Czy naprawdę tak trudno jest być szczęśliwym człowiekiem nie mając nowego supersamochodu, albo willi z basenem? Moim zdaniem nie.
Czy naprawdę trzeba się przejmować wszystkimi i wszystkim dookoła? Moim zdaniem nie.
Czy naprawdę żyjemy w czasach gdzie bardziej liczy się mieć, niż być? Moim zdaniem tak.
Moje zdanie wielu może uznać za starodawne, za niedzisiejsze, za zdziadziałe, za średniowieczne, za NIE NA TE CZASY. A więc pytam, czy kiedy na tym świecie żyje kilka miliardów ludzi, to większość z nich naprawdę uważa, że marne siedemdziesiąt do osiemdziesięciu lat życia jest najważniejszym okresem w ich egzystencji? Po tym co widać dookoła to niestety chyba tak. Prawie każdy człowiek, którego znam, żyje i myśli materialnie, a nie duchowo. Mało, kto ma świadomość tego, że długość ich życia to bardzo mało, w kontekście słowa wieczność, albo wieczne nic (wieczność możemy zastosować do osób wierzących, a wieczne nic dla ateistów). Jest to niepojęte, że mimo wielkich możliwości zdobywania wiedzy, niedostępnych dotąd, ludzie i tak wolą walnąć się przed telewizorem i słuchać tego co ma do powiedzenia fabryka kłamstwa. Co gorsza. Po obejrzeniu telewizora, taki człowiek ma czelność uważać że jest mądrzejszy niż wcześniej. Wkurzają mnie tacy ludzie. W ogóle ludzie mnie wkurzają. No, ale to wynik tego, co już napisałem wcześniej. Wiem, że za swojego życia raczej nie poznam wielu osób, myślących chociaż podobnie do mnie, ale mimo to nie jestem sfrustrowany otaczającym mnie światem tak jak powinienem. Nienawidzę kiedy, ktoś tłumaczy swoje chamstwo, złość, agresję itp. nerwami. Kiedy słyszę „Bo jestem zdenerwowany!”, to szlag mnie trafia. No czym ty się człowieku denerwujesz? O ile nerwy związane z troską o bliskich są jeszcze jakoś wytłumaczalne, o tyle nerwy w związku z tym że ktoś cię wkurzył, są żałosne. Jesteś w tym momencie, mniej więcej na poziomie zwierzęcia, a nieraz i to jest obrazą dla naszych futrzanych przyjaciół. Wszystko bierze się z tego, że ludzie nie myślą o śmierci. Wydaje im się że jest to odległy temat, że wystarczy żyć, na tyle dobrze żeby nie wchodzić w konflikt z prawem, żeby ta śmierć nie wydawała się taka przerażająca. No bo czego tu się bać, skoro w miarę przyzwoity człek ze mnie. A sama chwila zadumy nad tym, że teraz jestem, a jutro już może mnie nie być, zmienia człowieka. Człowiek nagle zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo życie jest cudowne, że wolałby nawet żyć jako bezdomny, niż odchodzić z tego świata. Jest to nawet nie tyle strach przed nieznanym , co żal do tego, lub za tym co zostanie na ziemi, kiedy mnie już nie będzie. Po prostu szkoda tego wszystkiego dookoła. I takie rozmyślanie od czasu do czasu, da ci więcej pozytywnej energii niż wizyty u psychologów czy psychiatrów. Nagle zacznie ci się chcieć, nagle ten szef w pracy czy sąsiad staną się jacyś mniej straszni, mniej irytujący i ogólnie mniej zaczną cię obchodzić. I o to chodzi! To nic złego że nie przejmujesz się tym co ktoś sądzi na twój temat. Człowiek, który jest w stosunku do ciebie agresywny, albo traktuje cię z góry jest bardzo nieszczęśliwy. Taki człowiek musi taki być, bo on nie ma czasu. On musi teraz nagromadzić jak najwięcej dóbr, żeby jeszcze przed swoją śmiercią zdążyć się narżeć i nażreć, zanim za kilka lat umrze. Czy jest to godne człowieczeństwa? Moim zdaniem nie. Moim zdaniem to dramat takich ludzi. Powinieneś im współczuć, pogłaskać po głowie i dać lizaka i powiedzieć „już dobrze, już dobrze”. Bo to są takie dzieci zagubione we mgle. Muszą być głośne żeby ktoś je słyszał. Wolą się drzeć, niż odejść kawałek dalej, gdzie tej mgły nie ma. Ludzie stają się więźniami własnej wygody. Mogą zmienić wszystko, całe swoje życie, w jeden dzień, w jedną godzinę. Chodzi tu tylko o PODEJMOWANIE DECYZJI, chodzi o to żeby WZIĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje decyzje. Ludzie tego nie robią, bo są uwięzieni w sidłach własnych wyobrażeń na temat tego jak cudownie udało im się zagnieździć. Mimo tego, że aż tak super nie jest, to i tak jest na tyle dobrze że mam co zeżreć i gdzie się wyspać. Więźniowie własnej wygody! Kiedyś ludzie cenili sobie honor, mieli dumę, byli wolni. Dzisiaj tego praktycznie nie ma. Dzisiaj liczę się ja, moje ja, moje ja postrzegane przez jego ja oraz przez ich ja. Rywalizacja na płaszczyźnie egzystencji. Myślenie materialne, tylko mieć. być? nooo może przy okazji, ale najważniejsze, najpierw MIEĆ. Brak wiary w Boga, w wartości, brak wiary w cokolwiek, skutkuje tym, że ludzie boją się śmierci. Nie potrafią na nią patrzeć w odpowiedni sposób. Kiedyś śmierć była początkiem wieczności, a dzisiaj jest końcem żarcia i zabawy. Różnica jest ogromna i jest to oczywiście też efekt naszych czasów i wielu pokus, których nie było kiedyś. Jednak, czasy czasami, a każdy ma własny mózg, sumienie, duszę oraz świadomość. Niech nikt nigdy mi nie mówi „ale inaczej się nie da, tak trzeba, takie czasy, to nie moja wina, wszyscy tak robią”, bo to powoduje u mnie bezradność, mam ochotę wybuchnąć i krzyknąć takiemu człowiekowi w twarz „TY DEBILU!”, albo „TY ZWIERZAKU!”. A nie chcę nikogo obrażać bezpośrednio. Nie o to chodzi, żeby nawrzucać ludzkości, bo to i tak nic nie da. Oczywiście nie wierzę też, że w jakiś sposób można zmienić myślenie ludzi samym gadaniem - no chyba że pokazywaliby mnie codziennie w telewizji, wtedy sukces murowany. Ale ludzie chyba nawet to wiedzą. Wiedzą o tym, że nie za bardzo wiedzą co się dookoła nich dzieje. Wolą sobie żreć i żyć kosztem swojej własnej wolności. Wolą mieć właściciela. Wolą, żeby ktoś decydował za nich, bo tak jest wygodniej. Wolą poświęcić swoją WOLNOŚĆ, tylko po to, żeby zyskać troszkę więcej wygody. Na przykład po co mam co miesiąc sobie odkładać pieniądze na gorsze czasy, na leczenie, czy wpłacać grosze firmie ubezpieczeniowej, skoro dzięki temu że pracuję, moje państwo, mój pan i właściciel, zabiera mi jedną trzecią tego co zarobię, co miesiąc i daje te pieniądze, bezrobotnym, czy też jakimś zboczeńcom. Ile razy jesteś chory? Ile razy korzystasz z tego za co pod przymusem płacisz ze swojej marnej pensji? Rzadko, nieraz, albo wcale. Ale brawo. Masz tyle „darmowych usług”! Bo przecież idąc do lekarza, nie bierzesz pieniędzy! Luksus! Niewolnicy jak szli na badania, lub jak zachorowali, też nie brali pieniędzy, bo ich Pan wszystko im opłacał, bo to ich Panu zależy na ich zdrowiu. Bo oni są jego własnością i ich praca stanowi ich Pana Panem. Ludzie mnie wkurzają. Wkurza mnie głupota. Ale, o ile głupota nieraz nie świadczy od razu o człowieku że jest zły, to kiedy człowiek rezygnuje świadomie z własnej wolności, to wkurza mnie na maksa, bo to jest dla mnie porzucenie własnej godności, a kiedy ktoś porzuca godność, rezygnuje z szacunku i człowieczeństwa. A jak ktoś to robi to mnie wkurza! Bycie człowiekiem, nawet w tych czasach jest cudowną sprawą, trzeba jedynie uruchomić szare komórki i być prawdziwie świadomym swojego istnienia.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo