kashmir kashmir
69
BLOG

O tolerancji. Cz.II - zmagania

kashmir kashmir Polityka Obserwuj notkę 5

Po zgodzie na ustalenia z poprzedniego wpisu można przejść dalej, to znaczy do określenia, czy tolerancja jest u ludzi cechą pożądaną, a jeśli tak, to jak ją w ludzi wpajać, tudzież jak walczyć z brakiem tolerancji.

Dywagacje z twierdzeń 1., 2. i 3. z części pierwszej ograniczają stosowanie pojęcia tolerancji wyłącznie do cech neutralnych, gdyż domniemana nietolerancja dla cech jakoś jednoznacznie negatywnych (np. skłonności do niesprowokowanych i niekontrolowanych napadów agresji), jest de facto po prostu brakiem zgody na immanentnie związane z ich istnieniem (i jednoznacznie negatywne) skutki.
W związku z tym myślę, iż określenie tolerancji jako atrybutu pożądanego nie będzie budzić niczyjego sprzeciwu, a zatem wpajanie tolerancji i walkę z jej brakiem również możemy uznać za pożądane.

Tutaj szybkie wyjaśnienie – autor niniejszego bloga ma poglądy wolnościowe, dlatego pojęć „wpajanie”, „walka” itd. absolutnie nie należy rozumieć jako nawoływania do wprowadzania regulacji systemowych. Wszelkie rozważania dotyczą naszych indywidualnych postaw, tego, jakich postaw oczekujemy u innych, a jakie potępiamy itd. W tym sensie przez „wpajanie” i „walkę” należy rozumieć bardziej coś w rodzaju: „nie zadaję się z ludźmi, którzy … moje dzieci będę uczył, że … nie poślę dziecka do szkoły, w której … zawsze jak rozmawiamy o tym, to powtarzam, że … itd.”

Możemy zatem przejść do metod. Jakie metody wpajania tolerancji i walki z nietolerancją należy stosować, aby osiągnąć cel, czyli, krótko mówiąc, aby były one skuteczne?

Z punktu 1. (wpis poprzedni) jasno wynika, że należy kształtować cechy człowieka, w szczególności poprzez kształtowanie wiedzy. Wiedzę zaś człowiek nabywa poprzez edukację, media oraz obserwowanie rzeczywistości.

O ile obserwowanie rzeczywistości dostarcza wiedzy zazwyczaj rzetelnie, może być jednak niepełne (tu potrzebne wsparcie edukacji), może też prowadzić do fałszywych wniosków (tutaj też rola edukacji, choć ograniczona w możliwościach). Jeśli pomimo obserwacji rzeczywistości i właściwej edukacji człowiek nadal ma fałszywy obraz rzeczywistości poprzez wyciąganie fałszywych wniosków, mamy do czynienia z głupotą. Jeżeli zatem brak tolerancji wynika z posiadania pewnej niereformowalnej, granicznej głupoty, nie jesteśmy w stanie nic poradzić. Zgodzimy się chyba jednak, że to pojedyncze, marginalne przypadki.

Pozostała rola zatem w odpowiedniej edukacji.

Przede wszystkim należy wyfiltrować z zachowań i poglądów te, które są A. faktycznie przejawem nietolerancji i te, a które B. wynikają z innych przesłanek.

W przypadku A. należy najpierw spróbować poszukać motywów. Praktycznie nigdy bowiem nie zdarza się, aby ktoś wymyślił sobie np. „nie lubię rudych” zupełnie bez powodu. Zazwyczaj bierze się to z mniej lub bardziej uzasadnionych uogólnień. Jeśli ktoś dwa razy w życiu dostał w nos i w obu przypadkach napastnikiem był rudy, mamy trochę słabo (ale jednak) uzasadnione uogólnienie. Jeśli jednak policyjne statystyki z ostatnich 30 lat wskazują, że co drugi napastnik w rozbojach to rudy, uogólnienie jest znacznie bardziej zasadne. Co więcej – zaczyna się coraz bardziej jawić jako prawidłowość, a uogólnienie wydaje się już nie być konsekwencją posiadania negatywnej cechy „nietolerancyjny”, ale raczej całkiem racjonalnej reakcji obronnej w postaci zwiększonej nieufności w stosunku do osób z określonym kolorem włosów.

Przykład na B. to wszystkie omówione wcześniej, nazwijmy to, „uzasadnione uogólnienia”, ale także na przykład stwierdzenie: „nie podobają mi się Azjatki”. W końcu „podobanie się” jest subiektywnym odczuciem estetycznym związanym z wyglądem. Azjatki natomiast istotnie mają pewną wspólną cechę związaną z ich wyglądem. Każdy ma prawo do subiektywnego wartościowania cech estetycznych. Jedni lubią blondynki (w sensie – estetycznie odpowiada im wygląd kobiety z jasnymi włosami), inni nie lubią Azjatek (również w sensie estetycznym). Nie oznacza to żadnej nietolerancji, ale prostą umiejętność skorelowania faktów ze swoimi preferencjami.
Innymi przykładami mogą być: niechęć do osób wydzielających specyficzny zapach, mówiących piskliwym głosem, używających notorycznie wyrażenia: „ten, tego, ten” w rozmowie – i wiele innych.

Wydaje się to niewartym wspominania banałem, jednak nic bardziej błędnego. W 9 przypadkach na 10, kiedy komuś zachwycającemu się np. urodą Lucy Liu oznajmiałem, iż mnie się Azjatki nie podobają, słyszałem coś w rodzaju: „ty rasisto”. Ot, do czego doprowadziła propaganda politycznej poprawności. Człowiek nie ma już nawet prawa do własnego gustu.


Można zatem stwierdzić, że edukacja w celu wytrzebienia przejawów prawdziwej nietolerancji powinna polegać na wyjaśnianiu i obalaniu uogólnień (uprzedzeń) opartych na fałszywych przesłankach, bądź przejętych bezrefleksyjnie od innych.

Niestety, powszechnie w świecie stosuje się odmienne metody walki z brakiem tolerancji. Bardzo rzadko bowiem komuś się chce dociekać przyczyn zjawiska gdzie indziej, jeśli tylko sytuacja pasuje do schematu.

Niestety – gdyż większość tych metod posiada bądź zerową, bądź wręcz ujemną skuteczność.

Najczęściej stosowane metody:

1. Specjalna penalizacja zachowań uważanych za przejawy nietolerancji.

To chyba najbardziej zgubny zabieg, mocno potęgujący konflikty na podłożu, które stara się wyeliminować. Objawia się tworzeniem osobnych paragrafów na czyny i tak uznane za przestępstwa (jak pobicie, zniesławienie itp.) jeżeli czyn został dokonany na reprezentancie cechy uważanej za będącą przedmiotem braku tolerancji, a także ostrzejszym karaniem takich przypadków. Przykład – ostrzejsze karanie za „pobicie na tle rasowym” niż za „zwykłe” pobicie, co gorsza przy braku symetrii takiej kwalifikacji dla różnych ras. Zwykle bowiem nie każda rasa uważana jest za będącą „ofiarą” nietolerancji i taką kwalifikację stosuje się tylko w jedną stronę.
Skutek takiej konstrukcji prawnej jest oczywisty i fatalny. Osoba, która faktycznie ma tendencję do bicia osób ze względu na ich odmienny kolor skóry zauważa, że prawo faworyzuje „odmieńców”, którym wolno więcej i są za to łagodniej traktowani. Nienawiść do „odmieńców” się potęguje w sposób nieunikniony, a samo zjawisko eskaluje. Co więcej, przypadki pobić kwalifikowanych jako „na tle rasowym” często w rzeczywistości mają całkiem „uniwersalne” podłoże, co u skazanego powoduje poczucie niesprawiedliwości i pojawienie się wcześniej nie posiadanej niechęci do owej prawnie uprzywilejowanej rasy.


2. Prawne regulacje faworyzujące osoby z cechą uważaną za będącą przedmiotem uprzedzeń (braku tolerancji).

W zasadzie odmiana poprzedniej metody, powodująca podobne skutki – potęgowanie istniejących uprzedzeń i pojawianie się ich tam, gdzie nie miały miejsca.
Wchodzą w nią wszelkiego rodzaju parytety płciowe, rasowe, obyczajowe w sytuacjach normalnie regulowanych poprzez indywidualne dwustronne porozumienia.
W niektórych krajach (jak np. Polska) powstają nawet jakieś kuriozalne i groteskowe stanowiska na najwyższych, rządowych szczeblach, jak np. Minister ds. równego statusu kobiet i mężczyzn.


3. Naciski i prawne regulacje polegające na nakazie przedstawiania obrazu rzeczywistości odmiennego od obserwowanego (tzw. robienie z ludzi idiotów).

Najbardziej znany i chyba najstarszy przejaw to nacisk na amerykańskich twórców filmowych (amerykańskie filmy, jako popularne na całym świecie, mają niezły potencjał kształtowania obrazu rzeczywistości) na pokazywanie dużej ilości inteligentnych, pracowitych Murzynów, zajmujących wysokie stanowiska (dyrektor szkoły czy szef policji jest w 80% amerykańskich filmów czarnoskóry, w odróżnieniu od 99,9% amerykańskich szkół i komisariatów) i tryskających kompetencją pełniąc swoje obowiązki na tychże. Zjawisko jest bardzo widoczne i spektakularne, ale chyba dość zakulisowe, nie ujęte w oficjalne regulacje prawne.

Ostatnio Europa poszła dalej – w niektórych krajach już funkcjonują odgórne regulacje dotyczące tego, kogo w jakich sytuacjach bądź należy, bądź nie wolno, przedstawiać w telewizyjnych reklamach. Mamy więc (prawnie wymuszone!) pijące piwo kobiety i mężczyzn myjących naczynia, ku uciesze postępowych architektów współczesnej tzw. cywilizacji, a UE już rozważa wprowadzenie odpowiedniej dyrektywy dla wszystkich państw członkowskich [1].

Tutaj pewna niezerowa skuteczność pewnie by była, w stosunku do określonych przez nas wcześniej tzw. skrajnych głupków, którzy tkwią w bezzasadnych uprzedzeniach i są za głupi, aby pojąć ich bezzasadność (bądź zrozumieć zasadność, jeśli jest takowa). Problem w tym, że u innej grupy mało rozgarniętych, ale wolnych od takich uprzedzeń, taka propaganda powoduje skutek przeciwny.

Niestety, szkodliwość występuje też na innym polu. Ludzie mający fałszywy obraz świata gorzej sobie radzą w świecie prawdziwym, natomiast ingerencja w obraz telewizyjnych reklam to już jawny zamach na gospodarkę. Jest to bowiem nic innego, niż wymuszanie na reklamotwórcy, aby swoje (niemałe!) pieniądze wydał inaczej niż on by tego chciał. W efekcie powstaje za te same pieniądze reklama mniej skuteczna, czyli, mówiąc inaczej, część pieniędzy zostaje wywalona w błoto. To jakby wysyłać w kosmos część rolnych zbiorów albo wyprodukowanych samochodów.
 

4. Tendencyjna edukacja i przekazy medialne.

Metoda w działaniu i skutkach w zasadzie taka sama jak poprzednia. Szczególnie napiętnować tu należy tuszowanie bądź w ogóle zarzucanie badań naukowych, które mogą (lub wręcz muszą) dawać niepoprawne politycznie wyniki.


Podsumowując – współczesne rozumienie tolerancji w cyklu powiązanych konsekwencji prowadzi do coraz większych i bardziej utrwalających się antagonizmów pomiędzy kręgami kulturowymi czy religijnymi.

Co więcej, zjawisko histerii wobec tolerancji dotyczy tylko jednego kręgu kulturowo-cywilizacyjnego – tego naszego, europejsko-chrześcijańskiego z rozszerzeniem na niegdyś skolonizowane przez ów krąg kraje, jak USA czy RPA. Tego kręgu, którego nazwanie, dla oczywistej wygody, „cywilizacją białego człowieka”, jest od razu piętnowane z omawianych tutaj względów. Ten brak symetrii powoduje, że pozostałe kręgi stają w oczywisty sposób w pozycji uprzywilejowanej.

Można z tego wnioskować, iż zjawisko to, obok innych zjawisk, jeżeli utrzyma swoją tendencję, może w efekcie skutkować czymś, co ciężko nazwać inaczej niż końcem cywilizacji białego człowieka.

kashmir
O mnie kashmir

...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka