Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Mnie się widzi, ze korzyścią z czytania i pisanie na S24 może być patrzenie na wcale ostre odbicie realu. Wskazuje ono m.in., iż jako zbiorowość nie ma w nas woli inwestowania w "dobro wspólne", w przekształcanie się w społeczeństwo, wspólnotę, Rzeczpospolitą. A może ja nie dotarłem do tekstu będącego kamieniem węgielnym jakiegoś projektu, programu, modelu dokonywania racjonalnych i jakże potrzebnych zmian.
Czy ten "ktoś" wie że nie ma racji?
Czy przekonywanie w sposób rzeczowy oparte jest na racjonalności?
Każdy z nas uważa, że ma rację. :)
Oprócz tych "nie wiem, nie mam zdania".
nie, z grupa która krzyczy 'wypxxać' nie należy podejmować żadnej rozmowy, sami określili poziom 'debaty' w jakim chcą uczestniczyć i należy odpowiadać w ten sam sposób
czy warto na Salonie się udzielać?
moim zdaniem tak
mnie Salon wiele nauczył, między innymi tego, kiedy nie warto dyskutować
jak pozbywać się przygłupiastych natrętów
a kiedy dyskusja coś przynosi i warto
https://www.salon24.pl/u/krakow-broda/931288,do-polakow-z-drugiej-strony-kanionu
W konkluzji stwierdziłem, że jest to rów nie do zasypania, wykluczający kompromisy, więc rozwiązaniem może być tylko zwycięstwo jednej strony i całkowita klęska drugiej. Tak , to jest wojna na śmierć i życie, bo wartości i antywartości nie mogą współistnieć jako równoważne we wspólnocie, która ma trwać.
To jest w pełni odzwierciedlone w Pani wniosku, że w S24 nie da się rozmawiać. Chęć do rozmowy, skłonność do porozumienia i merytorycznego dialogu nie wystarczą, jeśli uczestnicy rozmowy nie przyjmą wspólnego systemu wartości, choćby miał być zawężony jedynie do spraw fundamentalnych.
Akurat sprawa świętości życia i przeciwstawna jej akceptacja aborcji jest najprostszym przykładem systemu wartości i systemu antywartości, dla których kompromis jest niemożliwy.
Pisze więc Pani dla swoich, którzy Panią popierają, ale komentują też inni, którzy uświadamiają waszej stronie, że jesteście w matni antywartości, w którą nie damy się wciągnąć.
"Naród, który zabija swoje dzieci jest narodem bez przyszłości".
Nie wiesz. Nie twierdzę, że aborcja jest OK.
Jeśli Pani nie odbiera wyraźnych sygnałów, to muszę wprost przekazać, że nie akceptuję z Pani strony formy "ty".
"Nie twierdzę, że aborcja jest OK."
Przecież tak mówią wszystkie zwolenniczki aborcji. Nigdy nie powiedzą, że chcą zabijać.
Jeśli ktoś kwestionuje świętość życia, to wszystko inne staje się nieważne.
https://www.salon24.pl/u/karolinanowicka/1071518,ogloszenie-dla-bywalcow-mojego-bloga
"Nie twierdzę, że aborcja jest OK." Przecież tak mówią wszystkie zwolenniczki aborcji. Nigdy nie powiedzą, że chcą zabijać.
* Rafał Broda, prof. fizyki jądrowej, utrzymuje, że osoby postulujące dopuszczalność aborcji chcą zabijać, chociaż mówią coś zgoła przeciwnego. Wszelako zdanie "Uważam, że aborcja powinna być dozwolona" nie jest równoważne wypowiedzi "Chcę zabijać"., nawet jeśli doda się przesłankę zdaniu "Każda aborcja jest zabójstwem". Wszelako uzasadnienie zdania Ale uzasadnienie drugiego zdania wymaga dodatkowej przesłanki, mianowicie "Każda aborcja jest zabójstwem". Tak czy inaczej "Barba not facit logicum" (Broda nie czyni logicznym).
Jan Woleński
Proszę spojrzeć z przymrużeniem oka na oszalałych antagonistów którym brakuje argumentów.
Zastępują je więc osobistymi wycieczkami i zestawem popularnych frazesów.
Życzę zdrowia i dalszej miłej zabawy.
Brak zgody = gwałt. Czego tu nie rozumiem? Czy kobieta musi nosić ślady pobicia, żeby mieć prawo do twierdzenia, że została zgwałcona?
Zastrzeżenia rozumiem, histerii - nie.
I na koniec - nie, nie dyskutujesz merytorycznie, czego dowodem jest odzywka pod wpisem Sake. :)
Domniemywa się niewinność, prawda?
Brak zgody = gwałt. Czy to się nie zgadza? Czy kobieta musi się bronić, żeby był gwałt? A jak jest zastraszona?
Radzę ochłonąć i zacząć myśleć tym, co masz w głowie, a nie w portkach.
Szanowna Pani, polecam lekturę szwedzkiej ustawy o przestępstwach seksualnych, zawierającej definicję gwałtu opracowaną przy uwzględnieniu wszystkich postulatów feministek. W myśl tej definicji kobieta która wyraziła zgodę na stosunek płciowy może ją wycofać w każdej chwili m.in.między jednym a drugim ruchem frykcyjnym - następny ruch to już gwałt. To jeszcze drobiazg, ale kobieta może również wycofać zgodę z mocą wsteczną, np. donosząc na policję, że trzy dni temu odbyła za obustronną zgodą stosunek płciowy z pewnym panem, i co prawda osiągnęła orgazm i początkowo była zadowolona z całości przedsięwzięcia, ale po starannym przemyśleniu doszła do wniosku, że jej zgoda wyrażona trzy dni wcześniej nie była zupełnie szczera, a orgazm nie był taki, jaki powinien być. Policja jest wówczas prawnie zobowiązana do wszczęcia śledztwa, a prokuratura do postawienia zarzutu gwałtu.
W ten sposób postawiono zarzuty gwałtu Julianowi Assange, który spędził upojną i obustronnie satysfakcjonującą noc z pewną panią, zaś w tydzień później równie upojną i satysfakcjonującą noc z inną panią. Kiedy obie panie przypadkowo spotkały się i wymieniły doświadczenia, pierwsza pani udała się na policję ze skargą, że Assange zrobił tej drugiej pani lepiej i inaczej niż jej, a zatem wcześniejszy o tydzień stosunek z nią był gwałtem. Policja i prokuratura rozpoczęły śledztwo w sprawie o gwałt, ponieważ kobieta zawsze ma rację.
"...czy warto tu dłużej pisać."
Mon cher Honiewicz, nie warto. W pańskim rodzinnym b. PGR piękna wiosna. Jak pan pojedzie z flachą, to może niegdysiejszy komendant posterunku MO, dziś powszechnie szanowany właściciel sprywatyzowanego agribusinessu, hotelu i restauracji w odrestaurowanych zabudowaniach dawnego PGR, ucieszy się i wybaczy panu tego tucznika, co tajemniczo zniknął w 1986 roku przy pańskim czynnym udziale. Może nawet da panu pokój w dawnej oborze. Czystej z gwinta pan pociągnie, kupę w polu zrobi... Tyle wspomnień, tyle wspomnień...
Ty akurat, jeśli chodzi o kulturę, pasujesz do Marty Lempart jak rękawiczka do dłoni. Co do intelektu, to będziesz musiał jej słuchać...
Nic dodać, nic podzielić.
1. Jest Pani mocno "skrzywiona" na lewo i ślepa na jedno oko. To co Pani ostro gromi po prawej/kościelnej stronie, jednocześnie przemilcza po lewej/liberalnej stronie.
2. Rzucającą się cechą Pani większości notek jest wybiórcze/selektywne traktowanie ważnych tematów, np. pochyla się Pani z troską na losem zwierząt, ale tylko niektórych, co wielokrotnie wykazałem w dyskusji. Gromi Pani (i słusznie) pedofilię ale tylko w Kościele, itd.
3. Hipokryzja. Rzuciła się Pani na ministra Czarnka, że dopuszcza przemoc wobec dzieci, a później w dyskusji sama Pani przyznała, że stosowała/stosuje przemoc wobec swojej malutkiej córeczki - mocne przytrzymywanie za ręce i klapsy.
4. Wulgaryzmy. Nie przyjmuję tłumaczenia, że inni też tak robią, prowokują i obrażają Panią. Wystarczy zgłosić nadużycie do administracji, chwilowo zablokować, a jak nie będzie poprawy to na stałe. Skoro chce Pani podnieść poziom Salonu 24, to trzeba zacząć od siebie.
ps. Miały być trzy uwagi, a wyszły cztery. Pozdrawiam i przepraszam za uwagi ad personam. Staram się unikać,ale czasem mi się zdarza.
https://www.salon24.pl/u/karolinanowicka/972205,ot-takie-tam-narzekactwo#comment-16717893
Ano właśnie, kiedyś to lubiłam. Ale czy obrażałam Salonowiczów, wyzywając ich od takich i owakich w swoich wpisach? No, może zdarzyło mi się skrytykować paru konkretnych blogerów, jednak gównoburze powstawały, kiedy afiszowałam się ze swoimi poglądami. Nie żałuję szczerości.
Rozumiem, że teraz już nie lubi Pani wywoływać gównoburz, tylko one same tak czasem się wywołują.
A jak charakter? Poprawił się choć trochę, czy nadal jest wredny?
Sam oceń.
Nie znam Pani teraz, ani nie znałem dwa lata temu, a z treści samych notek i komentarzy nie potrafię.
Ja od wielu lat będąc na Obczyźnie, salonowe artykuły czytuję a komentarze w szczególności, bo S24 reprezentuje "pewien" profil polskiego społeczeństwa, który wydawał mi się "strawniejszy".
W salonową, 9-miesięczną ciążę, zaszedłem za sprawą mojej Zosi, nie po gwałcie wymuszonym bynajmniej, tylko odwrotnie.
Koronawirus sprawił, że pisałem tak długo - miałem sporo czasu... Teraz czasu nie mam i pisanie zawiesiłem.
Zosia mnie męczy, żebym koniecznie się przypomniał i wytłumaczyła mi dlaczego powinienem...
Otóż, prawdą jest, że od jakiegoś czasu stosujemy tutaj z powodzeniem anty-koronawirusową maść...
Zosia doradza, żeby się tym wynalazkiem podzielić z Rodakami w Polsce. Ale Zosi nie podoba się tymczasowy tytuł "Maść na szczury - na Florydzie przeważnie skuteczna".
Zobaczymy.