Po ośmiu latach chudych rząd Tuska rozpoczyna lata tłuste. Ile lat tłustych będzie, jeszcze jest ustalane, ale pierwsze dane wpływają i sytuacja jest dynamiczna. Ci, co rządzili w latach chudy, to lepiej przewidywali. Dużej, ale lepiej i z motywacją. Na drodze motywacyjnej jednak zawsze coś im stanęło i ruchy rządu raz do tyłu, a raz do przodu były odbierane z przymrużeniem oka i opisywane gwiazdkami.
Postanowiłem się sam ocenzurować i gwiazdek nie załączę, ale powiem, że rząd był nastawiony na ruchliwość i też dynamikę. Do tego ze źródeł nam przyjaznych dochodziły niepokojące sygnały, że Rosjanie chcą nas wydymać i tu podawano przybliżone terminy tego dymania. Oczywiście sygnały były utajnione przed Rosją i tego też nie będę zdradzał, bo chodzi o zaskoczenie atakującego. Nie zna terminu, więc nie atakuje, a my mu wtedy pałę Kozakiewicza pokazujemy.
Teraz bez chwytów partyzanckich strzelę w punk tematyczny. Jak już termin ataku ustalono, to przywódcy wojska wszelakich rodzajów postanowili ustalić liczbę tych, którzy za rząd mogą oddać życie i zdrowie i nasz Mariusz opracował listę chętnych:
Nie jest to jeszcze lista imienna, więc potencjalni uchodźcy pozostali w blokach startowych, ale nie przewidzieli, że następca Mariusza też jest ciekaw, ilu jest chętnych do zabijania lub do zabicia.
Tym bardziej że Władysław ma rodzinę i będąc zwolnionym ze służby wojskowej musie mieć czas na przeformowanie i zajęcia bezpiecznej pozycji uniemożliwiając wrogowi dymanie.
Tak więc czas na sprawdzenie przyszedł i ponad 230 000 potencjalnych obrońców rządu ma zadeklarować, po jakiej stronie staną.
Na razie ograniczono możliwość deklaracyjną do niezbędnego minimum, bo siła w nas już jest, ale nad dobrobytem jeszcze musimy popracować.
Fachowcy z poprzedniej ekipy też mówią, że to może potrwać.
Jednak największą troską nowego rządu jest zabezpieczenie skarbca narodowego z całą zawartością i umieszczenie go na terenie oddalonym od strefy dymania. Jak by co to można znowu utworzyć rząd na uchodźstwie.
W języku istnieją zwroty, które same w sobie nie posiadają określonego znaczenia i dopiero kontekst i sytuacji, w jakiej są wypowiadane, nadaje im znaczenia. By nie zakłócić rudymentarnego toku myślenia, sensu w bezsensie doradzam nie szukać.
Jaką wartość ma człowiek, który nauczył się czytać i pisać, myślenie pozostawiając innym? (Ernst Hauschka)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka