Jednym z tzw. problemów społecznych (czegoś takiego jak problemy społeczne nie ma, są problemy jednostek, no ale cóż – nomenklatura XX w. upadku) jest malejące znaczenie rodzin, niepełne małżeństwa, rozwody itp. Skutków takiego stanu rzeczy jest bez liku, wszak nie od dziś wiadomo, że na rozwodach zazwyczaj najwięcej tracą dzieci, którym rozstanie rodziców poważnie skomplikować może okres dojrzewania psychicznego. Problem następny: niż demograficzny - zazwyczaj w małżeństwach rodziło się więcej dzieci niż w związkach „na kocią łapę”, a już w tym względzie nawet statystyka jest bezlitosna dla „związków partnerskich osób tej samej płci”, choć pan poseł Krzysztof Bęgowski vel Anna Grodzka raczył był stwierdzić , że w „małżeństwach homoseksualnych” dzieci wychowują się lepiej – więc może to i strata?
Tak czy inaczej szuka się przyczyn upadku rodziny w rzeczach naprawdę zabawnych – dość wspomnieć, że wymyślono teorię według której rodziny upadają z powodu pracodawców, którzy w całym swym „zacofaniu” nie chcą „równouprawnienia kobiet i mężczyzn” tym samym oferując gorsze warunki zatrudnienia czy mniejsze pensje kobietom… Przez setki lat zarobkowa praca kobiet była rzadkością (mało kobiet ma predyspozycję do pracy tak efektywnej jak mężczyźni – naturalne różnice płci), a rodziny istniały – jednak, jak mawiał Hegel „jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów”.
Ale jeśli się przyjrzeć dokładnie przyczyna wspomnianego upadku rodzin jest dość łatwa do zaobserwowania! Otóż rodzina opiera się na mężczyźnie, który to mężczyzna, jako głowa rodziny, odpowiada za całą wspólnotę, musi zapewnić jej środki do życia, w razie potrzeby obronić. Dawniej w olbrzymiej części przypadków mężczyźni właściwie wypełniali swoją rolę, ale do czasu… Do czasu w którym zdjęto z nich odpowiedzialność! Teraz funkcjonuje zabójczy aparat „państwa opiekuńczego”, który całkowicie zastępuje mężczyzn, zabierając im funkcję którą ci pełnili w swoich rodzinach. Teraz to państwo decyduje o wychowaniu dzieci, może zapewniać środki niezbędne do przeżycia rodzinie, „becikowymi” pragnie regulować ilość urodzeń, zapewnia edukację (przymusza do reżymowej indoktrynacji, innymi słowy). Rola mężczyzn została więc ograniczona do minimum i jeśli już mówić o „dyskryminacji” to jedynie w kontekście mężczyzn! Najpierw chłopców niszczy się w szkole – klasy koedukacyjne, zakaz zdrowej agresji – atmosfera całkowicie nienaturalna, a potem, w życiu dorosłym, zastępuje się ich w rzeczach do których zostali stworzeni jak wspomniana opieka nad rodziną. Trudno się więc dziwić, że mężczyźni w tak wynaturzonym świecie nie czują już odpowiedzialności za najbliższych, że nie są w stanie chronić własnych rodzin – z braku obowiązków odchodzą od żon i dzieci, nie mówiąc już o obronie Ojczyzny czy Wiary przed choćby rozprzestrzeniającymi się w Europie muzułmanami. I to jest upadek Cywilizacji.
A teraz ten sam upadek Cywilizacji tylko na innym przykładzie.
Jakiś czas temu w Warszawie na Stadionie Narodowym odbyło się wielkie przedstawienie ugandyjskiego duchownego katolickiego (?) Jana Bashobora. Były wycia złych duchów, omdlenia, uzdrowienia i cały teatr niezbędny też w kultach innych sekt jak Odnowa w Duchu Świętym chociażby. I o tym już krótko, bo fakt że władze Kościoła Katolickiego w Polsce wyraziły zgodę na taki spektakl jest dla mnie tak samo niezrozumiały jak uczynienie Sługi Bożego ze śp. Roberta Schumana – socjalisty, przez duchownych watykańskich – ale to temat na inny raz. W każdym razie na przykładzie „czarnej magii” ugandyjskiego duchownego widać właśnie co dzieje się z Cywilizacją białego człowieka! Przypomniała mi się z dzieciństwa książka śp. Alfreda Szklarskiego „Tomek na Czarnym Lądzie”. Główny bohater tej książki, Tomasz Wilmowski, przebywając w niesprzyjającym mu towarzystwie czarnoskórych wykonał „cud” - sztuczkę ze znikającą monetą, dzięki czemu tubylcy wzięli go za wielkiego czarownika i darowali życie. Dziś biali „tubylcy” zachwycają się „cudami” czarnoskórego ks. Bashobora… Role się odwróciły?
Kasper Gondek, Junta.pl
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura