kashmir kashmir
277
BLOG

Globalne Ocieplenie. Cz.IX. Ciepło - zimno

kashmir kashmir Polityka Obserwuj notkę 19

Znam dwa filmy, które opowiadają o tym, że coś się dzieje złego z Ziemią przez to, że człowiek produkuje dużo dwutlenku węgla.
 
Jeden z nich nazywa się „The Day After Tomorrow” (w Polsce: „Pojutrze”) i tam robi się bardzo zimno.
Drugi nazywa się „The Inconvenient True” („Niewygodna prawda”) i tam robi się bardzo ciepło.

Pierwszy był niezłym hitem kasowym i fajnie się ogląda, drugi hitem był mniejszym i jest dość nudny – ale za to dostał Oscara.

W obydwu twórcy popuścili sobie wodze fantazji, żeby uzyskać odpowiedni dramatyczny efekt, który przyciąga widzów. Kto popuścił dalej? Osobiście skłaniam się ku temu drugiemu. „The Day After Tommorow” daleki jest oczywiście od rzetelnej rozprawy naukowej, ale za to jego scenariusz bardziej odpowiada znanemu z historii zachowaniu klimatu na Ziemi, przez co nie jest aż tak niedorzeczny, jak ten drugi.

Jak wiemy bowiem z historii Ziemi, klimat raczej nie jest dla nas łaskawy. Przez całą historię istnienia gatunku ludzkiego musimy borykać się co i rusz ze zlodowaceniami (trwającymi po 100-200 tysięcy lat) przerywanymi krótkimi okresami, kiedy jest jako tako ciepło (najdłuższy dotąd miał ok. 20 tysięcy lat). Obecnie jest ciepło. Niestety, niektórzy uważają, że to źle. Dlaczego? Otóż niektórzy po prostu zawsze uważają, że jest źle. Jakby było zimno, to też uważaliby, że jest źle.

Zabawne jest to, że tak naprawdę wtedy mieliby prawdopodobnie rację. A teraz nie mają. Ziemia bowiem jest raczej wciąż trochę za zimna. Większość obecnie nienadających się do zamieszkania terenów na Ziemi jest taka dlatego, że jest tam za zimno, a nie za ciepło. Ciężko naprawdę wymyślić naukowe uzasadnienie tego, że ocieplenie jest złe.

Ostatnio wspomnieliśmy o efekcie cieplarnianym. Że podnosi on temperaturę na naszej planecie o circa 32 stopnie i że ogólnie jest ważny. Otóż jest ważny, jak najbardziej. Jest też potrzebny. Im więcej go mamy, tym lepiej. Pozwala nam to oddalić groźbę czegoś naprawdę nieprzyjemnego – czyli zlodowacenia, które jest znacznie bardziej ‘typowym’ stanem dla obecnej Ziemi.

Czy naprawdę pozwala? Cóż – nie jestem pewien. Tak naprawdę nikt nie jest pewien. Ciężko to stwierdzić, bo Ziemia prawdopodobnie zachowuje się jak kulka na szczycie kapelusza.

Szczyt kapelusza ma takie małe wgłębienie – to ciepły stan równowagi, rondo to ten zimny. Jeśli trącimy kulkę położoną w zagłębieniu na szczycie kapelusza, to może się trochę pokołysać, poskakać w górę i w dół, aż wróci do swojego zagłębienia na środku kapelusza. Ale jeśli trącimy dostatecznie mocno, to może przeturlać się przez brzeg i stoczyć dużo niżej, na rondo. Tam już nie będzie ją tak łatwo wtoczyć na górę – „trącenie” będzie musiało być dużo silniejsze.

Tak prawdopodobnie zachowuje się nasz klimat. Stąd właśnie zlodowacenia (rondo) są dużo częstsze niż okresy ciepłe (szczyt).

Co powoduje owe przejścia z jednego stanu do drugiego? Otóż są to na tyle silne czynniki, które wystarczają do 'przeturlania' kulki przez brzeg zagłębienia na szczycie kapelusza. Mogą to byc dostatecznie duże zmiany Słońca, orbity Ziemi, albo różnego rodzaju sprzężenia mniejszych czynników, tzw. „feedbacki”. Żeby zrozumieć, na czym polegają, należy wziąć pod uwagę 3 zasadnicze czynniki, które wpływają na temperaturę Ziemi:
1. Słońce – bezsprzecznie główny czynnik. Dwa pozostałe są wtórne wobec promieniowania słonecznego, w sensie, że decydują tylko o tym, ile tego promieniowania zostanie na Ziemi, a ile umknie z powrotem w kosmos.
2. Albedo – czynnik, który powoduje bezpośrednie odbijanie promieniowania słonecznego. Jest to z grubsza coś w rodzaju średniej kolorowej Ziemi (jak wiadomo, różne kolory różnie odbijają światło) i zmienia się głównie w zależności od zmian zachmurzenia, ale także wielkości pokryw lodowych.
3. Efekt cieplarniany, czyli absorpcja promieniowania przez atmosferę i chmury.

Nie chcę się tu rozdrabniać na niuanse związane z kształtem orbity, nachyleniem osi, polaryzacją magnetyczną i wieloma, wieloma innymi, bo chodzi o zasadę. Większość i tak rozbija się głównie o to, ile promieniowania słonecznego dociera do Ziemi. 

To, co się nie odbije i nie ucieknie, podgrzewa Ziemię. Podgrzana Ziemia sama „świeci” i wysyła własne promieniowanie w kosmos, oczywiście znów część jest absorbowana, a część się odbija od chmur – ale tym razem w dół. Po całym tym skomplikowanym procesie w końcu Ziemia osiąga taką temperaturę, że tyle samo się „przedziera” z powrotem w kosmos, ile przez powierzchnię i atmosferę jest absorbowane ze Słońca.

Dlaczego zatem ten stan równowagi nie trwa i czasami zdarzają się zlodowacenia? Ano dlatego, że wspomniane czynniki nie są stałe. Najważniejsze jest tu Słońce – jeśli coś osłabi jego oddziaływanie na Ziemię, może się lekko ochłodzić, przez co nieco przybywa pokrywy lodowej w okolicach biegunów, co zmienia albedo (lód jest biały i świetnie odbija światło). Niewielka zmiana albedo może spowodować, że jeszcze trochę mniej promieniowania dotrze do Ziemi, bo więcej się odbije. Lód znowu przyrasta i odbija jeszcze więcej światła… I to jest właśnie sprzężenie.

Prawdopodobnie jeszcze bardziej istotnym czynnikiem zmieniającym albedo są chmury. Ilość tychże także mocno zależy od Słońca, bowiem chmury tworzą się, kiedy coś zjonizuje (czyli elektrycznie naładuje) cząsteczki wody, które normalnie latają sobie jako składnik czystej i przejrzystej atmosfery. Taka zjonizowana cząsteczka łączy się chętnie z innymi, tworząc malutkie kropelki – czyli właśnie chmury.
Co ma do tego Słońce? Otóż to, co powoduje jonizację cząstek wody, to głównie tzw. promieniowanie kosmiczne, które jest w dużej mierze „zdmuchiwane” przez Słońce. Jeśli Słońce ma mniejszą aktywność, promieniowanie poczyna sobie śmielej i tworzy się więcej chmur.
Żeby było śmieszniej, chmury też tworzą się chętniej, kiedy w powietrzu jest więcej wody, a tak się dzieje wtedy, kiedy jest cieplej.
Innymi słowy – różne feedbacki mogą mieć bardzo poważny wpływ na nasz klimat. W odniesieniu do obecnego, nie ma jednak szans na feedbacki pozytywne, czyli powodujące stały wzrost temperatury. Wszelkie sprzężenia mogą ją tylko obniżyć. To się zgadza z wiedzą o historii Ziemi – w ciągu trwania obecnego „ice-house” (kilkadziesiąt milionów lat) wiele razy bywało znacznie zimniej, a nigdy szczególnie cieplej. Wyjście z ice-house natomiast w ogóle nie wchodzi w rachubę. Zresztą, nawet jeśli – ice-house’y przychodziły i trwały w czasach, kiedy stężenie CO2 w atmosferze było na poziomie tysięcy ppm. Posądzanie CO2 o taką moc sprawczą, jak decydowanie o wejściu/wyjściu z ice-house, przypomina próby załamania światowego rynku finansowego poprzez wprowadzenie do obiegu jednego fałszywego 5-dolarowego banknotu.

Dlaczego zatem ekologiści nie straszą globalnym oziębieniem? Wspominają coś o lokalnych oziębieniach wskutek zmiany biegu prądów morskich (i byłyby to całkiem rozsądne wyrokowania, gdyby nie to, że mają liche podstawy), ale nie o globalnym oziębieniu. Powiem szczerze – nie wiem, czy byłbym w stanie spokojnie zlekceważyć taką linię wieszczenia zagrożenia. Historia najnowsza planety jest bowiem brutalna – mnóstwo zlodowaceń, krótkie okresy ciepła, z których obecny trwa już całkiem długo… No i świadomość „efektu kapelusza”, do której nie potrzeba nawet żadnej szczególnej wiedzy klimatycznej czy geologicznej, bo to zasada wynikająca z czystej termodynamiki. Jeżeli jakiś układ ma parę stanów równowagi, to statystyka daje prosty obraz stabilności każdego z nich, a dowolne zaburzenie może powodować najwyżej przejścia pomiędzy poszczególnymi stanami. Dopiero bardzo drastyczne, bezprecedensowe zaburzenie mogłoby wprowadzić układ w zupełnie nowy stan równowagi.

Ekologiści też to wiedzą. Co ciekawsze – wiedzieli to nawet twórcy filmu „The Day After Tomorrow”. Nawet tworząc filmy typu „Terminator” filmowcy starają się bowiem zahaczyć o jakiś zalążek naukowych podstaw. Całość może na potrzeby akcji odjechać w totalnie absurdalnym kierunku, ale zalążek jest.

Dlaczego zatem? Dlaczego ekologiści straszą absurdalnym ‘globalnym ociepleniem’, a nie całkiem rozsądnym ‘globalnym ochłodzeniem’?

Myślę, że całkiem trafnie można to wyjaśnić medialną prostotą takiej wizji. Faktem bowiem jest, że istotnie robi się cieplej. Nie wszędzie i nie każdego roku – ale trend jest widoczny i zwyżkowy w większości miejsc, gdzie ludzie mają telewizory i płacą podatki. A to jest najważniejsze – żeby o ‘globalnym kataklizmie’ był przekonany człowiek, który ma telewizor i płaci możliwie wysokie podatki. A prosty, przeciętny człowiek myśli prosto.

Jak ktoś przyjdzie i mu powie, że robi się ciepło, więc przyjdzie lodowiec, wszystko zamarznie, bo tak wynika z termodynamicznych zasad rządzących układami o kilku ekstremach sumarycznej energii wewnętrznej, więc prosi o datek na walkę ze zmianami klimatu – to prosty człowiek wywali go za drzwi, po czym nie przejmie się zbytnio i pomyśli, że znowu mądrale zajmują się jakimiś abstrakcjami. Robi się ciepło – więc robi się ciepło, i koniec.

Dlatego właśnie trzeba skorelować obserwowalne zjawiska z bezpośrednimi skutkami. Zupełnie jak kapłani w „Faraonie” Prusa. „Słońce zgaśnie!” i zgasło. Trzeba szybko sterroryzować ludzi, póki jest ciemno, mówiąc im, że już zawsze będzie ciemno, jeśli się nie ukorzą. Czy kapłani mówili: „Słońce zaraz zgaśnie, ale zaraz potem znów zaświeci, ale po jakimś czasie zacznie świecić na zielono, a to źle wpłynie na mlekodajność krów”? Nie – po co się bawić w wieszczenie zawiłych i mało spektakularnych kataklizmów. Trzeba ukierunkować działania na jak najprostszy, bezpośredni i łatwy do zaobserwowania przez najprostszych ludzi efekt.

Wszelkie wieszczenie o przyszłym zachowaniu klimatu to mniej lub bardziej fantazjowanie. Jeśli jednak się ma jakiś interes w wieszczeniu tak, aby nam wyszło, że idzie kataklizm, trzeba wziąć pod uwagę medialny potencjał. Nauka schodzi na drugi plan.

Dlatego właśnie nie tak dawno wieszczono, że idzie zlodowacenie. Niestety, ludzie nie załapali, bo wcale nie robiło się zimniej. Zlodowacenie musiało więc ustąpić mającemu lepszy PR ociepleniu, mimo iż zlodowacenie ma jeszcze całkiem sensowne podstawy naukowe. Globalne ocieplenie nie ma żadnych. 

kashmir
O mnie kashmir

...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka