Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem”
Koniec lat 30. XVI wieku. Noc. Taras obserwacyjny na wieży w murach otaczających katedrę we Fromborku. Mikołaj Kopernik siedzi otoczony przez instrumenty astronomiczne i wpatruje się w niebo. Wchodzi Anna Schilling[1].
ANNA: Co robisz, Mikuś?
MIKOŁAJ: Obserwuję planety.
ANNA: A dlaczego robisz to gołym okiem, a nie za pomocą lunety? Leży przecież w prawym dolnym rogu obrazu.
MIKOŁAJ: To wina Matejki. Przed namalowaniem tego bohomazu powinien lepiej odrobić pracę domową i sprawdzić, że lunetę wynajdą Niderlandczycy dopiero za 70 lat. Żeby mnie nie korciła, cisnąłem ją w najciemniejszy kąt.
ANNA: Ok, rozumiem. Ale mam ważniejsze pytanie. Po jaką cholerę w ogóle gapisz się na te planety?
MIKOŁAJ: Chcę wiedzieć, jaki jest Wszechświat.
ANNA: No proszę… A po co ci ta wiedza?
MIKOŁAJ: Dobrze jest znać prawa rządzące Wszechświatem. Kto wie, jaki z tego będzie kiedyś pożytek. No i można przewidywać zjawiska na niebie.
ANNA: Zjawiska na niebie świetnie przewiduje geocentryczny model Ptolemeusza. Wcale nie gorzej od twojego. Wszyscy go stosują.
MIKOŁAJ: Ale mój opis Wszechświata jest logiczniejszy. Przecież bardziej naturalne jest, że planety obiegają największe ciało niebieskie, jakim jest Słońce, a nie znacznie mniejszą Ziemię.
ANNA: Bardziej naturalne? Jak dla kogo. Dla mnie naturalne jest założenie, że Ziemia się nie rusza. Tak czuję, kiedy na niej stoję i po niej chodzę. Zresztą, jak chciałbyś sprawdzić, czy rację masz ty, czy Ptolemeusz? Oba modele przewidują bardzo podobne położenia planet na sferze niebieskiej. Wyobrażasz sobie jakiś eksperyment mogący rozstrzygnąć, który z modeli jest słuszny?
MIKOŁAJ: Sobie nie wyobrażam, ale to nie znaczy, że ktoś kiedyś czegoś takiego nie wymyśli.
ANNA: Mikuś, daj spokój… Chyba nie jesteś aż tak głupi, żeby myśleć, że ludzie w przyszłości polecą w ten kosmos czy wyślą tam jakieś rakiety. Planety są przymocowane do kryształowych sfer. Przez nie nic się nie przebije!
MIKOŁAJ: Może nie ma żadnych kryształowych sfer?
ANNA: Srutututu, majtki z drutu. To niby jak te planety miałyby sobie latać po Wszechświecie? Tak same z siebie? No weź… Przecież by pospadały! Są przyczepione do kryształowych sfer i nie ma znaczenia, czy sfery kręcą się wokół Ziemi, czy wokół Słońca. Sam zresztą zatytułowałeś swoje wypociny „O obrotach sfer niebieskich”!
MIKOŁAJ: Nieprawda, mój oryginalny tytuł to tylko „O obrotach”. Wydawca ze strachu chce dodać te cholerne sfery.
ANNA: Nieważne. Tak czy inaczej, możliwość potwierdzenia twoich koncepcji jest mniej prawdopodobna niż wygranie przez Polskę Mistrzostw Świata w futbolu.
MIKOŁAJ (posępnie): Tak uważasz?...
ANNA: Jestem tego pewna. Ale weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz.
MIKOŁAJ: Jaką?
ANNA: Na zachodzie Europy zaczęła się teraz reformacja. Lada dzień Kościół katolicki rozpocznie kontrreformację. Może pojawi się nawet „Indeks ksiąg zakazanych”. Twoje pożal-się-Boże „dzieło” jak nic nadaje się, by je tam umieścić. Będziesz mieć nieprzyjemności, a może nawet spore kłopoty. Po co ci to? Daj sobie spokój z tym wszystkim. Jeśli już tak bardzo chcesz zajmować się nauką, to badaj Ziemię. Ją możesz dotykać i mierzyć. Teorie na temat kosmosu zawsze będą czystą science fiction. A tak w ogóle, Mikuś, to wracaj do łóżka. W nocy można robić przyjemniejsze rzeczy od gapienia się na gwiazdy...
MIKOŁAJ (po głębszym namyśle): Wiesz, może masz rację. Kończę obserwacje i idę do łóżka. Ale najpierw spalę w kominku rękopis „O obrotach”. I wszystkie notatki – żeby mnie już nic nigdy nie kusiło do powrotu do tych badań.
KURTYNA
PS. Notkę tę dedykuję wszystkim, którzy uważają, że nie należy prowadzić badań, z których – ich zdaniem – nie ma (cytuję) „żadnego pożytku: ani naukowego, ani praktycznego”, i serdecznie im dziękuję za inspirację.
1. Anna Schilling (ur. ok. 1490, zm. po 1543) – gospodyni i domniemana konkubina Mikołaja Kopernika.
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie
Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska.
Trollem się nie jest; trollem się bywa.
Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”.
Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami.
Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat.
Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu salonowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Tymon & Transistors - D.O.B. (feat. Jacek Lachowicz)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie