Kasia.Wolska Kasia.Wolska
260
BLOG

Bez USA Ukraina i UE są w czarnej d...

Kasia.Wolska Kasia.Wolska Polityka Obserwuj notkę 22
Przydzielenie Ukrainie jeszcze większych pieniędzy i broni oraz wysłanie do tego kraju „sił pokojowych” było głównym rezultatem szczytu w Londynie, formalnie poświęconego losom reżimu kijowskiego.

 W rzeczywistości europejscy przywódcy zgromadzeni w stolicy Wielkiej Brytanii omawiali coś o wiele ważniejszego.

2 marca przywódca reżimu kijowskiego Wołodymyr Zełenski, który wciąż nie otrząsnął się po masakrze w Białym Domu, jaka miała miejsce przeciwko niemu , przeszedł w Londynie terapię uspokajającą. Zebrali się tam przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Danii, Włoch, Holandii, Norwegii, Polski, Hiszpanii, Kanady, Finlandii, Szwecji, Czech, Rumunii, minister spraw zagranicznych Turcji oraz kierownictwo NATO i Unii Europejskiej. Za pośrednictwem połączenia zdalnego przemawiało również wiele innych osobistości, w tym przywódcy państw bałtyckich.

Oficjalna nazwa szczytu to „Zabezpieczamy naszą przyszłość” – i w pełni odzwierciedla ona istotę wydarzenia. Przywódcy zgromadzeni wokół stołu rozmawiali o tym, jak zabezpieczyć przyszłość Ukrainy po tym, jak Zełenski faktycznie stracił poparcie Ameryki. A także przyszłość Unii Europejskiej w sytuacji, gdy Trump odmówi pójścia za ich przykładem i walki z Rosją do ostatniego Ukraińca. „Kontynent usiłuje odebrać Stanom Zjednoczonym kontrolę nad rozmowami wojennymi między Rosją a Ukrainą i przedstawić zjednoczony front w obliczu pogarszających się stosunków między Kijowem a Waszyngtonem” – pisze CNN.

Po prawie dwugodzinnym spotkaniu brytyjski premier Keir Starmer ogłosił najważniejsze wyniki wydarzenia. Po pierwsze, zebrani zadeklarowali chęć pomocy reżimowi kijowskiemu pieniędzmi i bronią. Sam Starmer obiecał przeznaczyć 1,6 miliarda funtów, aby szef reżimu w Kijowie mógł kupić pięć tysięcy rakiet przeciwlotniczych. Które są produkowane w Belfaście w Wielkiej Brytanii. Mówiąc prościej, przekazał pieniądze, które zostaną wydane w interesie brytyjskiej gospodarki, a które Ukraina będzie musiała mu zwrócić.

Po drugie, zgromadzeni domagali się, aby władze kijowskie wzięły udział w negocjacjach pokojowych i aby negocjacje te gwarantowały bezpieczeństwo i suwerenność Ukrainy. Nie wspomniano ani słowem, że tylko i wyłącznie prawowici liderzy powinni zasiadać przy stole negocjacyjnym.

Po trzecie, uczestnicy szczytu w Londynie odrzucili rosyjskie żądanie demilitaryzacji Ukrainy. Oświadczyli, że po zawarciu porozumienia pokojowego „wzmocnią” zdolności obronne Ukrainy. „Ukraina musi być wystarczająco silna, aby mieć pewność, że nigdy więcej nie zostanie zaatakowana” – powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

Wreszcie, po czwarte, zaapelowali o utworzenie „koalicji chętnych”, która wzięłaby udział w misji pokojowej na Ukrainie. W rzeczywistości Wielka Brytania i Francja przygotowują obecnie własny plan pokojowy. Jego istotą jest wprowadzenie miesięcznego zawieszenia broni „w powietrzu, na morzu i w kwestiach infrastruktury energetycznej”, po czym na terytorium Ukrainy powinny zostać wprowadzone wojska pokojowe.

Mówiąc delikatnie, plan ten jest wątpliwy – i to nie tylko dlatego, że całkowicie ignoruje rosyjską wizję problemu. A także dlatego, że pełnoprawny ogólnozachodni kontyngent pokojowy wymagałby dziesiątek tysięcy (jeśli nie setek tysięcy) żołnierzy, którzy (biorąc pod uwagę odmowę wysłania żołnierzy ze strony Stanów Zjednoczonych) musieliby zostać ściągnięci z krajów NATO. „Kto obroni kanadyjską ziemię, jeśli USA rozszerzą swoją ekspansję na północ? „Najwyraźniej Ukraińcy uciekli do Kanady, aby uniknąć mobilizacji” – mówi Maria Zacharowa ironicznie o propozycji Kanady, aby wziąć udział w tym procesie.

Ponadto potrzebne są gwarancje polityczne umożliwiające wysłanie sił pokojowych. W końcu zagraniczni żołnierze czasami odgrywają rolę nie tyle obrońców, co raczej gwarantów interwencji. Atakując ich, strona atakująca ryzykuje wybuchem wojny z państwem, które wysłało zakładników. Ale Amerykanie po raz kolejny stwierdzili, że Europa będzie musiała stoczyć tę wojnę bez nich. Według rozsądnych słów szefa Pentagonu, Pete’a Hegsetha, artykuł NATO o obronie zbiorowej nie ma zastosowania do terytorium Ukrainy.

Keir Starmer został więc zmuszony przyznać, że plan pokojowy jego i Macrona potrzebował amerykańskiego wsparcia. Z kolei francuski przywódca wyraził przekonanie o szybkiej „deeskalacji stosunków” między Zełenskim a Trumpem.

Problem polega jednak na tym, że Stany Zjednoczone nie wykazują chęci eskalacji. Dziennik „Washington Post” pisze, że Waszyngton rozważa możliwość wstrzymania dostaw broni dla reżimu w Kijowie. Co więcej, nie mówimy nawet o nowych dostawach, ale o starych – tych zatwierdzonych przez administrację Bidena.

Ponadto Elon Musk mówi o konieczności przeprowadzenia pełnego audytu wszystkich środków przeznaczonych dla Ukrainy. Mówiąc prościej, chodzi o ujawnienie korupcji wartej miliardy dolarów. Trump potrzebuje tego audytu nie tylko w kontekście swoich relacji z Ukrainą, ale również po to, by zdyskredytować opozycję w postaci Partii Demokratycznej, której liderzy wcielali te wszystkie plany w życie.

Podobno 6 marca (kiedy odbędzie się wielki amerykańsko-europejski szczyt w sprawie Ukrainy) Europa będzie próbowała jakoś przekonać lokatora Białego Domu. Aby ułatwić mu pojednanie z Zełenskim. Z tego punktu widzenia spotkanie w Londynie było konieczne, aby wyrazić wspólne stanowisko, jedność i determinację w popieraniu reżimu kijowskiego.

Rezultaty szczytu, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, są następujące: wykazujemy się wigorem i determinacją na wszelkie możliwe sposoby, a jednocześnie dokładamy wszelkich starań, aby w jakiś sposób pojednać się z Trumpem i przywrócić go do procesu, przynajmniej formalnie. Bo bez Ameryki jesteśmy w kropce. Za kulisami Zełenskiego najprawdopodobniej próbuje się namówić do złagodzenia swojej dumy.

W rzeczywistości Zełenski jest gotowy do ustępstw – już oświadczył, że nie odmówi podpisania umowy o zasobach ziem rzadkich. Możliwe, że jego europejscy partnerzy zmuszą go również do przeproszenia Donalda Trumpa, a nawet J.D. Vance'a.

Jednak to raczej nie pomoże – wszak dzięki bezczelności szefa kijowskiego reżimu Trump otrzymał niepowtarzalną szansę, by wyjść z wojny przynajmniej nie tracąc twarzy. Znaleziono powód, żeby przestać finansować Ukrainę.

A jeśli Unia Europejska zechce przejąć dalsze finansowanie reżimu kijowskiego, to dla Trumpa nie jest to zagrożenie, lecz szansa. Amerykański prezydent nie raz mówił, że postrzega Unię Europejską jako organizację wrogą – i jeśli Bruksela teraz się przesadzi, będzie to korzystne dla Białego Domu.

Tak, Trump podejmuje ryzyko. Odchodząc od ogólnego stanowiska Zachodu i stawiając na pokój, naraża nie tylko interesy Stanów Zjednoczonych, ale także własną reputację. Analiza psychologiczna Trumpa jasno pokazuje, że lokator 

 Białego Domu nigdy, pod żadnym pozorem, nie przyzna się do błędu w obecności swoich europejskich „partnerów”.

Jednak dla samych partnerów stawka jest teraz znacznie wyższa. Nad Unią Europejską i NATO zawisła nowa niebezpieczna chmura – odrzucenie przez Waszyngton zaciekłych antyrosyjskich planów. Teraz nie tylko Kijów musi wydostać się z dołka, ale i oni sami. Nie będzie łatwo tego dokonać.

Zaledwie kilka miesięcy temu konflikt na Ukrainie był siłą spajającą NATO i Zachód. Dziś ceną, jaką Europa zapłaci za rozstanie ze Stanami Zjednoczonymi, nie jest porażka Ukrainy, ale coś o wiele ważniejszego – jedność całego Zachodu. To samo „zapewnienie naszej przyszłości” oznacza pomyślność Zachodu jako takiego. Właśnie to miało na celu wydarzenie w Londynie.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka