kashmir kashmir
79
BLOG

Urodziny S24 - krótka relacja

kashmir kashmir Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Ludzi sporo, choć jakieś 90% nicków w ogóle nie kojarzyłem. Polityków kilku, w tym dwóch nieblogujących. Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin. Ci w świetle jupiterów mieli odpowiadać (kiepsko nagłośnieni) na (kiepsko nagłośnione) pytania.

Część zadawaniopytaniową oceniam na nudną. Co nie dziwi, zważywszy profil statystycznego S24-blogera. Pytania do Jarosława Kaczyńskiego, z małymi wyjątkami, nie były żadnymi pytaniami. Były to przydługawe wypowiedzi typu: "Panie prezesie, jest pan wielki i wspaniały / media nie lubią PiSu ojojoj / UKŁAD tępi Polskę ojojoj ... (tu refleksja, że to niby miało być pytanie) eeee...no i co pan na to?" Dosyć zabawne, a przy okazji Jarosław Kaczyński mógł się trochę wyszaleć słownie, elokwentnie rozwijając myśl przewodnią tzw. "pytania". Podobnie zresztą było przy pytaniu tzw. 'oponenta' w osobie niejakiego ziggi, którego pytanie brzmiało mniej więcej: "Bardzo nie lubię PiSu, dlaczego jesteście aż tak strasznie do dupy?", które uruchomiło około 20-minutową przechadzkę słowną prezesa PiS przez całą historię polskiej polityki w czasach zaangażowania jego partii w tąże, mającą prowadzić do jednoznacznej konkluzji, że do dupy wcale nie są, a i wprost przeciwnie.

Mnie osobiście też udało się zadać panu prezesowi PiSu pytanie, gdy zaciekawił mnie jeden z jego argumentów przeciwko JOW, brzmiący mniej więcej: "pojedynczy człowiek jest bezradny wobec lokalnych establiszmentów". Poprosiłem o wyjaśnienie tajemnicznego mechanizmu, wg którego pojedynczy człowiek, bezradny wobec lokalnych establiszmentów, już wobec większych, tych centralnych, bezradny być przestaje. Odpowiedź była zastanawiająca i trochę niejasna - najpierw zostałem łagodnie zbesztany za swój indywidualizm i wyraźny brak wiary w 'świadomość społeczną' (niestety sprostować, że ja się tylko powołałem na wyraźnie 'indywidualistyczny' argument samego prezesa o 'bezradności jednostki wobec establiszmentu', już mi nie pozwolono - kolejka następnych chętnych do wyrażenia swego uwielbienia dla Jarosława Kaczyńskiego i co Jarosław Kaczyński na to, była spora), a później przygwożdżony tezą, że centralne establiszmenty podlegają znacznie silniejszej i skuteczniejszej kontroli niż lokalne. Teza była tyleż ciężka, co niepodparta żadnym uzasadnieniem, a szkoda, bo wyjaśnienie mechanizmu, wg którego tym lepiej się kontroluje, im bardziej można kontrolowanemu 'naskoczyć', byłoby zapewne również bardzo ciekawe.

Seria pytań do Jarosława Gowina była chyba jeszcze bardziej nudna, może dlatego, że sam poseł budził niewielkie zainteresowanie gawiedzi, która dorwała gdzieś w przejściu tego drugiego (pierwszego?) Jarosława i wałkowała różne wraże tematy z tym jakże bardziej dla niej atrakcyjnym politykiem. Sytuację starał się ratować Igor Janke sam zadając koło połowy pytań.

Do Jarosława Gowina również udało się przedostać mnie, co było tym łatwiejsze, że na chętnych, jak wspomniałem, tym razem nie zbywało. Zapytałem ogólnie o to, w jaki sposób zwolennik wolnego rynku, który nasłuchał się od PO przez te kilka lat i dwie kampanie wyborcze do sejmu wielce wolnorynkowych zapowiedzi i postulatów, a przez dwa lata rządów tejże partii nie jest w stanie zaobserować jakiejkolwiek drogi ku ich realizacji, ma wciąż wierzyć, że PO ma mu cokolwiek do zaoferowania. Poseł Gowin odpowiedział, iż pytanie jest bardzo dobre, po czym żarliwie i kwieciście rozpłynął się w słowach pełnej aprobaty dla wolnego rynku, który najwyraźniej jawił mu się co najmniej tak samo dobrym jak moje pytanie. Na szczęście sam Igor Janke wtrącił to, czego sam nie śmiałem (głównie dlatego, że dźwiękowiec wyciszył mi mikrofon), czyli że wypowiedź posła Gowina nie zawierała odpowiedzi. Przyciśniety nieco Gowin przyznał wówczas, że faktycznie PO coś z tym wolnym rynkiem nie teges, ale postarają się poprawić. Szczególnie on, Jarosław Gowin, walczy o tę poprawę. Ogólnie z większością wad, jaką Platformie wytykano, poseł wewnątrz partii ostro walczył, jak sam zapewniał.

Innymi słowy, politycy nie zawiedli, czyli zachowali się tak, jak należy spodziewać się po prawdziwych, rasowych politykach - padło bardzo wiele słów, które usatysfakcjonowały tych, którzy chcieli zostać usatysfakcjonowani, a ugruntowało w niechęci tych niechętnych. Koniec wystąpień polityków wygnał jednocześnie z imprezy większość jej uczestników, przez co zrobiło się kameralniej i przyjemniej. Można się było zająć w pełni tym, czym na imprezach zajmować się należy przede wszystkim. Czyli piciem.

Picie było już (dla mnie) niezawodnie satysfakcjonujące, tym bardziej że prowadzone w niezwykle miłym towarzystwie qatryka oraz hr. Ponimirskiego (oraz, rzecz jasna, przemiłej osoby mi towarzyszącej) oraz przy wreszcie naprawdę pasjonującym temacie, jakim są kobiety. Parę godzin (i parędziesiąt piw) minęło jak z bicza trzasł. Wszystko zakończyło się, zainicjowanym nieśmiałym rozważaniem qatryka nt. wrażliwości fizycznej Żyda (no, w każdym razie pewnego kawałka Żyda), kwiecistym wykładem Grzegorza Świderskiego (który z niewiadomych powodów po skomplikowanej trajektorii przyorbitował akurat ze stolika obok) na temat anatomii penisa.

Ogólnie i mimo wszystko, dziękuję organizatorom i uczestnikom. Qatryku - Ty się zaś szykuj. Nie zapomniałem Twojej obietnicy! :)

kashmir
O mnie kashmir

...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości