Dorzucam swoje trzy grosze do postów panów GPS oraz Kota z Cheshire.
https://www.salon24.pl/u/gps65/873568,klapsy
https://www.salon24.pl/u/cheshire/873914,klaps-niezastapiona-metoda-wychowawcza
Przyznaję bez cienia wstydu: daję swojemu dzieciątku klapsy. Według pana GPS jestem zatem niewychowaną idiotką. Ano, nie pierwszy, który by mnie tak określił. Może i faktycznie jestem idiotką? Rzecz w tym, że do dyspozycji mam jedynie swoje przekonania i raczej ich nie zmienię. Zawsze powtarzam, że opinie to nie argumenty, tak więc mogę pozwolić sobie na luksus olewania wszelkich filozofii, religii, ideologii, uginając się jedynie przed suchymi faktami.
A cóż może być w tej sprawie faktem? Cóż może być argumentem? Obawiam się, że klapsizm czy antyklapsizm to kwestia równie subiektywna, co jedzenie mięsa, aborcja, eutanazja czy wycinanie drzew na własnej posesji: kiedy w grę wchodzą przekonania, każda ze stron jest w stanie podać całkiem sensownie brzmiące wytłumaczenie, dlaczego opowiada się właśnie za takim, a nie innym rozwiązaniem. W rzeczywistości nasz rozum jedynie racjonalizuje to, o czym wcześniej zadecydowało „serce”. Czyli – można by rzec – podświadomość.
Tak więc ja na dzień dzisiejszy popieram przysolenie dziecku w pupę i nic na to nie poradzę. Ba! Zdarzyło mi się nawet dać klapsa zwierzakowi, co już zakrawa na barbarzyństwo, ale... ten klaps miał za zadanie przestraszyć, nie skrzywdzić. Bywało bowiem, że pies czy kot zachowywał się z mojego punktu widzenia niewłaściwie i uznawaliśmy za słuszne skarcić go w ten właśnie sposób. A może był to głupi odruch, któremu próbuję nadać rangę czynu zamierzonego i sensownego? Bardzo możliwe. Czy analizujemy każde nasze działanie, zastanawiamy się nad każdą czynnością? Oczywiście, że nie. Rzecz w tym, że ja się tych klapsów nie wstydzę. Taka właśnie cechuje mnie mentalność i nic się na świecie nie zmieni od tego, jak ktoś mnie oceni.
Tak jak napisałam pod poprzednim wpisem, w pewnych kwestiach nie dojdziemy do porozumienia, gdyż osadzone są na fundamentach naszych subiektywnych, podszytych moralnością, estetyką i wrażliwością przekonań. Nie zmienimy zdania, co najwyżej będziemy szukać podobnie nam myślących, by w ich gronie przekonywać samych siebie, że mamy rację.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo