Nie wiadomo, śmiać się czy płakać... Przez kilka minut nie byłam pewna, czy zacny pan Kudliński (na którego natrafiłam dosłownie jakieś dwie godziny temu) robi to na poważnie czy dla jaj. Ale nie. On to naprawdę przyrządził. I zjadł.
I wiecie co? Kiedyś sama tego spróbuję. Po części dlatego, że kręcą mnie takie naturalistyczne zachowania, po części dlatego, że chyba nigdy się nie dorobię, więc lepiej się zaprawiać...
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości