Wielu w historii było bandytów zagrażających całej Cywilizacji Łacińskiej, trudno jednak znaleźć ludzi szkodzących bardziej niż socjaliści zrzeszeni po II Wojnie Światowej w rozmaite organizacje ponadnarodowe, stojące rzekomo na straży ładu i pokoju na świecie.
W filmie Adwokat Diabła Al Pacino stwierdza, że cały wiek XX należy do szatana, z czym trudno się nie zgodzić, bo działania wspomnianych wcześniej organizacji ponadnarodowych jeśli miały jakąś inspirację to tylko z piekła rodem. Prym w tworzeniu ideologii internacjonalnego nowe świata miał niegdyś Klub Rzymski – organizacja zrzeszająca rozmaitych naukowców, polityków czy ludzi biznesu, którzy niczym Al Gore broniący Ziemi przed globalnym ociepleniem, walczyli, za niemałe pieniądze, tworząc teorie tak odległe od rzeczywistości, że tylko Hegel, na trzeźwo, mógłby je zaakceptować.
Jedną z tych ideologicznych bredni była tzw. teoria zrównoważonego rozwoju, obecnie przewodnia myśl ekonomistów, zakładająca konieczność kontroli gospodarczo – ekologicznej świata w celu zaspokajania potrzeb obecnych pokoleń i nieumniejszania szans pokoleń przyszłych na potrzeb tych zaspokajanie. Błąd w rozumowaniu jest już na samym początku, bo teoria ta opiera się na założeniu, że świat stoi w miejscu, nie ma rozwoju, nie ma postępu, a jedyne co osiągnąć należy to możliwość wegetacji ludzkości jak najdłużej jest to możliwe. Trudno więc nazwać to faktycznie „zrównoważonym rozwojem” gdy o rozwoju żadnym nie może być tutaj mowy. Problem w tym, że brak postępu, z założenia, stał się efektem pracy socjalistów, którzy aby wprowadzić „zrównoważony rozwój” blokują jakikolwiek progres na świecie.
Sama teoria skupia się na następujących sprawach, po pierwsze: dbaniu o najbiedniejszych; po drugie: narzuceniu ograniczeń rozwojowych, tak, aby surowce nie wyczerpały się zbyt szybko.
Cytując wikipedię: „Zrównoważony rozwój oznacza, że wzrost gospodarczy prowadzi do zwiększania spójności społecznej (w tym m.in. zmniejszania rozwarstwienia społecznego, wyrównywania szans, przeciwdziałania marginalizacji i dyskryminacji) oraz podnoszenia jakości środowiska naturalnego, m.in. poprzez ograniczanie szkodliwego wpływu produkcji i konsumpcji na stan środowiska i ochronę zasobów przyrodniczych.”
Nie ma chyba ludzi bardziej ograniczonych w kwestii algebry jak socjal-ekonomiści, którzy usiłują udowodnić, że aby uzyskać rozwój należy „zmniejszać rozwarstwienia”. Z uporem maniaka twierdzą, że jeśli osobnik A ma 2 jabłka, a osobnik B ma jabłek 6, to jest to sytuacja mniej korzystna z punktu widzenia całości, niż gdyby obydwaj mieli jabłek 4 . Choć nikt jeszcze nie udowodnił wyższości takiego rozumowania nad tradycyjną (więc pewnie przestarzałą) doktryną rachunków matematycznych, to w myśl Goebbelsowskiej zasady, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się w opinii publicznej prawdą, przyjęło się to w końcu jako pewnik.
Dopuściłbym się jednak niemałego zaniedbania, gdybym nie wspomniał, że teoretycy współczesnej pseudo-ekonomii, na potrzeby reprezentowanej ideologii, nie zbierają argumentów. Nie ma to jednak nic wspólnego z jakimikolwiek wyliczeniami i przypomina raczej desperackie ratowania chorego przez znachora poprzez włożenie go do pieca na trzy zdrowaśki – to już nie jest nauka tylko czary! Jednym z bardziej tajemniczych wskaźników ekonomicznych jest Szczęście Narodowe Brutto (sic!) a istnieje także np. SLI -Satisfaction with Life Index. Rozwój poszczególnych państw jest więc mierzony np. wedle równości płci, życia wspólnotowego (zmienna ta otrzymuje wartość 1, jeśli kraj ma wysoki wskaźnik uczęszczania do kościoła albo członkostwa w związkach zawodowych; w przeciwnym razie zero – źródło: wikipedia) czy ilości rozwodów na 1000 mieszkańców.
A mówi się, że średniowiecze to ciemna epoka zabobonów…
Kasper Gondek, Junta.pl
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka