Za onetem:
Jak podkreślił prezydent, według ekspertów, wejście w życie ustawy w proponowanym przez parlament kształcie, przy nieskutecznym systemie planowania przestrzennego, może doprowadzić m.in. do dewastacji cennych przyrodniczo fragmentów krajobrazu, wzrostu ruchu samochodowego (...)
Ekologiści i inni zieloni terroryści pewnie pieją z zachwytu, że po niegdysiejszych bojach o Rospudę prezydent przeszedł w końcu na ich stronę. Schizofrenię Lecha Kaczyńskiego na razie jednak zostawmy. Nie jest to jego pierwsza ekscentryczna wypowiedź, żeby się przesadnie emocjonować.
Chciałbym jednak wydobyć z "argumentu" prezydenta pewien bardziej szczegółowy obraz zagrożenia. Jak z odrolnienia gruntów miejskich może wynikać "wzrost ruchu samochodowego"? Więcej ludzi będzie kupować samochody, czy obecni posiadacze będą częściej jeździć już posiadanymi? Mało prawdopodobne, że chodziło o pierwszy skutek. Z drugim jednak też jest kłopot. Przychodzą mi do głowy takie wyjaśnienia:
1. "Zwiększy się liczba celów dla kierowców, jako skutek powiększenia zabudowy miejskiej." Klasyfikując jednak coś takiego jako zagrożenie łatwiej po prostu otwarcie przyznać, że rozwój miast jest Złem, a nie bawić się w jakieś słowne łamańce z ruchem samochodowym.
2. "Zwiększy się ilość/jakość dróg w miastach, przez co kierowcy będą nimi chętniej jeździć." Tu już lepiej. Dbanie o środowisko i bezpieczeństwo poprzez utrzymywanie ubogiej sieci dróg kiepskiej jakości to znana strategia polskich władz. Tradycja zaś to rzecz święta.
Tak czy siak kolejne uzasadnienie decyzji prezydenta jest jeszcze lepsze:
(...) i niekontrolowanego rozwoju budownictwa.
Jak na przyzwoitych marksistów przystało, brak odpowiedniej kontroli budownictwa jawi się prezydentowi i jego "ekspertom" jako największy koszmar. Nie od dziś dla wszelkiej maści lewaków jest bowiem oczywiste, że bez odpowiedniej kontroli uważnego urzędnika każdy postawiony budynek będzie straszył swą brzydotą, zniechęcał niefunkcjonalnością, po czym zawali się w góra kilka miesięcy grzebiąc dziesiątki podatników. Przykłady stojących do dziś architektonicznych perełek, wybudowanych przy technologii sprzed tysiąca lub więcej lat, w czasach, gdy "plan zagospodarowania terenu" był pojęciem nie mniej egzotycznym niż dziś "czarny rasista", oczywiście nie są dla lewaków żadnym argumentem, w myśl starej zasady, że fakty to ostatnie, co może lewaka skłonić do odstąpienia od swojej ideologii.
Inne tematy w dziale Polityka