Bajka Krzysztof J. Wojtas
28 stycznia 2024 TUTAJ
W owych Hajdukach stała se chatka. Zima była ze śniegiem, a granica państwa blisko i lasy ogromne też w pobliżu.
Po śniegu, na nartach przechodził pogranicznik zawołany, który nikomu nie przepuścił nim mu głęboko w oczy nie spojrzał. Przechodząc zajrzał do chatki, bo tam wszak kontrabanda jakaś mogła się znajdować.
Zajrzał i utkwił tam.
Po jakiejś godzinie wyszedł zataczając się i padł na śnieg.
A tu jego śladem przybył drugi pogranicznik, zaintrygowany brakiem kontaktu radiowego z tym pierwszy.
Gdy doszedł i zobaczył leżącego kolegę, szybko zdjął narty, giwerę w ręce i kopniakiem otwierając drzwi wpadł do środka Hoende hoch krzycząc.
Zakotłowało się, ale i zatrzymało coś w środku pogranicznika. Po godzinie, może ponad, pojawił się i ledwie stojąc na nogach doszedł do leżącego kolegi i padł obok niego.
Po pewnym czasie pojawił się niedźwiedź, który obudził się właśnie. Doszedł do leżących, powąchał i wczłapał do środka chałupy. Przebywał tam czas jakiś dłuższy, ale w końcu też się pojawił i padł na leżącą kupę kamieni obok pograniczników.
Po chwili drzwi się otworzyły, ukazała się pewna "kulista postać" ( w skrócie Kulą zwana), która rzekła.
Ci dwaj panowie, tu wskazała na pograniczników, są wolni.
A ten pan w futrze - proszę jeszcze do mnie, tygrysku.
I to jest przyczyna dla której autor różnych baśni o nazwisku Sienkiewicz, użył sławetnego zwrotu: "C..., d..., i kamieni kupa".
Takie bajki nigdy się nie kończą, bo bajki są wieczne. (MK i KK)
Wtacza się Kula na portiernię w Niebie. Kolejka świętych i bezgrzesznych była, a Kula, jak to Kula, podszczypnie i wrzuci kawał, więc chichot był i luz całkowity. W końcu dotarła do portiera i padły pierwsze pytania.
-Co porabiała?
-Bloger na salonie. Właściwie to blooogerka -odpowiedziała Kula.
-U Sławomira?
-Nieee. U Słłławka.
-Nick.
-Kula — odpowiedziała Kula i nagle rozległ się ryk trąby chyba jerychońskiej i Kula usłyszała:
Uwaga! Achtung! Внимание! Wszyscy wypie...lać, to ta od niedźwiedzia. I zrobiło się pusto.
-Was wszystkich chyba pogięło. Na salonie banują, do nieba przyjąć nie chcą. Gdzie mam iść? Do piekła — ryknęła Kula.
I tu nagle telefon zadzwonił, a że Kula była sama, to musiała odebrać. Bo coś dzwoni.
-Tu piekło. Proszę, do nas się nie zbliżać. Zostaliśmy ostrzeżeni.
-Kto was q... ostrzegł? Jak tu nikogo nie ma. Tu tylko jakaś szmata czy płaszcz leży — powiedziała tym samym rykiem Kula.
-To nie szmata, tylko futro. Niedźwiedź też u nas się schował. Jak będziemy zmuszeni do negocjacji, to go wydamy.
Gdyby ten pierwszy Sienkiewicz żył, to by dodał:
Jak trafisz na fajną D...to nie chwal się, że masz C... którym możesz kamienie łupać. Dopiero jak je złupisz, takie coś możesz wydukać.
Od tego czasu śniegu w Hajdukach nie zobaczysz. Niedźwiedź wszystko zbiera, by sobie chłodzić. Gawrę. Narciarze chyba też tam śpią, ale okoliczni mieszkańcy trzymają gębę na kłódkę więc informacja niesprawdzona. Dyskrecja musi być, bo teren przygraniczny.
Jedno jest pewne, że jak jest strach wstać, to trzeba w zimnym spać.
W języku istnieją zwroty, które same w sobie nie posiadają określonego znaczenia i dopiero kontekst i sytuacji, w jakiej są wypowiadane, nadaje im znaczenia. By nie zakłócić rudymentarnego toku myślenia, sensu w bezsensie doradzam nie szukać.
Jaką wartość ma człowiek, który nauczył się czytać i pisać, myślenie pozostawiając innym? (Ernst Hauschka)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka