Karolina Nowicka Karolina Nowicka
1285
BLOG

Czy warto mieć dzieci?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Dziecko Obserwuj temat Obserwuj notkę 148


Kiedyś nie było tego dylematu: żeby uprawiać seks, ludzie musieli się najpierw ochajtać, a potem szybko pojawiało się potomstwo. Dzisiaj, dzięki rewolucji seksualnej oraz pigułce antykoncepcyjnej (które to idą ze sobą ściśle ręka w rękę) ludzie mogą nie tylko żyć ze sobą bez ślubu, ale także całkowicie zrezygnować z rozmnażania – i nikt się nie ma prawa przyczepić.

Przynajmniej teoretycznie, gdyż w praktyce wielu domorosłych moralizatorów wyje ze zgrozy nad zjawiskiem konkubinatu, zaś celowa bezdzietność doprowadza do szewskiej pasji tropicieli produktywności (lub jej braku) członków społeczeństwa. Nie zmienia to faktu, że ludzie coraz później i z coraz większą ostrożnością zakładają rodziny, ostrzeżenia przed przykrą starością zbywając wzruszeniem ramion. Posiadanie dziecka nie chroni przed samotnością i rozczarowaniem – mówią.

I mają rację. Nie mam pewności, czy moje dziecko będzie mnie kochać, jak dorośnie. Czy uda nam się dogadać, czy nie zawiodę jej, czy nie zrobię jej krzywdy. Jak tu w ogóle wychować takiego szkraba? Poradników multum, doradzających jeszcze więcej, ale to jest nasze dziecko, a więc i nasza odpowiedzialność. Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej pozostać bezdzietną, starą panną otoczoną wianuszkiem kotów...

Ale nie. Pomimo zmęczenia, frustracji i notorycznego braku pieniędzy cholernie się cieszę, że zostałam matką. Długo się przełamywałam i jeszcze wciąż nieraz się burmuszę, ale już dociera do mnie, że bez dziecka... to nie byłoby to. Dziesięć razy bardziej absorbujące niż najbardziej nawet szalony pies, potrafi nieźle dać człowiekowi w kość. Do tego dochodzą ciągłe zmartwienia: czy się dobrze rozwija, czy nic jej nie będzie, czy może jeść to, tamto...? A jednak daje nam tyle radości, szczęścia i uśmiechu, że trudno mi wyobrazić sobie, żeby mogło jej nie być. Jest światełkiem rozświetlającym nasze przaśne życie, największym skarbem, jaki mogliśmy na tym padole łez otrzymać. Nie zmieniłabym chyba niczego. Jest bystra, zdrowa, wesolutka, potrafi się nawet – pomimo młodego wieku – czymś podzielić. Jak tu się nie cieszyć? Jak tu nie dziękować losowi?

Z drugiej strony – nie planuję kolejnego dziecka. Doświadczenia ciąży i porodu (wiwat polska służba zdrowia!) odrzucają mnie od myśli o ponownym przejściu tej błogosławionej skądinąd drogi. Nie czuję się również na siłach ponownie zajmować się niemowlęciem. Czy to egoizm? Możliwe. Mój partner wychował się jako jedynak i trochę tego żałuje. Podjęliśmy jednak wspólną decyzję, że więcej dzieci nie będzie.

Nie każdy nadaje się na rodzica. Za absurdalną mam opinię, jakoby każdy ojciec czy matka wiedział/wiedziała, co dla dziecka najlepsze. Ileż to razy czytaliśmy o skatowanych, gwałconych czy mordowanych dzieciach. Że o rodzicach „tylko” toksycznych czy zwyczajnie głupich nie wspomnę. Niektórym należałoby wręcz płacić za sterylizację.

Ale to – mam nadzieję – mniejszość. Lwia część społeczeństwa z pewnością kocha swoje latorośle nad życie. Czy zatem warto mieć dzieci? Odpowiem nieco przewrotnie: tak, jak najbardziej warto, ale... w odpowiednim wieku i w odpowiednich warunkach. Jak już się człowiek nacieszy młodością, wyszaleje, spróbuje różnych rzeczy. Szanujmy się i miejmy tyle dzieci, ile sami chcemy. Jeśli ktoś pragnie poprzestać na jednym – proszę bardzo. Marzy Ci się duża rodzinka i stać Cię – pod każdym względem – nawet na siedmioro dziatek? Miej właśnie tyle.

Jeśli zaś zdecydowanie odrzucasz rodzicielstwo, to rób to z pełną świadomością, jak wiele możesz stracić. Być możesz masz rację, to nie jest zadanie dla każdego. Kto wie, może nawet dziecko by Cię unieszczęśliwiło. Ale nim dobijesz do wieku średniego, dobrze to sobie przemyśl. Bo później nie ma już odwrotu. Zwłaszcza dla kobiety.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (148)

Inne tematy w dziale Rozmaitości