Niedawno w którejś telewizorni rzucił mi się w oczy reportaż o tzw. dopalaczach. Oczywiście całość była utrzymana w oczywistej konwencji - w atmosferze grozy, która ma ścinać widza, wstrząśniętego ogromem zła, jakie bezkarnie panoszy się w naszym udręczonym i bezradnym w tym przypadku, pełnym troski i opieki dla swoich obywateli, państwie.
Kulminacją programu była opowieść o młodym człowieku (ale mocno pełnoletnim, żeby było jasne - 24 lata bodajże), który w wyniku przedawkowania jednego z tych środków zmarł w szpitalu. Ponure wywiady z lekarzami, smutne twarze, sonda uliczna, w której zszokowani tą wieścią ankietowani w pełnym oburzeniu postulują ostre rozprawienie się, wszelkimi mozliwymi środkami, z tym źródłem zła, niedoli, bólu i śmierci.
Szkoda jednak, że - wobec potrzeby kręcenia reportaży jak wyżej - nikt nie pokusi się o nakręcenie reportażu o sklepach z artykułami metalowymi *. Śmiertelna ofiara 'dopalaczy' jest, jak rozumiem, na razie jedna (temat jest tak propagandowo chodliwy, że każdy taki spektakularny przypadek od razu jest szeroko nagłaśniany, czego zresztą przykładem był ów reportaż). W wyniku wypadków w domu i w pracy rocznie ginie kilka tysięcy osób. Założę się, że przynajmniej 10% z tego to wypadki z udziałem narzędzia/elementu dostępnego w sklepach metalowych. Dlaczego rząd z tym nie walczy? Przecież to skandal, że każdy może sobie wejść i bezkarnie kupić np. młotek. Albo, co gorsza, majzel. A co już najgorsza - wcale nie musi mieć do tego (jak w przypadku 'dopalaczy', co zresztą jest przez nich egzekwowane bardzo rygorystycznie) skończonych 18 lat!
---
* O legalności alkoholu i papierosów, rocznie zabijających tysiące ludzi, już nawet nie wspomnę.
k 96118
Inne tematy w dziale Polityka