Jako pragmatyk, wierząc głęboko że w Dniu Sądu Ostatecznego przyjdzie mi wstać z trumny i stanąć przed Stwórcą, wolałbym nie musieć wydostawać się spod ciężkiego granitu i przez to jeszcze, co gorsza, się spóźnić.
Tradycje zwykle warto pielęgnować, są jednak i takie które wprost oskarżyć można o choćby i niską, ale jednak szkodliwość. Zbliża się listopad, a z jego początkiem uroczystość Wszystkich Świętych i tzw. Dzień Zaduszny. Dwa dni, zlewające się, wbrew pierwotnym założeniom, w jeden wielki festiwal nagrobnych harców: pokaz kiczu i pogańskie kulty. Kto pamięta, że Wszystkich Świętych to bizantyjski zwyczaj wspominania z początku o chrześcijańskich męczennikach, przeniesiony na grunt łaciński i od VIII wieku, za sprawą papieża Grzegorza III przeznaczony do wspominania tych zmarłych, którzy zacnym życiem zasłużyli na wejście do Niebieskiego Królestwa, zaś Dzień Zaduszny, wywodzący się z praktyki modlitw o zbawienie duszy zakonników, przerodził się z czasem w dzień modlitw niesionych do Dobrego Boga z prośbą o przyjęcie do swego Królestwa wszystkich naszych zmarłych? Jednak w aktualnej formie są to, jak wspominałem, dni nagrobnych harców, gdy to, niczym choinkę na Boże Narodzenie, zwykliśmy przystrajać groby, co by zmarłemu milej leżało się pod granitową płytą, a i by rodzina i sąsiedzi sami padli trupem z zazdrości o artystyczne walory nagrobka, ilość zniczy i okazałość wieńców. Nie odmawiam tej tradycji także i pozytywnego wpływu - wszak może to dzięki niej właśnie udało się nam zachować szacunek do człowieka i człowieczego ciała, które po śmierci godnie chowam w ziemi, zamiast barbarzyńsko zemleć, zamieszać i zutylizować, co też pomaga zachować wiarę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny w przyszłym świecie. Symbole są ważne, także w formie pomników. Może widok granitu z wyrytym nazwiskiem pozwala nam pamiętać o niezbędnej zmarłemu modlitwie? Trudno jednak uciec od wrażenia, że celebracje 1 i 2 listopada przybrały formę pogańskich kultów, modlitw nie do Stwórcy, lecz do stworzonego i gnijącego półtorej metra pod ziemią ciała. Statystycznie patrząc czyż nie więcej jest przystrojonych grobów niż Mszy Świętych zamówionych za dusze zmarłych?
Warto przypomnieć w ten czas o św. Monice, która przed śmiercią powiedziała do towarzyszących jej dzieci: To nieważne, gdzie złożycie moje ciało. Zupełnie się o to nie martwcie. Tylko o jedno was proszę, żebyście - gdziekolwiek będziecie - wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim”.
Ja zaś, jako pragmatyk, wierząc głęboko że w Dniu Sądu Ostatecznego przyjdzie mi wstać z trumny i stanąć przed Stwórcą, wolałbym nie musieć wydostawać się spod ciężkiego granitu i przez to jeszcze, co gorsza, się spóźnić.
Tak więc - to los mój, na grobowcach siadać
I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych
To los mój, senne królestwa posiadać,
Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych -
Albo umarłych - i tak pełny wstrętu -
Na koń! Chcę słońca i wichru - tętentu!
- Juliusz Słowacki, Grób Agamemnona
Jestem Katolikiem, Polakiem, monarchistą, wolnościowcem i... wegetarianinem. Fotografuję, retuszuję, rysuję i projektuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura