Tolerancja to jedno z naczelnych pojęć-wytrychów współczesnej rzeczywistości. Niejeden czytelnik się pewnie zgodzi, że, jak wiele innych w ostatnich czasach, zostało ono zawłaszczone, a jego obecne rozumienie jest już tylko powykrzywianą karykaturą pierwotnego.
Artykuł z „Gońca Polskiego” (polskojęzyczne pismo wydawane w Wielkiej Brytanii) prezentowany w Onecie, choć bardzo łagodny w swym tonie, jest tego niejakim świadectwem. A’priori kwalifikuje jako brak tolerancji choćby niedawną wypowiedź posła Górskiego, albo trzymanie się własnego kręgu kulturowego w mniejszościach narodowych zagranicą. To zresztą, że artykuł jest wyważony, a nie jest jakimś postępowym manifestem z kręgów Krytyki Politycznej, chyba nawet jeszcze silniej obrazuje zjawisko wypaczenia pojęcia „tolerancji”. Pokazuje, że wypaczenie nie jest przywarą ekstremistów politycznej poprawności. Że jest powszechne i właściwie niezauważane.
Pomyślmy nad takim przykładem – chłopak zostaje zaproszony na imprezę.
Czy ma prawo podejrzewać, że będzie się na niej źle czuł, jeśli imprezą jest wiejska dyskoteka, a on „wie”, jak takie imprezy wyglądają i nie do końca jest to jego ulubiony sposób na rozrywkę?
A co, jeśli zostaje zaproszony na imprezę punkowców?
A jeśli to impreza szkolnego kółka informatyków?
A jeśli to impreza u Arabów?
Za każdym razem na podstawie jakichś przesłanek uważa, że akurat ten krąg ludzi nie będzie mu odpowiadał. OK – nazwijmy to uprzedzeniami. Przesłanki jednak mają jakieś podstawy. Oczywiście – może się mylić. Na wiejskiej dyskotece nie dostanie od nikogo w mordę. U Arabów nie będzie specyficznych zapachów i rozmów o wielbłądach. U informatyków będą ładne dziewczyny.
Nie zmienia to faktu, że za każdym razem dokonuje jakiejś oceny ryzyka tego, czy warto. Na bazie zupełnie racjonalnych przesłanek. Jedni po prostu lubią imprezy, gdzie walą po mordach, inni lubią specyficzne zapachy itd. Ludzie dobierają się pod względem typu postaw i zachowań, i to, że specyfika pewnych środowisk jest taka, a nie inna, oznacza, że istnieje na to zapotrzebowanie. Tym niemniej tych „zestawów” jest bez liku. Co odpowiada jednym, moze być traktowane niechętnie przez innych.
Innymi słowy – ludzie się RÓŻNIĄ. Grupowanie się wg pewnych kluczy jest tego naturalną konsekwencją. A rasa czy narodowość (kultura) jest jednym z czynników różniących, w przypadku kultury nawet bardzo silnym.
W konsekwencji te wspomniane „uprzedzenia” to nie żadne uprzedzenia, ale solidne racjonalne podstawy do takich a nie innych ocen. To jak wielki szyld przed restauracją, a na nim opis, co jest w menu, ile kosztuje, zdjęcia wystroju sali, opis i repertuar przygrywającego zespołu itp.
Skoro więc nikt nie lata po świecie i nie biadoli, że punkowcy robią sobie punkowe imprezy, a miłujący jazz kontestatorzy złożoności uniwersum od nich stronią, dlaczego na podobne przejawy wobec koncentracji w ramach kręgów kulturowych w wielokulturowym mieście przypina się łatkę „braku tolerancji”? Dlaczego akurat ta konkretna specyfikacja, wg klucza kulturowego, jest przejawem jakiejś rzekomej społecznej patologii, z którą należy walczyć?
Postaram się teraz sformułować parę twierdzeń i ustaleń, aby pojęcie „tolerancji” bardziej trzymało się kupy, a także by przy próbach jego użycia nie wpadać w absurdy czy sprzeczności, co w dzisiejszej publicystyce jest dość powszechne.
1. Tolerancja jest postawą dotyczącą indywidualnego człowieka, wynikającą z jego charakteru, temperamentu, cech umysłowych, a także wiedzy. Tolerancja nie wynika zaś z jego poglądów – można raczej powiedzieć, że jest obok poglądów konsekwencją wcześniej wymienionych cech.
Zgoda na takie rozumienie atrybutu tolerancji u człowieka pomaga uniknąć błędów w niektórych metodach stosowanych przy próbach powszechnej walki z przejawami braku tolerancji i w efekcie miernej skuteczności tych metod, a jednocześnie nie skazuje takiej walki z góry na porażkę. Skoro bowiem tolerancja jest pochodną m.in. charakteru i wiedzy człowieka, to zarówno charakter, jak i tym bardziej wiedzę, można kształtować.
2. Nie wszystkie (a wręcz spora mniejszość) zachowania danego człowieka, które można w jakichś okolicznościach przypisać posiadaniu bądź nieposiadaniu przez niego atrybutu nietolerancji, są tego przejawem w każdych okolicznościach.
3. Żadna cecha charakterystyczna, określona dla pewnego podzbioru ludzi, która może potencjalnie być powodem istnienia u innych osób braku tolerancji dla ludzi posiadających tę cechę, nie jest w jakiś odgórny sposób predestynowana do bycia tym powodem bądź nie, czy też bycia tym powodem w większym lub mniejszym stopniu.*
Tu uwaga – tym, którzy częściej obserwują przejawy tzw. nietolerancji w stosunku do np. Murzynów niż do np. osób z pieprzykiem na nosie, twierdzenie 3. może się wydawać błędne. Można to jednak wyjaśnić prosto czym innym, niż większa genetyczna skłonność ludzi do nietolerancji ze względu na kolor skóry, niż ze względu na pieprzyki na nosie.
Statystyczna przewaga przejawów tzw. nietolerancji wobec ludzi posiadających cechę X (np. czarny kolor skóry) w stosunku do ludzi posiadających cechę Y (np. pieprzyk na nosie) wynika zazwyczaj z faktu, iż dany przejaw nie jest przejawem braku tolerancji rozumianej jak w pkt. 1, a przejawem konfliktu interesów z ludźmi posiadającymi jakąś inną cechę (cechę Z), ale sprzężoną z cechą X.
Przykład: jeśli Islandia jest w stanie wojny z Kenią, to Islandczycy będą strzelać na tej wojnie głównie (czy wręcz wyłącznie) do Murzynów (cecha X), ale nie ze względu na uprzedzenia rasowe, tylko ze względu na sprzężenie przynależności do armii kenijskiej (cecha Z) z czarnym kolorem skóry.
Mniej abstrakcyjny przykład: policja amerykańska częściej aresztuje Murzynów niż białych, nie ze względu na cechę X (kolor skóry), ale sprzężoną z czarnym kolorem skóry wielokrotnie większą tendencję do popełniania przestępstw (cecha Z, powodująca konflikt interesów z ogółem społeczeństwa).
Powyższe przykłady są również przykładami na działanie twierdzenia 2., konkretnie przypadkami, w których doszukiwanie się motywów działań w braku tolerancji dla czarnej skóry jest błędne.
Ważne w tym przypadku jest, żeby pominąć wnikanie w to, dlaczego tak jest (dlaczego Murzyni popełniają więcej przestępstw albo dlaczego Kenia walczy z Islandią), gdyż nie ma to związku z faktem, iż konkretna skłonność (strzelanie do Kenijczyków, aresztowania Murzynów) nie jest przejawem braku tolerancji, nawet jeśli grzebiąc w genezie zjawisk można by się natknąć na taki przejaw jako jedną z jego przyczyn.
---
W następnej części zajmę się rozważaniem, jak zidentyfikować brak tolerancji oraz czy i jakimi metodami należy z przejawami takowego się zmagać. A jakimi zdecydowanie nie.
------------------
*Oczywiście może tu istnieć (czasami!) pewna gradacja ilościowa, np. nietolerancja dla ludzi z wielkimi nosami będzie miała bardziej drastyczną formę w zależności od tego, jak wielki jest ten nos w konkretnym przypadku.
Inne tematy w dziale Polityka