To jest niemal w stu procentach pewne: jeśli gdzieś na Salonie24 pojawi się temat o krzywdzeniu, dręczeniu, głodzeniu, zaniedbywaniu czy wreszcie bezsensownym mordowaniu zwierząt, to muszą się pojawić głosy o aborcji. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że jeśli lubisz i troszczysz się o zwierzaki, to pewnie jesteś zajadłym zwolennikiem rozrywania płodów na strzępy.
Serio?
Jak to jest, że w waszych prościutkich umysłach świat dzieli się na dwie całkowicie odrębne grupy: miłujących zwierzaczki zdziecinniałych lewaków oraz chroniących życie ludzkie od poczęcia prawicowców? Bo ja nie mogę tego pojąć. Przecież to są dwie odrębne kwestie. Jedni zajmują się dobrostanem zwierząt, inni martwią się liczbą aborcji – i niech jedni na drugich nie psioczą. A właściwie ten zarzut mogłabym postawić wyłącznie proliferom, gdyż to oni czują wewnętrzny przymus strollowania każdego tematu o ochronie zwierząt.
Wielokrotnie pisałam i powtórzę raz jeszcze: przyroda jest ważna sama w sobie. Czy jest ważniejsza od człowieka? I tak, i nie. W zasadzie to jesteśmy – lub powinniśmy być – jej częścią, współgrać z nią, zamiast ją bezlitośnie eksploatować. Nie rozumiem, dlaczego troska o planetę, klimat, habitaty czy poszczególne gatunki wywołuje pianę na niektórych gębach. Co proponujecie w zamian? Śmierdzący świat tonący w plastiku i gumie? Wybijanie każdego gatunku, który wchodzi w kolizję z interesem człowieka?
Naprawdę, przydałoby się niektórym więcej szacunku dla ekologów, nawet jeśli ci czasami przeginają.
I żeby to było jasne: nienarodzone dzieci to także część przyrody, nieprawdaż? Aborcja powinna być zatem ostatecznością. Zrozumie to każdy, kto szanuje życie jako takie.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości