Wielka Brytania to stan umysłu. To już nie klaun to cały cyrk. Birmingham tonie pod 17 000 tonowa stertą śmieci. Co się stało?
Femininistyczne aktywiszcza walcząc o "równe prawa kobiet" do zarobku, pozwały władze miasta o rażącą dyskryminację w zarobkach. Jak uzasadniały przed sądem sprzątaczki zarabiają mniej niż jacyś (TFU!) śmieciarze. Liberalni sędziowie zapłakali nad losem biednych poszkodowanych sprzątaczek i wydali wyrok, że dłużej tak być nie może i pensje powinny być zrównane.Postępowe władze miasta, napięły mocno swoje umysły jak rozwiązać paląca sytuację i w przebłysku geniuszu... obcięły pensje śmieciarzom.
Efektu można było się domyślić. Związki zawodowe śmieciarzy szybko ogłosiły strajk pokazując jak zawód śmieciarza jest "bez znaczenia".
Tak dochodzimy do impasu. Władze miasta, są bezradne, miasto tonie w śmieciach, śmieciarze mają nieadekwatne pensje do tego co robią, wywóz kosztuje majątek (bo władze miasta ustalają cennik), wojsko ma ratować (rozstrzeliwać ?) wywrotowe worki na śmieci, a aktywiszcza otrzymały swój "sukces". I wszyscy żyli długo i szczęśliwie... ale nie w tej bajce.
Inne tematy w dziale Kultura