Wczoraj obchodziliśmy 40 rocznicę przejęcia władzy w Chile przez Juntę śp. gen. Pinocheta, nie obchody upamiętniające to wydarzenie były jednak w Polsce tematem dnia, co zresztą dziwić nie może, bo Polscy lewicowcy, najwyraźniej w strachu przed tym, by nie przyszło im podzielić losu piekłoszczyka Allende, gen. Pinocheta próbują przedstawić, jeśli nie jako wcielenie diabła (to tylko przez ateizm), to przynajmniej jako faszystę i mordercę.
Wczorajszy dzień upłynął jednak pod znakiem protestów działaczy związków zawodowych, którzy to dumnie wieszcząc upadek rządów JE Donalda Tuska, rozpoczęli okupację ulic, utrudniając życie mieszkańcom Warszawy i kilku innych Polskich miast. W skrócie związkowcy domagają się wielkiego powrotu komunizmu w jego najgorszej postaci, ma więc być rabowanie bogatych 50% podatkiem dochodowym (to pomysł OPZZ, łaskawsi są socjaliści z PiS, chcą kraść tylko 39% z pensji), płacy minimalnej na poziomie 1720 zł, krótszego tygodnia pracy i mnóstwa państwowych regulacji np. dotyczących tzw. umów śmieciowych. Z okazji wierutnych bzdur opowiadanych przez naczelnego marksistę p. Piotra Dudę z Solidarności, odnośnie tychże umów, pewien internauta dodał do zdjęcia prezesa Dudy podpis: „Nie chcemy byś pracował na umowie śmieciowej, dlatego zlikwidujemy Twoje miejsce pracy”. Taki sens ma właściwie większość postulatów protestujących, bo realizacja którychkolwiek byłaby strzałem w stopę, zabójstwem tych, o których prawa Solidarność pozornie walczy: rodzin, ludzi biednych, robotników. Problem w tym wszystkim jest jeden, z powodu błędnego mniemania ludu, że obecny socjalizm z demokracją, nazwany chyba dla żartu „kapitalizmem”, jest lepszy od dawnego socjalizmu z zamordyzmem, związki zawodowe walczące z tym drugim zaczęły być powszechnie uznawane za organizacje pokroju Armii Krajowej. Hołd oddaje się więc wszystkim „żołnierzom” Solidarności, podczas gdy Ci, niczym szarańcza, niszczą kraj, a brak większych szkód zawdzięczamy raczej jedynie temu, że nie dysponują jeszcze siłą jak kiedyś bolszewicy.
Rozwiązania takiego stanu rzeczy są dwa, albo poświęcamy Polskę i oddajemy ją związkowcom, którzy wprowadzając wyśniony komunizm sami doprowadzą się do ruiny, albo poświęcamy związkowców i ratujemy kraj. Śp. gen. Pinochet w podobnej kwestii nie miał problemów z podjęciem decyzji – uratował Chile przed bakcylem komunizmu. Takich ludzi jak gen. Pinochet czy baronessa Małgorzata Thatcher, potrafiących zwalczyć bandę złodziei pod związkowymi sztandarami, potrzeba w tym momencie w Polsce.
Na portalu Parezja druga część debaty, w której odpowiadałem na pytania tym razem odnośnie prawa w Polsce.
http://parezja.pl/wielka-debata-parezji-czesc-ii-prawo/
Kasper Gondek, Junta.pl
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka