Mamy potencjał, żeby odnosić sukcesy w sportach zimowych, ale bez ogromnych zmian organizacyjnych to się nie uda.
Rozpoczyna się sezon narciarski.
– Panie trenerze, dlaczego Polacy tak słabo wypadli na pierwszych zawodach?
– Bo my przygotowujemy się do mistrzostw świata.
Sezon narciarski w pełni.
– Panie trenerze, dlaczego Polacy nie wystartowali w ostatnich mitingach?
– My przygotowujemy się do mistrzostw świata.
Skończyły się mistrzostwa świata.
– I co pan teraz powie, trenerze?
– No cholera, nie wyszło.
Tak od wielu lat można podsumowywać występy naszych narciarzy. Oczywiście z wyjątkiem skoczków, którzy przez długi czas dawali nam ogromną radość. Boję się jednak, że i oni teraz zmierzają w powyższym kierunku… (Była jeszcze Justyna Kowalczyk, ale i jej dawno już nie ma).
Z czego to wynika? Tu sprawa jest jasna. Winny jest Polski Związek Narciarski, na którego czele stoi obecnie Adam Małysz. Ja wiem, Małysz to świętość narodowa i nie wypada go krytykować, ale jako prezes absolutnie się nie sprawdził. (Zresztą poprzedni prezes, Apoloniusz Tajner, wcale nie był lepszy). Całą parę wpuścił w skoki, a gdy (z różnych powodów) przestaliśmy odnosić w nich spektakularne sukcesy, okazało się, że reszta dyscyplin zwyczajnie leży.
I nie jest prawdą, że nie mamy warunków do treningów i szkolenia. Polska jest krajem świetnie nadającym się do uprawiania sportów zimowych, a i infrastruktura wcale nie jest taka zła. Niedawno przeczytałem gorzki wywiad z Edwardem Budnym. (Tym, co nie wiedzą, kto zacz Budny, wyjaśniam: to trener biegów narciarskich, który doprowadził do medali – w tym złotego – Józefa Łuszczka i Jana Staszela). A oto, co powiedział:
Poza skokami to w ogóle nic nie ma w Polsce, jeśli chodzi o narciarstwo klasyczne. Trzeba zapytać Adama Małysza, dlaczego tak jest. Podpowiem, że ani jeden klub w Zakopanem nie prowadzi biegów. A mamy piękną trasę biegową, do tego 32 armatki, najnowocześniejsze ratraki. Tyle że trasa biegowa, która powinna być czynna pół roku, jest do użytku przez dwa i pół miesiąca. Wiem, bo mieszkam niedaleko i jestem tam prawie codziennie. Niedawno były młodzieżowe mistrzostwa Polski i startowało po 9–10 osób w grupie.
A zatem nie chodzi tu o brak funduszy i możliwości, ale o kwestie organizacyjne.
Najbardziej żal mi zawodników, których talenty są marnowane – mimo ich ogromnej pracy. Dla przykładu, Izabela Marcisz i Monika Skinder jeszcze niedawno zdobywały medale MŚ juniorów i młodzieżowców (U-23), nie były więc gorsze od Skandynawek, Niemek, Austriaczek czy Amerykanek. W 2022 roku wystąpiły na IO. Najlepsze indywidualne miejsce Marcisz to 16. pozycja, czyli całkiem nieźle jak na debiut. (Skinder wypadła gorzej). Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety, później był tylko regres. Na MŚ w 2023 roku najlepsze miejsce Marcisz to pozycja 29., w tym roku – 39. (Skinder odpowiednio 41. i 38.). A ich rywalki z MŚ juniorów i U-23 łapią się już do pierwszej dziesiątki…
No a narciarstwo alpejskie? To chyba jeden z najbardziej masowych sportów. Po naszych stokach śmigają setki tysięcy, jeśli nie miliony, Polaków; wielu wyjeżdża specjalnie w Alpy czy Pireneje. Wydawałoby się, że to żaden problem wyszukać wśród nich talenty – a jednak nasze narciarstwo alpejskie kompletnie leży.
No i co z tym wszystkim zrobić? Bez gruntownej reorganizacji nic się nie da. Małysz ma chyba zbyt silną pozycję, żeby go ruszyć; może udałoby się go przekonać, aby zająć się także innymi dyscyplinami niż skoki? Naprawdę szkoda marnować takie talenty jak Marcisz i Skinder!
Równie „wesoło” dzieje się z naszym biathlonem. W zawodach juniorów wyniki są bardzo obiecujące; niestety kiedy zawodnicy ci zaczynają rywalizować wśród seniorów, okazuje się, że nie są w stanie nawiązać kontaktu z czołówką. Może napiszę coś o Polskim Związku Biathlonu, gdy sezon dobiegnie końca.
A żeby nie kończyć notki w tak minorowym tonie, mam jednak i dobrą wiadomość. Znacznie lepiej dzieje się w Polskim Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Mamy realne szanse na medale w przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich! A zatem, można?...
Można!
I jeszcze jedno. Ostatnio wybuchł skandal z norweskimi skoczkami. Obawiam się, że może on posłużyć za alibi dla trenerów i działaczy. Powiedzą oni: no tak, co prawda nie odnosimy sukcesów, ale przynajmniej my walczymy fair! Sęk w tym, że przegrywamy nie tylko z Norwegami, ale także z Finami, Szwedami, Francuzami, Amerykanami, Kanadyjczykami i jeszcze paru innymi nacjami. Jakoś ciężko uwierzyć, że cały świat oszukuje, a jedynie my jesteśmy uczciwi...
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie
Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska.
Trollem się nie jest; trollem się bywa.
Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”.
Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami.
Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat.
Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport