Przywołał on u mnie dawne emocje, gdyż kiedyś szalenie się tym tematem pasjonowałam. Przez półtora roku buszowałam na anglojęzycznych forach, wypytując ludzi o nastoletnie macierzyństwo, ich doświadczenia tudzież opinie, indagowałam dorosłe już dzieci samotnych i/lub nastoletnich matek, jak wyglądało ich dorastanie, co czuły oraz jak oceniają swoje rodzicielki, sporo także czytałam o adopcji (w USA) oraz o presji, jaką się kiedyś wywierało na nieletnie matki, żeby zrzekły się praw do dziecka. Przebrnęłam przez mnóstwo artykułów i najczęściej wszystkie komentarze pod nimi. Brałam udział w niezliczonych dyskusjach, broniłam zajadle nastoletnich (i samotnych) matek, a jeśli napotkałam na forum dziewczynę w ciąży, rzucałam się doradzać i pocieszać, i zapewniałam, że jak się postara, to da radę wychować dziecko (myśl o oddaniu go do adopcji była dla mnie nie do zniesienia). To było istne szaleństwo, żyłam tą tematyką, myślałam o niej non-stop, a emocje sięgały zenitu.
Pomijając już moje dawne świrowanie, to czytając zalinkowany artykuł można wpaść w przygnębienie i rozgoryczenie. Nie dość, że edukacja seksualna leży i kwiczy (bo durni, słuchający księdza rodzice nie umieją bądź nie chcą nauczyć dzieciaka, jak współżyć bezpiecznie), to jeszcze młode matki spotykają się z dużą niechęcią, pogardą czy wręcz wrogością. Mogę zrozumieć, że człowiek został tak skonstruowany, żeby podchodzić z dużą ostrożnością do czegoś/kogoś, czego/kogo nie rozumie, co/kto nie pasuje do obowiązujących norm, etc. Jeśli jednak nie okiełznamy swojej zwierzęcej natury, daleko nie zajdziemy. Rozwój moralny, duchowy i społeczny nie polega na betonowaniu naturalnych, lecz bezdusznych odruchów, tylko na zwalczaniu ich. Na cóż nam rozwój technologiczny, pełne półki w sklepach, ciepła woda w kranie, skoro nie potrafimy się zachować wobec drugiego człowieka jak należy? A jak należy? Miłości bliźniego – jak już wiemy – wymagać od ludzi nie można. Ale może chociaż życzliwość? Przyzwoitość? Ba! Uprzejmość? Przynajmniej od takich lekarzy i położnych. Ale czego tu oczekiwać w przypadku nastoletnich matek, skoro mnie, starą babę, kiedy wiłam się z bólu, potraktowano jak rozkapryszoną gówniarę, która pewnie na złość innym nie chce wzorowo przeć. Ech... Dużo się jeszcze musi zmienić w tym gównianym kraju, oj dużo...
Komentarze
Pokaż komentarze (283)