P { margin-bottom: 0.08in; }A:link { color: rgb(0, 0, 128); text-decoration: underline; }
20 sierpnia 1968 roku wojska Układu Warszawskiego dokonały inwazji na Czechosłowację w ramach tzw. Operacji Dunaj.
1 grudnia 2013 roku WCz. Jarosław Kaczyński w Kijowie domagał się przed tłumami rozwścieczonego ludu „europeizacji” Ukrainy.
Czy te dwa wydarzenia mają ze sobą coś wspólnego? Oczywiście, że tak!
Interwencja Układu Warszawskiego i interwencja prezesa PiS miały dokładnie takie same cele. W obydwu przypadkach celem było pogrążenie zaatakowanego kraju w ustroju komunistycznym, odebranie mu suwerenności i bezwzględne podporządkowanie go międzynarodowej wspólnocie socjalistycznej. W obydwu sytuacjach przy tym samym celu różne są jednak drogi działania. W przypadku Operacji Dunaj wysłano do Czechosłowacji kilkaset tysięcy żołnierzy, natomiast „Operacja Dniepr” polegała na zbuntowaniu samych Ukraińców, tak, by w głębokiej nieświadomości i z dobrymi chęciami (którymi jak wiadomo wybrukowane jest piekło) sami doprowadzili do upadku swojego Państwa, a do pomocy wysłano im jedynie kilku pionków, jak np. wspomniany wcześniej WCz. Jarosław Kaczyński. Jest oczywiście jeszcze różnica kosmetyczna – Czechosłowaków „socjalizował” ZSRR, Ukraińców UE – co akurat jest bardzo mało istotne.
Oczywiście z obecnej sytuacji są też korzyści, jeżeli nie dla samych Ukraińców to przynajmniej dla Polaków. Dziś już przynajmniej wiadomo, że prezes Kaczyński jest zwyczajnym Eurokratą, osobą która oprócz oddania suwerenności Polski poprzez tzw. Traktat Lizboński, zabiega też o niewolę dla innych Państw. Dziwić to nie może w przypadku człowieka, który postulował wprowadzenie wspólnej armii europejskiej i który za czasów gdy Panowi Janusz Korwin-Mikke, Stanisław Michalkiewicz i Jan Łopuszański przestrzegali przed federalizacją w UE, wraz ze swym bratem prowadził kampanię na rzecz naszego anschlussu. Trzeba wiedzieć jedno – z WCz. Jarosława Kaczyńskiego jest taki patriota, jak z Anny Grodzkiej Anna Grodzka.
My jako Polacy możemy się niestety znowu wstydzić, bo władze nasze, reprezentujące rzekomo nasz Naród, dokonują po raz kolejny agresji na obce Państwo – agresji tym gorszej, że głęboko demoralizującej. O ile zwykły atak zbrojny zabija ludzi, o tyle wprowadzanie socjalizmu pod płaszczykiem demokracji (jakby to faktycznie była jakakolwiek wartość) i wolność (sic!) zabija w ludziach duszę i człowieczeństwo! Czy jednostka działająca tylko na podstawie popędów, wyrzekająca się rozumu, nieszanująca dobrze pojętej wolności i własności innych może być nazwana człowiekiem?
A teraz o samej Ukrainie: ja nie przeczę, że Państwo to jest rządzone nieudolnie, żeby nie powiedzieć celowo doprowadzane do upadku! Nie przeczę – w końcu nie bez przyczyny Pani Julia Tymoszenko odbywa karę pozbawienia wolności. Ale po stokroć lepsze są władze złe, ale własne, od internacjonalnej kontroli urzędniczo-agenturalnej.
Dlaczego? Po pierwsze: Łatwiej obalić własne władze skupione w jednym miejscu (nawet w demokracji) niż władze rozsiane po całej Europie;
po drugie: nawet obecnie Ukraina w porównaniu do Unii Europejskiej należy do „wolnego świata”. W końcu tam jeszcze nikt nie pomyślał, by zakazać mentolowych papierosów, zwykłych żarówek, a regionalne potrawy nie potrzebują zaakceptowania receptur przez np. holenderskich biurokratów.
Dlatego też Ukraińcy powinni jak najprędzej pozbyć się ze swoich szeregów unijnych koni trojańskich, a postulaty jednoczenia się z Unią zamienić na uwolnienie gospodarki spod władzy Państwa. Powinni, ale potrzebowaliby do tego silnej inteligencji, odpornej na ew. próby korupcji ze strony państw UE i odporne na marksistowską indoktrynację. Do tego jednak raczej daleko.
Natomiast obecnym władzom Ukrainy, których, rzecz jasna, nie uważam za najlepsze, muszę oddać sprawiedliwość. Bardzo dobrze radzą sobie, wykorzystując KONIECZNE środki przymusu, do zwalczenia Euro-wariatów. Ponadto JE Wiktor Janukowicz nie poddaje się euro-szantażystom, nie ulega woli omamionego ludu i nie podpisuje umowy stowarzyszeniowej z UE.
I na sam koniec: podobno Ukraina jest zagrożona z powodu ekonomicznych środków przymusu ze strony Rosji. A ja bardzo proszę o odpowiedź: Dlaczego ekonomiczne środki przymusu ze strony Unii Europejskiej miałyby być lepsze od tych z Rosji? Naprawdę chciałbym się dowiedzieć.
Kasper Gondek, Junta.pl
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka