Około 70 tysięcy Czechów zgromadziło się w Pradze domagając się dymisji rządu, taniego gazu i neutralności w wojnie na Ukrainie.
Dlaczego Czesi wychodzą na ulicę?
Czesi to naród roztropny i pragmatyczny. Porównałbym ich to Szwajcarii. Podobne powierzchniowo, podobne położenie (pod większym państwem) i podobna mentalność ludzi. W Czechach obywatele czują pismo nosem i chcą zawczasu zahamować podróż w przepaść, którą widzą i swojego północnego sąsiada. Widać wyraźnie, że dla Czechów nie ma nic ważniejszego niż mityczny Święty Spokój. No i co? No i mają do tego prawo. Każdy naród ma prawo dążyć do tego co jest dla niego najcenniejsze. Oni wolą mieć spokojne i w miarę dostatnie życie (a przynajmniej takie, żeby się nie martwić, żeby im starczyło od pierwszego do pierwszego), a np. Polacy wolą mieć życie szalone La Vida Loca, wiecznie w konflikcie, nie ważne z kim, może nawet z własnym sąsiadem, byle tylko pokazać, że to ja mam rację i że to mnie się należy słuchać w przyszłości. Polacy chorobliwie uwielbiają stawiać się w sytuacji ostatniego sprawiedliwego, ale wiecznie umęczonego i ciemiężonego narodu. Obecnie pokolenie nie ma do zaproponowania przyszłym pokoleniom zupełnie nic oprócz złudnego poczucia, że robimy coś dobrego i sprawiedliwego. W rzeczywistości to jest żałosne postaw się, a zastaw się i to w dodatku cudzymi pieniędzmi. Mam wrażenie, że w Polsce wiecznie liczy się na to, że kiedyś, może kiedyś, ktoś na arenie międzynarodowej powie: "Ludzie! Słuchajcie! Obsypmy Polskę złotem! Zobaczcie oni zawsze byli ofiarą, a jak nią nie byli to pomagali innym ofiarom! Zawsze myśleli o innych, zamiast o sobie. Obsypmy ich złotem! Zrzućmy się dla Polski po kilka miliardów i przelejmy im te pieniądze, bo one IM SIĘ PO PROSTU NALEŻĄ!"
Oczywiście, taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca, bo każde normalne Państwo, najpierw dba o swoich obywateli, a dopiero później pędzi na ratunek całemu światu. W Polsce jest inaczej. Polski rząd ma swoich obywateli w głębokim poważaniu i najpierw realizuje potrzeby obcych państw, kosztem swoich podatników.
Dlaczego Polacy nie wychodzą na ulicę?
No właśnie, skoro ja to widzę, to myślę, że spora część Polaków, też musi to widzieć. Musi dostrzegać, że jesteśmy traktowani jak prostytutki we własnym kraju, że jesteś dojnymi krowami i frajerami. To dlaczego, skoro u nas sytuacja zaszła już o wiele dalej niż w Czechach nie ma nawet śladu po jakichkolwiek protestach antyrządowych?
Czesi potrafią przewidzieć, że jeżeli nie ogarną swojego rządu JUŻ TERAZ, to będą mieli lata wyrzeczeń i skończy się ich 'pepickowe' beztroskie życie. Polacy czekają do ostatniego momentu, kiedy już nie będzie czego włożyć do garnka i dopiero wtedy tłumnie wyruszą na ulicę obalić jednych socjalistów i założę się, że po chwili wybiorą innego socjalistę, który będzie robił to samo co PiS, ale innymi metodami, a zanim naród polski się zorientuje, że znowu został wyrolowany, to będzie kolejna już gospodarcza katastrofa.
Brakuje nam mądrości, a przede wszystkim pragmatyzmu. Polacy zamiast kierować się rozumem, zawsze kierują się sercem i intuicją. Z takim podejściem zawsze będziemy dla Niemców ściekiem, a dla Czechów żywą przestrogą. Dopóki w Polakach będzie zakorzeniony soviet-mental, nie mamy czego szukać w porównywaniu się do innych zachodnich krajów.
Polacy udowadniają na każdym kroku - nawet właśnie tą sytuacją, że nie protestują, a Czesi protestują - że nie są w stanie sami się mądrze i dobrze rządzić. Demokracja w naszym kraju nie ma sensu, bo zawsze będzie rządził socjalizm - taką mamy niewolniczo-komunistyczną naturę. Przykre to i przerażające. Czesi pewnie jakoś się wykaraskają, z tej niewdzięcznej geopolitycznej trudnej sytuacji, bo bez wątpienia ma ona przełożenie w jakimś stopniu na gospodarki świata. Polska zaś będzie szła w zaparte i doprowadzi do tragedii wiele polskich rodzin, byle tylko mieć przekonanie o swojej słuszności i nadzieję, że kiedyś, ktoś w jakiejś baśni nas doceni i obsypie złotem...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo