Naukowcy z PAN prognozują, że za cztery dekady z polskich lasów zniknie 75 proc. drzew oraz dziesiątki gatunków roślin, grzybów i zwierząt. [...] Będzie to konsekwencją coraz częstszych ekstremalnych zjawisk pogodowych, nienotowanych w historii wysokich lokalnych temperatur, długich okresów suszy i pustynnienia.
Na początek nasuwa się pytanie: czy da się uratować polską przyrodę sztucznymi nasadzeniami? Czy nie będzie tak, że po prostu powstanie więcej monokultur leśnych w miejsce naturalnych borów? Oczywiście nawet lasy (niemal) całkowicie iglaste mogą być piękne i dawać schronienie zwierzynie, lecz najpierw człowiek musiałby dokonać wycinki dorosłych już drzew w celu przerzedzenia zbiorowiska gęsto nasadzonych drzew, a później zostawić las w świętym spokoju. To ostatnie wydaje się jednak mało prawdopodobne, zważywszy na zapotrzebowanie na drewno połączone z chciwością człowieka.
Dodajmy do tego, że skoro właśnie monokultury sosnowe są narażone na zmiany klimatu, trzeba by raczej postawić na drzewa odporniejsze, zdolne do szybkiego wykształcenia wystarczająco długich korzeni, by móc sięgnąć po coraz bardziej skąpe zasoby wodne i przetrwania coraz dłuższych okresów suszy. Wymagałoby to przyznania, że mamy z tymi zmianami klimatu pewien problem. A ilu na to stać? Większość się śmieje, lekceważy, macha ręką i zapewnia, że takich ociepleń czy oziębień było już masę i planeta przetrwała. Ale już nad atakiem kornika na białowieskie świerki potrafią drzeć szaty i domagać się natychmiastowej interwencji człowieka.
Najważniejszym wyzwaniem na dzień dzisiejszy jest walka nie tyle z globalnym ociepleniem, ile naszą własną mentalnością. Powinniśmy w końcu zrozumieć, że mamy prawo eksploatować przyrodę, lecz nie wolno nam jej traktować, jakby istniała wyłącznie (czy nawet głównie) dla naszej korzyści.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości