kierdel kierdel
2384
BLOG

Mark Williams po raz trzeci Mistrzem Świata w snookerze!

kierdel kierdel Snooker Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Ach, co to był za mecz! Piszę oczywiście o finałowym spotkaniu Mistrzostw Świata w snookerze w angielskim Sheffield. Być może jego poziom nie był najwyższy (na co musiało wpłynąć zmęczenie zawodników po dwutygodniowym turnieju), za to dramatyzm dorównywał akcji w Ściganym, przy czym za Harrisona Forda robił tu Walijczyk Mark Williams, a za Tommy Lee Jonesa – Szkot John Higgins.

Zarówno Williams, jak Higgins to legendy snookera. Obaj zdobywali tytuły MŚ jeszcze w XX wieku: Mark w 2000 roku, a John – w 1998. Wydawało się, że ich czas powoli już mija – tym bardziej, że ostatnio pojawiła się spora grupa młodych, świetnie wyszkolonych snookerzystów z wysp brytyjskich i z Chin – ale okazało się, że stare wilki nie straciły jeszcze swoich zębów i potrafią pogryźć młodszą konkurencję.

Zanim przejdę do omawiania finałowego meczu, kilka informacji, które może kogoś zainteresują. W MŚ w snookerze wzięło udział 32 zawodników, przy czym 16 z nich to gracze ze szczytu listy rankingowej (są oni rozstawieni), a pozostałych 16 zakwalifikowało się z eliminacji. Do eliminacji dopuszczonych zostało 128 snookerzystów: 113 zajmujących kolejne miejsca w rankingu oraz 15 najlepszych amatorów. W tej ostatniej grupie, dzięki dobremu występowi na Mistrzostwach Świata Amatorów na Malcie, znalazło się dwóch Polaków: Adam Stefanów i Kacper Filipiak (pisałem o tym tutaj). Aby awansować do MŚ, uczestnik kwalifikacji musiał wygrać 3 mecze. Niestety, żadnemu z Polaków to się nie udało. Filipiak przegrał już pierwszy mecz z Benem Woollastonem (nr 41 na światowej liście rankingowej) 5:10, natomiast Stefanów początkowo odniósł duży sukces wygrywając z Gary Wilsonem (nr 39) 10:8, ale odpadł w 2. rundzie. Jego pogromcą okazał się reprezentant Tajlandii Thepchaiya Un-Nooh (nr 58), który awansował następnie do głównego turnieju i w 1. rundzie MŚ stoczył dość wyrównany, stojący na wysokim poziomie pojedynek z Higginsem, przegrywając 7:10.

Wielka szkoda, że Stefanów po przegranej z Tajem podtrzymał decyzję o zakończeniu kariery snookerzysty...

Główny turniej rozpoczął się od ogromnych niespodzianek. Już w 1. rundzie mecz z Joe Perrym gładko (4:10) przegrał poprzedni MŚ, rozstawiony z jedynką Mark Selby. Jest to tym bardziej zdumiewające, że chociaż w całym sezonie 2017/2018 grał on raczej kiepsko, to ostatni turniej przed Mistrzostwami – China Open – wygrał w wielkim stylu i wydawało się, że szykuje formę na MŚ. W 1. rundzie odpadł też inny faworyt – Shaun Murphy – przegrywając 9:10 z Jamie Jonesem.

Chyba jeszcze większą niespodzianką było odpadnięcie w 2. rundzie Ronniego O'Sullivana. Ronnie miał wspaniały sezon 2017/2018 (wygrał w nim aż 5 turniejów rankingowych), ale już podczas China Open coś się u niego zepsuło. Myślę, że u Ronniego pojawiły się kłopoty z koncentracją. Na China Open przegrał 2:6 z mało znanym Elliotem Slessorem, ale w jednym z dwóch wygranych przez siebie frejmów wbił brejka maksymalnego – czyli chyba nie zapomniał, jak się gra w snookera...  Z drugiej strony, zarówno na China Open, jak i na MŚ, popełniał bardzo dużo naprawdę prostych błędów, co doprowadziło do jego porażki z Ali Carterem w 2. rundzie MŚ.

W tej samej rundzie kapitalne mecze rozegrali Ding Junhui i Higgins – ten pierwszy gromiąc Anthony McGilla 13:4, a ten drugi niszcząc wręcz Jacka Lisowskiego 13:1. W tym momencie wydawało się, że to Chińczyk i Szkot są głównymi faworytami do zdobycia tytułu Mistrza.

Ćwierćfinały. Forma Dinga z poprzedniej rundy wyparowała jak kamfora; Chińczyk przegrał gładko z Barry Hawkinsem 5:13. Prawie równie łatwo, bo 13:6, Kyren Wilson pokonał Marka Allena. Najbardziej zacięty był pojedynek Higginsa z Juddem Trumpem, w którym prowadzenie zmieniało się kilka razy. Ostatecznie Higgins wygrał tylko 13:12. W ostatnim meczu tej rundy Williams pokonał Cartera 13:8.

Półfinały. Oba mecze półfinałowe miały zupełnie różny przebieg. W pierwszym Higgins cały czas prowadził z Kyrenem Willsonem, choć ten drugi starał się, aby przewaga Johna nie była zbyt wielka. Końcowy wynik to jednak 17:13 dla Szkota. Przez prawie cały drugi półfinał prowadzącym był Hawkins. Williams dogonił go dopiero przy stanie 14:14. Następnie było 15:15 i 16:15 dla Williamsa. W tym momencie obaj gracze byli już potwornie zmęczeni (w Sheffield dochodziła północ) i popełniali masę dziecinnych błędów. Ostatecznie Williams wygrał 17:15.

No i wreszcie finał. Przed pojedynkiem wydawało się, że – przynajmniej na początku – Higgins powinien uzyskać wysokie prowadzenie, gdyż na Williamsie musiało się odbić zmęczenie poprzednim meczem. Było dokładnie na odwrót. Walijczyk wyszedł na prowadzenie 4:0 i 5:1. Dopiero wtedy pogoń rozpoczął Szkot doprowadzając do remisu 7:7. Ostatnie trzy frejmy wygrał jednak znowu Williams i 1. dzień finału zakończył prowadzeniem 10:7.

Drugi dzień rozpoczął się znowu od świetnej gry Marka, który wygrał kolejne 4 frejmy wychodząc na 7-frejmowe prowadzenie. I wtedy rozpoczął się popis Higginsa. Wygrywał frejmy nawet wtedy, kiedy sytuacja wyglądała na beznadziejną. Dla przykładu, kiedy Williams prowadził już we frejmie 65:0, John potrafił podejść do stołu i wbić brejka 74-punktowego. Dzięki temu doprowadził do remisu 15:15.

W tej chwili wydawało się, że to Higgins jest w gazie i powinien rozstrzygnąć cały mecz na swoją korzyść. Williams pozbierał się jednak i wygrał dwa kolejne frejmy. W tym momencie brakowało mu tylko jednego frejma do zwycięstwa... Kolejna partia – Williams prowadzi 63:0 i ma do wbicia bardzo łatwą różową – kiedy ona wpadnie, praktycznie Mark będzie już Mistrzem Świata. Ale Walijczyk okrutnie pudłuje, różowa bila nie wpada, Higgins podchodzi do stołu i w jednym podejściu czyści go z wszystkich bil – frejm 65:63 dla Szkota! Walijczyk jest jednak twardy i w ostatnim frejmie wbija 69-punktowego brejka. W ten sposób Mark Williams po raz trzeci zostaje Mistrzem Świata! Poprzednio tytuł ten zdobył 15 lat temu...

Finałowy mecz MŚ 2018 roku był jednym z takich spotkań, po których żałuje się, że nie mogło być dwóch zwycięzców, gdyż obaj gracze na tytuł zasłużyli. Williams dostał na rok puchar przechodni i czek na sumę 425 tysięcy funtów. Higgins na pocieszenie otrzymał czek opiewający „tylko” na 180 tysięcy funtów plus 10 tysięcy funtów za najwyższy brejk Mistrzostw (146 punktów wbitych podczas pojedynku z Lisowskim).


I jeszcze drobna ciekawostka. Jeszcze przed półfinałem Williams żartobliwie zadeklarował, że jeśli zostanie Mistrzem Świata, na finalną konferencję prasową przyjdzie bez ubrania. Słowo się rzekło:


kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Sport