Może i nie kocham Polski jako zbiorowiska ludzi (narodu). Może i z obojętnością patrzę na Polskę jako twór geopolityczny. Może i nie cenię Polski jako reprezentanta pewnych wartości (gdyż łatwo drzeć o nich mordę, samemu niczym wielkim się nie wykazując). Lecz kiedy myślę o polskim środowisku naturalnym, to robi mi się jakoś tak... ciepło na sercu. Czy to oznacza, że polską przyrodę mam w większym poważaniu niż obcą? Niekoniecznie. Po prostu czuję się z nią bardziej związana emocjonalnie. Być może to irracjonalne, ale tak właśnie jest. Mogłabym z czystym sumieniem zagłosować jedynie na partię, co do której miałabym jaką taką pewność, iż na serio zajęłaby się ochroną naturalnych zasobów naszego kraju.
Na YouTube można znaleźć mnóstwo filmów opiewających piękno naszej rodzimej przyrody. Polecam trzy filmy, które sama obejrzałam.
Wysmakowany dokument, w którym nie tylko przewija się wiele polskich zwierzątek (zwłaszcza tych fruwających), ale także pokazana jest ciężka praca ludzi żyjących wedle rytmu pór roku:
Nasze cudne polskie sówki:
Krótki filmik o tym, dlaczego nie warto usuwać próchniejącego drewna z lasu:
Jeśli ktoś z Was widział jakiś ciekawy film o przyrodzie, niech się podzieli. W morzu głupawych wrzutek na YouTube dobry dokument to skarb.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości