Art. 5a. - [Prawo do świadczeń opieki zdrowotnej]
1. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Marszałkowi Sejmu, Marszałkowi Senatu, Prezesowi Rady Ministrów, małżonkom tych osób oraz członkom rodzin będącym na ich utrzymaniu, przysługuje prawo do świadczeń opieki zdrowotnej (...)
2. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Prezesowi Rady Ministrów oraz towarzyszącym im członkom rodzin, a także Marszałkowi Sejmu i Marszałkowi Senatu, prawo do świadczeń opieki leczniczej w zakresie określonym w ust. 1 przysługuje również w trakcie oficjalnych podróży krajowych i zagranicznych oraz oficjalnych wizyt zagranicznych.
4. Świadczenia, o których mowa w ust. 1-3, przysługują niezależnie od świadczeń określonych w przepisach o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych i są finansowane z budżetu państwa, z części, którą dysponuje minister właściwy do spraw wewnętrznych, oraz udzielane przez podmioty lecznicze tworzone przez ministra właściwego do spraw wewnętrznych lub Ministra Obrony Narodowej.
Co w sprawie Witka i jego małżonki mówią wybitni intelektualiści czy inne polityczne skupiska nie będzie przedmiotem notki, bo każdy już wie, że coś dzieje się i zaczynają padać pytania.
Czy wolno pytać pyta Jan Hartman TUTAJ i pomimo tego, że Hartmana nie cierpię, link do bloga wklejam. Dla ciekawych, dlaczego Hartmana nie cierpię, wyjaśniam, że nie jestem Hartmanem, a do tego Hartman jest żydem. Tak więc link jest, bo lepiej wkleić link do żyda mądrego niż do bałwana pisowskiego. Bo i tacy się zdarzają.
Osobiście podziwiam marszałek Witek, biorącej udział w bardzo ważnej kampanii o przetrwanie PiS, ale dobrze by było gdyby kilka razy dziennie odwiedzała Stanisława Witka z jakimś rosołkiem domowym i w chwilach wolnych zadbała o stan ciała wymienionego.
Smutne jest jednak to, że rodzina Stanisława nie interesuje się stanem zdrowia członka rodziny i gdyby nie dziennikarze to by ... wiedzieli, w jakim stanie Stanisław jest. Teraz wiedzą i czekamy na reportaż z odwiedzin u Stanisława. Mamy do tego prawo, ponieważ wymieniony przebywa w placówce przeznaczonej dla nieelitarnej grupy obywateli. Która to grupa za własne pieniądze zbudowała podmioty lecznicze dla siebie, zdając sobie sprawę z tego, że do podmiotów tworzonych przez ministra właściwego dostępu mieć nie mogą. Może kiedyś zdarzy się jakiś cud co w krajach katolickich zdarzyć się może i do szpitala właściwego jakiś menel trafi, ale nie będzie to menel z grupy nieelitarnej.
Można by było już zakończyć, ale niepokojące jest to, że Stanisław jeszcze nie wyzdrowiał. Dwa lata to szmat czasu i dobry student medycyny dysponując sprzętem, bez problemu Stanisława na nogi by postawił. Gdzie są słabe punkty w zespole leczącym Stanisława, że leży tam, gdzie leży i nikt nie wie, jak długo poleży, niech badają służby do badań powołane, ale pytać trzeba. Bo to jest nasz szpital.
W języku istnieją zwroty, które same w sobie nie posiadają określonego znaczenia i dopiero kontekst i sytuacji, w jakiej są wypowiadane, nadaje im znaczenia. By nie zakłócić rudymentarnego toku myślenia, sensu w bezsensie doradzam nie szukać.
Jaką wartość ma człowiek, który nauczył się czytać i pisać, myślenie pozostawiając innym? (Ernst Hauschka)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka