Szkoły nie służą do nauczania, ale do tego żeby dziecko było pod czyjąś opieką gdy rodzice pracują.
Szkoły nie służą do nauczania, ale do tego żeby dziecko było pod czyjąś opieką gdy rodzice pracują (podobnie 90% kierunków studiów ma na celu zmniejszenie statystyk bezrobocia). To rozwiązanie jest oczywiście wygodne, bo rodzic nie musi pilnować żeby dziecko przeczytało czytankę i marnujemy na to czas "w budzie". Przez 12 lat szkoły siedzi się więc jak w więzieniu ponad 15 000 godzin, nie osiągając wiedzy większej niż gdyby siedziało się dwa razy mniej. A dwa razy mniej = taniej. I wyobraźmy sobie, że składamy się z czwórką innych rodziców na zajęcia z biologii, chemii, fizyki i historii po 2 godziny tygodniowo. Z matematyki, polskiego i angielskiego po 3. Omijamy WOSy, dzięki czemu dziecko uniknie przesądów, że od demokracji nic lepszego nie wymyślono, przy okazji oszczędzamy na podręcznikach. Podsumowując 17 godzin tygodniowo, 68 miesięcznie. W szkole 33 godziny tyg/132 miesięcznie. Drogi (!) korepetytor bierze 100zł/h. Na każdego z rodziców przypadnie opłata 1360 zł miesięcznie (ubędzie z kolei tego, co w podatkach płacimy na szkolnictwo w pakiecie z ministerstwem). Zróbmy rodzicom przysługę i odliczmy (przynajmniej najbiedniejszym) chociaż część od podatków. W zamian dziecko zyskuje uwagę nauczyciela podzielona na 5, a nie 20 dzieci. Zaryzykuję... nie, to żadne ryzyko - pożytek z takiego nauczania byłby większy. A wszystko to działoby się w naszym własnym salonie, przy stole z pięknym, białym obrusem. Doliczmy jeszcze na kawę i ciastka. A jak rodzic ma dość dziecka, to... salki parafialne! Staruszki z kółka różańcowego się dziećmi zajmą, odrobią z nimi lekcje, poczytają książki i nauczą pacierza. No nie, tak się nie da, bo salon nie ma wyjścia ewakuacyjnego i nie spełnia norm BHP, a Minister nie może zarekomendować podręcznika co go jego najlepsza psiapsiółka napisała. Bardzo mi przykro, Drogie Dzieci, wracajcie się nudzić w szkole, grunt, że wszyscy będziemy mieć czyste sumienie.
Panie Korwin-Mikke, skoro Wam z Konfederacji p. Dziambor czmychnął (i dobrze), to ja się zgłaszam na ministra edukacji. Chciałbym przejść do historii jako ten, który to wszystko zamknie i zaora.
PS. W moim rozwiązaniu nie stałoby nic na przeszkodzie, żeby funkcjonowały zwykłe, prywatne szkoły. Żeby się edukacją zajmowali Pijarzy, ani nawet żeby George Soros otworzył szkółkę leśną.https://twitter.com/KasperGondek
Zapraszam: https://twitter.com/KasperGondek
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo