Z pewną niechęcią kliknęłam na artykuł o beznadziejnej przyszłości polskiego emeryta. Czy znalazłam tam coś, czego nie wiedziałabym już wcześniej? O starzeniu się społeczeństwa i niewydolności ZUSu media trąbią bodajże od dekady, jeśli nie dłużej – i nic się na ten problem nie poradzi. Dzieci nie przybędzie. Zresztą, ich nadmiar też nic dobrego nie wróży, gdyż
- młodzi i tak będą pewnie czmychać na Zachód, póki jeszcze oferuje on lepsze możliwości
- pozostaną w kraju, lecz nie znajdą długoterminowego zatrudnienia, może nawet zasilą szeregi bankrutów
- jeśli będą pracować, to pewnie na czarno, unikając odprowadzania i podatków, i składek
Czy moje przewidywania okażą się słuszne? Co ja piszę! To dzieje się już teraz. Wielokrotnie czytałam o szarej strefie, biedzie polskiego emeryta czy pomstowaniu na brak pracy w kraju. Żadna tajemnica w tym, że kiedy okręt tonie, to szczury uciekają. A szczury to podobno inteligentne zwierzęta.
Nie to jest jednak interesujące. Przejrzałam pobieżnie komentarze pod pierwszym artykułem i jak zwykle natrafiłam na popis bezsilnej złości i szukania winnych u tych, którzy dostają od państwa „nienależne” pieniądze. Służby mundurowe, KRUSowicze (sama się do nich zaliczam), korzystający z 500+ – ci ludzie budzą niechęć części społeczeństwa, traktowani są jak pasożyty wysysający krew ze zdrowego organizmu.
A przecież ten organizm wcale nie jest zdrowy. Powszechny system emerytalny w Polsce, będący wszak przymusową piramidą finansową, sam w sobie jest patologią. Jeśli dodamy do tego, że już teraz, w okresie pracy wyżu demograficznego, emerytury są nierzadko głodowe, to jakie mogą być prognozy na przyszłość?
Po prostu musi być źle. Nie wiem, czyja to wina, ale na pewno nie idiotki od pięciorga dzieci czy idącego na wczesną emeryturę mundurowca. Szukanie kozła ofiarnego może sprawiać ulgę, ale tak naprawdę moje pokolenie ma przesrane.
A może jest to znak, że praca też jest określonym dobrem, i to dobrem ograniczonym? Zwłaszcza w świecie postępującej automatyzacji. Może to właśnie powinno nas powstrzymać przed bezmyślnym mnożeniem się?
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo