kierdel kierdel
1504
BLOG

Najbardziej rozrywkowy uczony w historii

kierdel kierdel Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Ludzie często myślą, że naukowcy to straszne sztywniaki, które wszystko traktują serio i nie potrafią się bawić. Na pewno trafiają się też i tacy – jednym z nich był chyba Newton – lecz z doświadczenia wiem, że stanowią rzadkość. O własnych szaleństwach wolałbym tutaj nie wspominać, ale jeśli ktoś chciałby poznać liczne rozrywki największego fizyka 2. połowy XX wieku, Richarda Feynmana, może o nich poczytać we wspomnieniowej książeczce jego autorstwa „Pan raczy żartować, panie Feynman!”. Myślę jednak, że jeśli chodzi o zabawę, to mało kto może się równać z Edmondem Halleyem (1656-1742).


image

Edmond Halley (portret wykonany przez Richarda Phillipsa; wiki, public domain)


O skandalicznym zachowaniu Halleya krążą całe legendy. W jednej z nich powierzono mu opiekę nad odwiedzającym Anglię młodym carem Piotrem, później nazwanym Wielkim. Halley wypełniając to zadanie daleko przekroczył ramy typowych relacji opiekun-podopieczny. W czasie balangi, którą urządzono w pewnej posiadłości, on i Piotr tratowali żywopłoty wożąc się wzajemnie na taczkach. Bardziej hardcorowa wersja mówi, że prócz tego powybijali jeszcze szyby w pałacu.

Niestety (a może na szczęście?), historyjka ta jest prawie na pewno apokryfem. Historycy nie znaleźli żadnego dowodu na to, że Halley i Piotr w ogóle się spotkali.

To może prawdziwa jest inna anegdota? Ma ona związek z naszym Janem Heweliuszem. Otóż prominentny członek Royal Society, Robert Hooke (o którym kiedyś wysmażyłem notkę), poddał w wątpliwość dokładność przesyłanych przez niego wyników obserwacji. Heweliusz się obraził i zażądał arbitrażu, więc Royal Society postanowiła wysłać do Gdańska młodziutkiego wówczas Halleya. Halley przez miesiąc obserwował niebo wspólnie z Heweliuszem i, co prawda, potwierdził dokładność obserwacji polskiego astronoma, ale jednocześnie uwiódł mu żonę...

A może było na odwrót i to żona Heweliusza, Elżbieta, młodsza od swego męża o 36 lat, uwiodła Halleya? Plotka mogła też wziąć się z faktu, że po powrocie do Londynu Halley wysłał do Gdańska bardzo kosztowną suknię dla Elżbiety. No tak, ale Halley kupił tę kreację na prośbę i za pieniądze samego Heweliusza! Jak było naprawdę, zapewne nigdy się nie dowiemy. Wiadomo tylko, że obaj astronomowie prowadzili przyjazną korespondencję aż do śmierci gdańszczanina.

Tak czy inaczej, już sam fakt, że takie anegdoty powstawały, świadczy o rozrywkowej naturze Halleya. Nie wszystkim się ona podobała. Kiedy Halley został profesorem w Oksfordzie, jeden z jego adwersarzy ubolewał, że to wstyd, iż tak poważną funkcję powierzono komuś, kto upija się i klnie jak marynarz.

Ale przecież Halley znany jest dziś całemu światu nie dlatego, że się upijał, klął i uwodził, lecz za swoje osiągnięcia naukowe. Każdy musiał słyszeć o Komecie Halleya. Ci, co interesują się historią nauki, wiedzą o jego kluczowej roli w opublikowaniu przełomowego dzieła Newtona „Zasady matematyczne filozofii naturalnej”. Osiągnięcia Edmonda są jednak o wiele większe. Z niektórych z nich korzystamy do dzisiaj, zwykle nie zdając sobie z tego sprawy. Halley dostrzegał rzeczy, które dla innych pozostawały niezauważone. Przyjrzyjmy się jego fascynującemu, długiemu, pełnemu przygód życiu.


Edmond Halley był synem bogatego londyńskiego producenta mydła. Na jego przyszłą karierę naukową pozytywny wpływ miały dwa fakty. Po pierwsze, w Anglii w XVII wieku panował przyjazny klimat dla nauki. Pojawiło się w niej sporo wybitnych uczonych, takich jak William Gilbert czy Robert Boyle, którzy dawali przykład innym. Nauką interesowali się monarchowie i arystokraci, powstało też jedno z pierwszych towarzystw naukowych na świecie – Royal Society. Po drugie, ojciec Halleya mocno wspierał edukację syna i chcąc, aby astronomiczna pasja młodego Edmonda się rozwijała, zakupił mu szereg kosztownych instrumentów.

Halley rozpoczął studia w Oxfordzie w 1673 roku i jeszcze jako student opublikował pierwsze prace z wynikami swych obserwacji. Poznał też świeżo mianowanego Astronoma Królewskiego, Johna Flamsteeda, który zapoznał go z ówczesnymi problemami nawigacji, a w szczególności z koniecznością znalezienia metody wyznaczania długości geograficznej na morzu. Próby jej stworzenia przewijać się będą przez całe życie Halleya.

Innym problemem nawigacyjnym owego czasu był brak katalogu gwiazd nieba południowego, które wskazywałyby marynarzom kierunki na oceanach. Młodziutki Halley wyczuł swoją szansę i postanowił opracować taki katalog. Przerwał studia, a ojciec przyznał mu roczną pensję w wysokości 300 funtów. Była to wtedy całkiem spora suma, która umożliwiała finansowanie dalekich podróży. W 1676 roku Edmond wsiadł więc na statek i pożeglował na najbardziej wówczas wysuniętą na południe posiadłość Korony Angielskiej – Wyspę Świętej Heleny. W czasie swego półtorarocznego pobytu na wyspie udało mu się wyznaczyć pozycje 341 gwiazd. Młody uczony badał także pasaty i monsuny oraz wpływ, jaki promieniowanie Słońca wywiera na globalne ruchy powietrza, jak również zależność ciśnienia atmosferycznego od wysokości nad poziomem morza.

Mniej więcej tylko tyle wyczytamy w biografiach Halleya, które można znaleźć w różnych encyklopediach albo na stronach internetowych. Czyli: astronom popłynął na Świętą Helenę, poobserwował, pobadał, po czym powrócił do Anglii. W sumie nic takiego. Czy aby na pewno?... Postanowiłem trochę poszperać i sprawdzić, co się działo na tej wyspie w okresie, gdy odwiedził ją Halley. Otóż było to iście diabelskie miejsce. Mieszkała tam garstka osób, z czego sporą część stanowili żołnierze i niewolnicy. Co i rusz na wyspie wybuchały rebelie, które tłumiono w okrutny sposób. Buntowników palono żywcem niczym czarownice albo skazywano na śmierć głodową. W dodatku wyspa była narażona na ataki zainteresowanych jej opanowaniem Holendrów, którzy nawet na krótki czas ją podbili. Zaiste, idealna lokalizacja dla spokojnego prowadzenia badań naukowych... Halley musiał mieć naprawdę wiele odwagi i samozaparcia, żeby przebywać na Świętej Helenie przez półtora roku!

Po powrocie do Anglii Halley opublikował katalog gwiazd, który stał się międzynarodowym sukcesem. Przyjęto go w grono członków Royal Society, a Uniwersytet Oksfordzki zgodnie z poleceniem króla nadał mu tytuł magistra bez konieczności zdawania wymaganych zwykle egzaminów. Halley rzucił się w wir dalszych badań, a także stopniowo publikował wyniki zebrane na Świętej Helenie. W 1686 roku przedstawił mapę świata pokazującą wiatry wiejące nad oceanami. Była to pierwsza mapa meteorologiczna w historii. Kierunki wiatrów pokazał za pomocą strzałek – takich samych, jakie oglądamy na dzisiejszych mapach pogody. Nie wiem, ile osób zdaje sobie sprawę, że ten sposób wizualizacji zawdzięczamy Halleyowi.


image

Mapa pasatów Edmonda Halleya (wiki, public domain)


Wysoka prywatna pensja umożliwiała odbywanie licznych podróży po Europie. Oprócz wspomnianej wcześniej wizyty u Heweliusza w Gdańsku, Halley odwiedził też Francję i Włochy, gdzie spotykał się z najwybitniejszymi ówczesnymi uczonymi. Jego sytuacja materialna uległa jednak znacznemu pogorszeniu w 1684 roku. Zaginął wtedy jego ojciec. Po kilku tygodniach ciało odnaleziono na brzegu rzeki – prawdopodobnie doszło do morderstwa. Ojciec nie zostawił testamentu, co spowodowało, że Halley wdał się w długoletni spór o spadek ze swoją macochą. Jego głównym dochodem stały się czynsze płacone przez użytkowników odziedziczonych po ojcu nieruchomości.

W 1686 roku Halley przyjął posadę asystenta sekretarza Royal Society (A Clerk to the Secretary of the Royal Society), ale chyba nie z powodów finansowych, ponieważ pensja związana z tym stanowiskiem była kiepska (50 funtów rocznie); co więcej, towarzystwo nie zawsze było w stanie wyłożyć nawet tak marnych pieniędzy. Raz doszło do tego, że należne pobory musiało wypłacić „w naturze”, a konkretnie w postaci niesprzedanych egzemplarzy wydanej przez siebie książki. Nie wiem, czy Halleyowi udało się zamienić je na gotówkę. Ale stanowisko asystenta sekretarza Royal Society miało też wielki plus, gdyż do jego obowiązków należało prowadzenie korespondencji i redagowanie czasopisma naukowego „Philosophical Transactions”, dzięki czemu trzymał rękę na pulsie aktualnych działań badawczych, zarówno brytyjskich, jak i europejskich. To właśnie chyba ten aspekt był główną przyczyną przyjęcia przez Halleya źle płatnej posady.


Ciąg dalszy nastąpi.

kierdel
O mnie kierdel

Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. Trollem się nie jest; trollem się bywa. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu. Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Technologie