W miejscowości Clisson rewolucyjni żołnierze zakopali w ziemi kocioł, położyli na nim ruszt, a potem spalili na nim 150 kobiet. "Dziesięć baryłek tłuszczu wysłałem do Nantes. Był to jakby tłuszcz z mumii: służył szpitalom" - zeznał później jeden z żołnierzy. W mieście Angers żołnierze ściągnęli skórę z 32 ludzi na spodnie dla wyższych oficerów. Skórę zdzierali od pasa w dół, dzięki czemu spodnie miały być dobrze dopasowane do ciała nowego właściciela. Historyk Reynald Secher pisze, że żołnierze ci naśladowali tylko Saint-Justa, jednego z przywódców rewolucji, który dowodził: "Skóra ludzka ma konsystencję i jakość lepszą od koźlęcej. Skóra z ciał kobiecych jest bardziej miękka, ale mniej trwała
Nic się nie zmieniło przez lata. dziś lewizna działa podobnie.
Inne tematy w dziale Kultura