Dietetyk Konrad Gaca, znany z programu "Fat Killers" jest zaniepokojony otyłością Polaków. – Mamy najwyższy współczynnik wzrostu otyłości wśród dzieci. To jest przerażające – uważa dietetyk. Jego zdaniem wiele zależy od rodziców, którzy powinni zadbać o aktywny sposób spędzania wolnego czasu dzieci i wprowadzać zdrowe nawyki żywieniowe.
Ponieważ zabijaniem tłuszczu u dzieci zajmuje się ministerstwo, przejdziemy do zabijania tłuszczu u dorosłych. Nie wiem, jak Gac zabija, ale fakty wskazują, że robotę do końca życia będzie miał. Oczywiście problem z nadwagę jest i bez zdecydowanych kroków nadwagi się nie pozbędziemy. Najważniejszym elementem zrzutu tłuszczu jest opracowanie planu zrzutu i tu trzeba trochę wysiłku włożyć.
Plan zapisujemy na nie zapłaconym rachunku, by z oczu go nie utracić i notujemy etapy walki z nadwagą.
Plan
1. Zakupujemy metr krawiecki (najlepiej przez internet, by przy łażeniu po sklepach energii niepotrzebnie nie tracić), który zawsze ma 150 cm. Najlepiej dwie sztuki. Może wystąpić efekt jo-jo i w decydującym momencie brak możliwości pomiaru może wywołać stres. Nie dość, że nadwaga nas dręczy, to jeszcze człowiek zwariować może.
2. Udajemy się do osiedlowego sklepu i zakupujemy odpowiednią ilość pokarmów dietetycznych. 10 słoików groszku z marchewką i taką samą ilość marchewki bez groszku. Karoten cerę nam przyciemni i egzotycznie możemy wyglądać.
3. Zakupione słoiki ustawiamy na regale i notujemy datę wstawienia i datę przydatności produktu do spożycia. Wyraźnie, ale pomyłka o 2 lub 3 lata jest dozwolona.
4. Otwieramy lodówkę i przystępujemy do segregowania produktów zakupionych dzień wcześniej.
Czyszczenie lodówki wykonujemy w pozycji klęczącej (łatwiej jest wstać) i zdecydowanie. Cztery opakowania szynki z delikatną obwódką tłuszczu spożywamy natychmiast. Termin ważności nas goni, a wyrzucić grzech. Uwaga! Nie konsumować szynki bez dodatków. Z zamrażalnika wyjąć 3 do 6 bułeczek i po 15 minutach obróbki cieplnej mamy przepięknie zarumienione pieczywo białe. Smarujemy to masłem. Nie za grubo. Tak by po rączkach nie kapało. Bo bułeczki jeszcze ciepłe. Obkładamy zimnym serem twardym i przeplatamy plasterkami szynki. Na górę 3 lub 4 łyżeczki majonezu i troszkę pieprzu. Pieprz działa pobudzająco. Nie składać, bo majonez wycieknie. Pomidor i sałatę usunąć z diety. Pryskają.
Po zakończenie fazy wstępnej udajemy się do garażu i wsiadamy do auta. Jak są problemy z siadem, to trąbimy. Do skutku. Zawsze ktoś przylezie i pomoże. Jedziemy zapłacić rachunek. Po drodze odwiedzamy piekarnię U Józia i spożywamy na miejscu 3 drożdżówki z jagodami. Na miejscu, bo słodkie zemdlić może, to se kawą ze śmietanką popijemy. Sprawdzamy godzinę spożycia i kilka minut przed 13 jesteśmy już w restauracji karmiącej tradycyjnie. Schabowy i ewentualnie zasmażana kapusta, ale tylko ewentualnie. Lepiej jest dokupić schabowego. Wracamy do domu i stwierdzamy zaginięcie planu dietetycznego. Bez paniki. Sklejamy dwa metry 150 centymetrowej miary krawieckiej i zwijamy w rolkę.
Zbliża się pora na jakąś kolacyjkę.
W języku istnieją zwroty, które same w sobie nie posiadają określonego znaczenia i dopiero kontekst i sytuacji, w jakiej są wypowiadane, nadaje im znaczenia. By nie zakłócić rudymentarnego toku myślenia, sensu w bezsensie doradzam nie szukać.
Jaką wartość ma człowiek, który nauczył się czytać i pisać, myślenie pozostawiając innym? (Ernst Hauschka)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości