kashmir kashmir
81
BLOG

"Trzeba się było ubezpieczyć"

kashmir kashmir Polityka Obserwuj notkę 22

Za to słynne zdanie na Panu Cimoszewiczu została swojego czasu powieszona stosunkowo pokaźna dla historii post-PRLowskiej Polski ilość psów. W sumie dziwić się nie ma za bardzo co - wypowiedź kojarzonego zdecydowanie z lewicą polityka, w takim stopniu nacechowana myśleniem stricte i do bólu prawicowym, musiała nie tylko zaskoczyć, ale i srogo oburzyć zarówno jego własne środowisko polityczne, jak i wszystkie inne tzw. "liczące się", prezentujące w końcu tylko różne odcienie tej samej lewicy. Oburzyła rzecz jasna również "opinię publiczną", będącą w końcu w ogromnej większości odzwierciedleniem podobnego myślenia.

Refleksja owego słynnego zdania powróciła do mnie w ostatnich dniach, a to za sprawą dość tożsamej sytuacji, w której żaden z polityków, z premierem na czele, błędu Cimoszewicza tym razem nie popełnił. Co więcej - premier (nota bene, jak na ironię, kojarzony znacznie bardziej "prawicowo" niż tamten wspomniany), świadom zarówno powszechego poczucia tożsamości tych dwu sytuacji, jak i żywej pamięci licznych obywateli (czytaj: wyborców), mimo upływu lat, tamtej wypowiedzi, zareagował w sposób demokratycznie prawidłowo przeciwny. Czyli obiecał to, czego tamten wówczas, w sposób dla siebie (politycznie) zgubny, obiecać odmówił. I mimo dość powszechnego sceptycyzmu wobec obietnic obecnego premiera, nie widzę większych powodów, aby w realizację tej akurat obietnicy nie wierzyć.

Mamy więc sytuację, kiedy X domów mieszkalnych w wyniku nieszczęścia zostało zniszczonych. Rząd czuje się w obowiązku im pomóc. Problem w tym, że część domów od owego nieszczęścia ubezpieczona była, a część nie. I tu powstaje zagwozdka.

Zbierzmy fakty:

1. Nieubezpieczeni są w sytuacji dramatycznej, więc logiczne jest, że pomoc przede wszystkim im sie należy.

2. Ubezpieczeni płacili składki właśnie po to, żeby w dramatycznej sytuacji się nie znaleźć.

3. Premier powiedział, że odszkodowania dostaną wszyscy - ubezpieczeni i nieubezpieczeni.

4. Firmy ubezpieczeniowe zapewniły, że ubezpieczonym odszkodowania wypłacą.

Wszystko wydaje się logiczne - niebezduszne państwo pomaga obywatelom w nieszczęściu, zarazem zaś ubezpieczeni nie mają powodu czuć sie "frajerami"... Coś jest jednak nie tak. Co? Otóż "niefrajerzy", w konsekwencji uniknięcia frajerstwa, wygrali los na loterii - podwójne odszkodowanie za zniszczony dom, a więc, z grubsza, dom w prezencie. Eliminacja tego efektu (wypłaty tylko nieubezpieczonym) pozbawiłaby bowiem zasadności ubezpieczenia się. I tak źle, i tak niedobrze.

Chyba każdy czuje, że "coś jest nie tak". Dlaczego tak jest? Odpowiedź na to pytanie wydaje mi się najciekawszym punktem tego wywodu.

Otóż powodem szczęścia ubezpieczonych właścicieli domów jest wielkość parametru X (trzeci akapit tego wpisu, pierwsze zdanie). Sprawą drugorzędną jest w tej chwili, ile minimalnie wynosi X i kto to ustala. Ciekawsze jest, że różne wariacje tego parametru generują w naszym kraju raz po raz rozmaite ciekawe sytacje - innym przykładem może być katastrofa autobusu, w której ginie X' osób, w wyniku czego w kraju jest żałoba, a X' rodzi dostaje odszkodowania. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, kiedy na X domów, w róznych częściach kraju, w ciągu (załóżmy) 20 dni spadają meteory, zwalają się drzewa, przebiega przez nie stado rozjuszonych żubrów itp. Albo, w drugim przypadku, X' osób ginie w X' wypadków samochodowych, też w różnych częściach kraju.

Oczywiście żadne żałoby, odszkodowania, fortunne i niefortunne wypowiedzi polityków nie mają miejsca. Bo zwyczajnie żadna gazeta czy TV nie odnotowuje tych X i X' przypadków, bo brak ich kumulacji przestrzennej i czasowej po prostu nie jest interesujący. Więc dramat tych ludzi jest - taki sam, jaki byłby, kiedy bezduszny premier odmówiłby pomocy, z tym że tu nikt by za nic premiera nie potępiał - sprawy by zwyczajnie nie było. Mimo iż liczby X i X', czyli ludzi z dramatem, byłyby dokładnie takie same.

I tak to działa. Altruizm i opiekuńczość państwa dla nieszczęścia obywateli zależy w prostej linii od tego, jak owe altruizm i opiekuńczość wypadną w mediach i wpłyną na słupki. Obywatele zaś, których nieszczęście spotyka, winni się w swoim interesie modlić, żeby podobne nieszczęście jak najszybciej spotkało jak najwięcej ich sąsiadów - gdyż taka kumulacja zaimplikuje "medialność" nieszczęścia, a w efekcie pomoc dla nich samych. Można się pokusić o ciekawy wniosek, że może owa słynna "polska cecha" życzenia sąsiadowi jak najgorzej, ma racjonalne podstawy?

Ot - demokracja.

 

PS. Co do owych "wygrywających los na loterii" ubezpieczonych, którzy dostaną podwójne odszkodowanie, żeby wilk był syty, a owca cała (czyli nieubezpieczony "musi" pomoc dostać, a zarazem ubezpieczony "nie może" wyjść na frajera) - nasuwa się prosty wniosek, że najwyraźniej "opiekuńcze państwo" stoi w konflikcie z istnieniem firm ubezpieczeniowych. Albo jedno, albo drugie powinno się zlikwidować, żeby uniknąć podobnie niezręcznych sytuacji jak powyższa.

Tak oczywiście jednak nie jest, gdyż państwo jest "opiekuńcze" jedynie wtedy, kiedy realizacja "opiekuńczości" idzie w parze z reakcją "opinii publicznej". Tak więc w, nazwijmy to, "demokratycznym państwie opiekuńczym", konfliktu nie ma, a raczej jest na tyle sporadyczny, że do przyjęcia.

kashmir
O mnie kashmir

...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka