpieczona, musiałaby istnieć swoista stabilizacja oraz równowaga, gdzie najmniej zarabiający zarabialiby wystarczająco dużo żeby żyć na godnym poziomie. Jak historia wykazała nigdzie nie udało się uzyskać takiej równowagi.
Jeśli zaś o historii mowa – najbardziej liberalne gospodarczo państwa to państwa autorytarne Wschodu.
Być socjaldemokratą
Socjaldemokrata jasno deklaruje, że najważniejsze jest dla niego społeczeństwo które dopiero w dalszej części jego rozumowania składa się z jednostek. Tak więc od samego początku socjaldemokrata umniejsza wagę człowieka którego traktuje w dużej mierze jako nieporadną istotę której trzeba pomóc, kosztem tych którzy sobie w życiu poradzili. Czyli innymi słowy – zabieramy bogatym, dajemy biednym. Z pozoru niektórym wydaje się to sprawiedliwe, jednak socjaldemokrata również podkreśla, że człowiek ma prawo do decydowania o swoim życiu, posiada prawo do wolności. I tutaj pojawia się pierwszy problem – trudno pogodzić kwestię własności i podatków. Jedno w pewien sposób wyklucza drugie. Dla socjaldemokraty nie jest to jednak problemem – pamiętajmy, że społeczeństwo jest ważniejsze od jednostki.
Prowadzi to do zagrożenia tej części społeczeństwa, która jest zaradna. Okazuje się bowiem, że jej zaradność nie jest doceniania, to, że oni utrzymują społeczeństwo jest jakby naturalne dla socjaldemokraty, tak więc takich ludzi się nie szanuje. Zresztą to jest też problem liberalizmu – prawdziwymi liberałami są tylko ludzie którzy w prosty sposób korzystają z niskich podatków, znacznej wolności, cała reszta zaś odczuwa zazdrość która prowadzi do pogardy. Jednak w socjaldemokratycznym państwie dobrobytu przybiera to irracjonalną formę – ludzie nienawidzą tych, dzięki którym mogą np. nie pracować. Ich zawiść bierze się z pogardy dla pracy jako takiej, bo przecież praca nie jest wcale dla socjaldemokraty gwarantem przetrwania. Najważniejsze jest to aby społeczeństwo było solidarne, w domyśle oznacza to, że solidarni mają być bogaci.
Co ciekawe, historycznie państwa dobrobytu rozwijały się w warunkach totalitaryzmu albo zagrożenia totalitaryzmem.
Być człowiekiem
Te krótkie rozważania wskazują na jedno – nie popadajmy w skrajność. Liberalizm sam w sobie nie jest zły, złe jest jego radykalizowanie jakiego dopuszczają się ludzie zapatrzeni tylko w jedną, konkretną cegiełkę piramidy Maslowa. Pamiętajmy też, że socjaldemokracja prowadzi do wypaczeń, wypaczeń które trudno naprawić. Już Starożytni wiedzieli, że najważniejszym jest znaleźć złoty środek. I może to jest problemem dzisiejszej Polski – w czasie politycznej wojny o złotym środku mowy być nie może.
P.S. Na zarzut, że rozważam tylko dwie możliwości ekonomiczne nie pisząc o np. komunizmie czy komunitaryzmie mogę odpowiedzieć wprost - komunizm to zwulgaryzowana socjaldemokracja a komunitaryzm to dziwny twór zawieszony pomiędzy różnymi pomysłami. Za trzeci biegun mógłbym potraktować ordoliberalizm, ale to zagadnienie jest tak ciekawe, że pozostawię je sobie do zupełnie innej notki poświęconej tylko temu problemowi.
Herbert o Sztukatorach:
Pochwaleni niech będą ornamentatorzy
ozdabiacze i sztukatorzy
twórcy aniołków fruwających
i ci także którzy robią wstążki
a na wstążkach napisy krzepiące
(pod wstążkami wiatr od wyschłych rzek)
a także skrzypkowie i fleciści
którzy dbają aby ton był czysty
oni strzegą arii Bacha na strunie G
no i ma się rozumieć poeci
bowiem stają w obronie dzieci
mówią uśmiech dłonie i oczy
oni mają rację nie jest sprawą sztuki
prawdy szukać to są rzeczy nauki
sztukatorzy czuwają nad ciepłem serca
żeby była nad bramą mozaika
gołąb gałąź albo słońce w kwiatach
(ktoś za bramą ciągnie symbole za sznurek)
są już takie słowa kolory i rytmy
co się śmieją i płaczą jak żywe
sztukatorzy przechowują te słowa
że się pędzi przy tym ciemne młyny
my się o to sztukatorzy nie martwimy
my jesteśmy partią życia i radości
na ulicy radosnych pochodów
szary mur więzienny w oczy kłuje
brzydka plama w krajobrazie idealnym
sztukatorów co najlepszych wezwali
całą noc sztukatorzy malowali
nawet plecy tych co siedzą z tamtej strony na różowo
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka