KasperG KasperG
121
BLOG

Ot, pomysł.

KasperG KasperG Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Pomijając całkowicie jakikolwiek aspekt moralny (zło którym jest wtrącanie się państwa w wolność obywateli) w rozwiązaniu które zaproponuję, zamierzam trochę pobawić się w totalitarystę. Otóż przyjmuję z wiarą i gorliwie głoszę, że kontrola państwa jest rzeczą niezbędną, a jedynym problemem jest w jakim kierunku ta kontrola iść powinna. Pro publico bono. Jak więc to „bono” osiągnąć? Praktyka pokazuje, że dotychczasowe dążenia rządów do tego w żadnym stopniu się nie przyczyniają. Zastanówmy się więc w czym tu jest błąd? Co nie pozwala socjalistom odnieść ostatecznego triumfu, zwyciężyć ze wszelkim wyzyskiem czy też „społeczną niesprawiedliwością”? Dlaczego ludzie ubożeją miast dostatnio wieść żywot człowieka poczciwego, w spokoju i bezpieczeństwie? Problemem jest niewłaściwie ukierunkowana troska państwa opiekuńczego. W tym momencie wygląda to tak – Kowalski pracuje, Kowalski płaci; Wiśniewski leżakuje, Wiśniewski zarabia. Gdy tak kształtuje się sytuacja trudno dziwić się Wiśniewskiemu, że miast jak wół harować woli spokojnie żywić się z podatków Kowalskiego. Trudno też dziwić się Kowalskiemu, że zniechęcony widokiem Wiśniewskiego sam marzy o bezrobociu. Skutek? Po kilku latach Kowalski z Wiśniewskim – obydwaj delikwenci na bezrobociu, zmuszają do wysiłku intelektualnego Szanownego Jegomość Pana Premiera pytaniami: Jak żyć?
A rozwiązanie całego problemu jest bardzo proste – miast rozleniwiać leniwych i zniechęcać do wszelkiego wysiłku pracujących, należałby czynić na odwrót. Dlatego też postulują całkowicie nowy system podatkowy, którego podstawą byłaby rabunek dóbr ale w stronę przeciwną niż obecnie. W tym momencie jest pewien próg dochodów, poniżej którego pomaga państwo, starając się dorównać do jakiegoś tam poziomu każdą jednostkę. Ja zaś proponuję na odwrót – wprowadzić podatek nakazujący wypłacanie do budżetu państwa takiej kwoty, jaką stanowi różnica pomiędzy średnim dochodem w państwie, a dochodem danej osoby pod warunkiem, że dochód ten jest od średniej niższy. Taki odwet za lata redystrybucji w przeciwnym kierunku. Jakże mobilizowałoby to do pracy! W trosce by nie trzeba było płacić podatku, nawet najbardziej rozmiłowany w lenistwie, dawny bezrobotny, wyciskałby z siebie ostatnie poty usiłując osiągnąć dostatecznie wysoki dochód. Średnia pensja musiałby więc iść w górę, a tym samym wzrost gospodarczy nie miałby końca. To w teorii. W praktyce oczywiście wyglądałoby to trochę inaczej, choć skutek byłby podobny. Nie sposób wymagać od nic niezarabiającego jakiejś kwoty pieniędzy. Tym samym doprowadzilibyśmy do wymarzonej sytuacji pozbycia się podatku dochodowego.
Wniosek: w socjalizmie należy przemycać co się da z normalności, oczywiście pomijając pomysły tak absurdalne jak mój powyżej – potrzebny, choć niemożliwy do realizacji. Ale czyż w socjalizmie nie dąży się do utopi?

SERDECZNIE ZAPRASZAM DO ODWIEDZENIA STRONY JUNTA.pl – http://www.junta.pl – portal, blogosfera, forum, czat.

KasperG
O mnie KasperG

Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości