Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Gdyby nie było tysięcy ludzi dobrej woli, którzy płaca, nikt by na opiece nad zwierzętami nie zarabiał. Fundacje pomijam, to osobny rozdział.
Kilkanaście kotów da się utrzymać w M2 bez pogorszenia warunków mieszkaniowych i estetyki wnętrza. Wiem, widziałem, sam mam kota z takiego tymczasu.
Odkurzacza centralnego tam nie było. Też nie mam, za to mam w domu 10 psów i 3 koty. Ale to w domu jednorodzinnym, na wsi. Jedyny minus, że się nie da używać odkurzacza z cyklonem, bo włosy zatykaja filtr i cała innowacja idzie się "bawić".
Wybacz, ale trudno mi zrozumieć Twój komentarz. Warto byłoby klarowniej przedstawiać swoje poglądy.
@murgrabia czorsztyński
A niech by nawet i ktoś zarabiał - dopóki właściwie opiekuje się zwierzętami, dopóty nic mi do tego.
Włosy zatykają filtr i pył, zamiast opadać pod wpływem siły odśrodkowej osadza się na włosach. I zamiast innowacyjnego cyklonu masz klasyczny, antyczy, przestarzały moralnie wkład filtracyjny. Z kocich kłaków. Ostatni odkurzacz, w którym wymiana pojemnika wymagała więcej niż jednego przycisku, wyrzuciłem w 1987.
Gratuluję błyskotliwości i żywego poczucia humoru. No, ale nie było nic o kościele, miałeś prawo nie załapać.
swoje: patrzymy na zwierzęta jak na rzeczy, które mają służyć
człowiekowi'
Cała notka, zupełnie do sensu a tu na koniec taka skucha :)
Przez tysiące lat zwierzęta nie były traktowane instrumentalnie, wręcz odwrotnie podmiotowo. Teraz dopiero są traktowane instrumentalnie. Pies został oswojony bo był potrzebny człowiekowi. Nie dla zaspakajania jego kaprysów (strzyżenia i ubierania w modne fraczki jak to robią obecnie niektóre 'obrończynie' zwierząt) ale dlatego, że był mu przyjacielem i pomagał w przetrwaniu. Po prostu pomagał zdobyć pożywienie (udział w polowaniu) albo ostrzegał a nawet bronił przed innym zwierzęciem lub wrogiem (gdy pilnował wejścia do jaskini w której mieszkał człowiek).
Człowiek zawsze był "panem", wykorzystywał zwierzęta dla swojej korzyści. I ja nawet nie mam o to do niego pretensji, nie czepiam się, że udomowił krowy, kozy, owce, konie, a już na pewno nie będę robić naszym przodkom wyrzutów z powodu oswojenia psów (wilków) czy kotów. Po prostu stwierdzam fakt. W ogóle ze zwierzętami jest jak z dziećmi - mamy je, bo zaspokajają j a k i e ś nasze potrzeby, np. potrzebę towarzystwa.
I znowu zgłaszam weto!!! Dzieci nie są po to aby zaspokajać nasze potrzeby. Taki sposób myślenia, z kolei dzieci traktuje przedmiotowo. Dzieci są po to aby gatunek ludzki przetrwał. Każde dziecko z chwilą urodzenia (a tak prawdę mówiąc to z chwilą poczęcia) jest sobą (osobną istotą). I żyje, nie po to aby zaspokoić czyjekolwiek potrzeby (choć przy okazji też je zaspokaja), ale po to aby z kolei dać kolejne życie. Takie są prawa natury i ewolucji.
Oczywiście, że dzieci nie są rzeczą, że są "osobną istotą". Ale nikt normalny nie robi ich z myślą o przetrwaniu gatunku, robimy je z myślą o sobie.
@wujal
Lepiej być kocią mamą niż bezdusznym ćwokiem.
Ktoś pana w błąd wprowadził, "dzikie baby" się łapie i zaraz wypuszcza.
Jak niewymiarowe ryby.
Ojkofob wzorowy.
swoje: patrzymy na zwierzęta jak na rzeczy, które mają służyć
człowiekowi. Zabijamy je na mięso, skóry, futra, kiedy wejdą nam w drogę
lub zagrażają naszym potencjalnym zyskom."........................odnoszę wrażenie, że Pani to nie Pani, a jakaś nastolatka, która swoją wiedzę czerpie z portali społecznościowych :)))))).............inaczej by wiedziała, że przez te tysiące lat, człowiek szanował nie tylko psa, czy kota, szanował wszystkie zwierzęta, polował na nie dla mięsa czy skór, tylko tyle ile potrzebował, pies był jego towarzyszem, a nie przedmiotem, zwierzę źle traktowane nie służy, musi czuć, że jest kochany, nawet tak niezależny kot, nie pomijając innych zwierząt. Jakby Pani mieszkała na wsi, to by zrozumiała co to znaczy, ja wsi tak dobrze nie znam, dawno temu bywałem tam u wujostwa na wakacje, proszę sobie wyobrazić, jak tak krowa, koń czy owca, sama do Pani podchodzi by się przywitać?
Gdybym wiedzę czerpała z portali społecznościowych, to i tak byłaby to JAKAŚ wiedza, prawda? O czymś, co istnieje, co się zdarza. Skąd Pan natomiast czerpie wiedzę? Z głowy, czyli z niczego? Pieprzy Pan bzdury o rzekomym szacunku do zwierząt. Na wsi do niedawna trzymanie psa na łańcuchu cały czas było normą, tak jak topienie szczeniąt czy kociąt - to wiem akurat z doświadczenia, widywałam takie psy, a znajomy wieśniak, który sprzedał rodzicom działkę, tak właśnie postępował z przychówkiem. Co do rzekomego szacunku dla koni, to jak najbardziej z Sieci przeczytałam o ich zaniedbywaniu np. przez właścicieli dorożek, którzy nie poili ich cały dzień mimo upału. O przewożeniu zwierząt do rzeźni przez wiele godzin bez jedzenia i picia Pan nie słyszał? Być może Pańscy wuj i ciotka są wyjątkami, ale radziłabym właśnie POCZYTAĆ o traktowaniu zwierząt, zamiast rozciągać przykład z własnego (ciocinego) podwórka.