Karolina Nowicka Karolina Nowicka
181
BLOG

Jak można rozumieć rzeczywistość, jeśli nie rozumie się innych ludzi???

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 49


Przypadek blogera ZetJot potwierdza to, co można samemu – nie mając praktycznie żadnej głębszej wiedzy o świecie poza tą jakże nędzną, gdyż zdobytą poprzez czytanie tysięcy pierdół z Internetu – wydedukować na temat rodzaju ludzkiego: każdy uważa, że to on ma rację i niesamowicie trudno jest go przekonać, iż tej racji nie ma, niezwykle trudno też jest mu przyznać się do błędu, gdyż „owoce” jego poczynań są przez niego oceniane przez pryzmat jego własnych uczuć, wartości i przekonań. Dotyczy to chyba każdego, także – a może zwłaszcza – ludzi całkiem inteligentnych.

Czy to znaczy, że bloger ZetJot nie może mieć racji (o mnie, o Salonowiczach, o świecie)? Na pewno trochę ma. Może nawet więcej niż trochę? Jednak jego przeświadczenie, że akurat ON rozumie rzeczywistość, a inni nie, jest sprzeczne z jego dość infantylnym (jak dla mnie) zachowaniem na Salonie24. Nie mając ŻADNYCH argumentów na to, że zmyślam (np. w swojej notce pt. „Gorzka prawda o ludziach i relacjach między nimi”), zarzuca mi, iż opisuję świat oraz swoje w nim działanie (czyli także stosunki z resztą społeczeństwa) inaczej niż ON uważa za słuszne, czyli przy pomocy języka potocznego, odwołując się do osobistych obserwacji czy po prostu snując dość banalne refleksje.

Czego bym się czepiła w kwestii jednej z ostatnich notek blogera ZetJot, poświęconej zresztą mojej osobie?

Możemy nawet powiedzieć, że teraźniejszość jest złudzeniem, a jest faktycznie przejściem przyszłości w przeszłość.

Albo odwrotnie: wyłącznie teraźniejszość jest dla UMYSŁU czymś realnym; przeszłość jest za nami, a przyszłość przed nami.

Pani Karolina, lamentując nad takimi czy innymi wydarzeniami, przejawia specyficzny stosunek do rzeczywistości wskazujący na jej niezrozumienie. W oczach pani Karoliny rzeczywistość to albo jednolita magma nie do spenetrowania, albo ogromny zbiór nie powiązanych ze sobą przypadków nie do rozpoznania.

Przypadkowe jest jedynie to, co ludzie pomyślą bądź poczują, a potem na podstawie tej myśli bądź uczucia uczynią. Nikt nie przewidzi, jak się sam NA PEWNO zachowa w dowolnej sytuacji, w jakiej się kiedyś znajdzie, nie mówiąc o zachowaniu każdego innego człowieka. Natomiast truizm, że to, co jest TERAZ, jest wynikiem tego, co było KIEDYŚ (wszystko ma swoją przyczynę) czy też inny truizm, że poniekąd wszystko jest ze sobą powiązane, jest jednym z wielu niespecjalnie istotnych dla przeciętnej jednostki faktów, gdyż taka jednostka nie może brać na siebie odpowiedzialności za cały świat.

Denerwujące jest też u blogera ZetJot częste mylenie korelacji z przyczynowością, np. uporczywe twierdzenie, że skoro coś powstało w cywilizacji chrześcijańskiej, to na pewno by nie powstało w innej, ponieważ nie widzimy tego w tych cywilizacjach, które istnieją obecnie. Przepraszam bardzo, ale o czym mowa? O wolności osobistej? Gdzie i kiedy było jej najwięcej?

Pani Karolina nie wykazuje chęci do rozpoznawania rzeczywistości w całym jej złożonym s y s t e m o w y m kształcie i nie kieruje się jakimś sprecyzowanem zbiorem wartości wspierającym chęć poznania. Oznacza to jednoznacznie, że komponent wolicjonalny nie jest oparty na wolnej woli, lecz na samej woli zmanipulowanej ideologicznie, a więc nie wolnej, bo wolna wola wiąże się z pełnym aangażowaniem we współpracę wszystkich komponentów umysłowych. Wolna wola jest mechanizmem nie biologicznym, lecz kulturowym i nie dziala automatycznie jak działają mechanizmy biologiczne, lecz wymaga świadomego wysiłku.

Nie trzeba czytać uczonych książek, żeby pojąć, iż każdy z nas jest „produktem” swojej kultury. Przez jej pryzmat, przez pryzmat wartości, jakie nam wpoiła, a których NIE przyjęliśmy dobrowolnie (ani nawet świadomie :)), postrzegamy cały świat: siebie samych, bliźnich, inne kultury. Jednak NIEKTÓRZY ludzie, jak już zamienią pieluchę na normalne gacie, zyskują zdolność krytycznego spojrzenia na to, co ich samych ukształtowało. Tak jak zyskują zdolność krytycznego spojrzenia na własnych rodaków. Ba! Niektórzy – aczkolwiek naprawdę nieliczni – zyskują zdolność krytycznego spojrzenia na samych siebie. :)

Człowiek jeśli ma mieć wolną wolę, to musi zdawać sobie sprawę z tego że jest to mechanizm wymagający świadomego wysiłku i pielęgnacji, a jeżli mowa o świadomości w tym przypadku, to musi to być pełna świadomość swojej indywidualnej roli w systemie społecznym. Jeżeli o tym mówimy, to jeśli się rozejrzymy, dojdziemy do wniosku, że wolna wola jest rzadkością, a dominuje goła wola będąca pod wpływem manipulacji, bo nie rozumie kontekstu w jakim się znalazła..

Nie wierzę w istnienie czegoś takiego jak „kulturowo utworzona wolna wola”. Albo mamy ją na poziomie biologicznym, albo wcale. [Już logiczniejsze jest rozróżnienie na płeć biologiczną (sex) oraz „kulturową” (gender) – przynajmniej to drugie zostało jakoś opisane. ;)] Czy istnieje natomiast jedna określona rola dla jednostki w tzw. systemie społecznym? A może nie do końca zrozumiałam naszego zacnego blogera? Jest to jak najbardziej możliwe, ja wielu rzeczy nie rozumiem i dlatego błądzę. :)

Bloger ZetJot patrzy chyba na ludzi jak na poruszające się w określonym kierunku, sterowane przez będące poza ich zasięgiem siły – masy. Po części tak właśnie jest, lecz owe siły to po prostu INNI LUDZIE, tyle, że dysponujący znacznie większymi możliwościami oddziaływania na rzeczywistość niż takie „szaraczki” jak bloger ZetJot czy jakikolwiek inny Salonowicz. Ci będący u (niekoniecznie politycznej) władzy ludzie mogą być cynicznymi kłamcami lub przeciwnie – święcie wierzącymi w głoszone przez siebie idee fanatykami, nie zmienia to jednak faktu, iż są to TYLKO LUDZIE. A jako ludzie, nie są bardziej wolni WEWNĘTRZNIE niż my, przeciętni obywatele. Nie są też wolni od błędów. I może dlatego są tak niebezpieczni? :/

Z tego powodu dość realnie i racjonalnie oceniam swoje miejsce w społeczeństwie i nie popadam w urojenia na temat swoich indywidualnych możliwości. A ponieważ nie mam możliwości by obecnie móc aktywnie i realnie wpływać na zmiany systemowe, to przynajmniej staram się intelektualnie zmierzyć się z systemem i rozpoznać jego cechy, by nie być sterowanym przezeń manekinem.Staram się też w miarę swoich ograniczonych mozliwośći wspólpracować z innymi by zwiększyć potencjał dązeń do zmiany systemowej.

No to czekam niecierpliwie na wyniki tej „współpracy”. Na razie naród jakoś nie chce słuchać moralizowania cytowanego blogera, gdyż półtora roku temu większość tego narodu zagłosowała nie po jego myśli. :) Poza tym powielanie setki razy tego samego tematu świadczy chyba bardziej o braku szerszych zainteresowań niż o tym, że jest się szczerze zatroskanym o przyszłość Polski.

A pani Karolina jedst doskonalym dowodem nie tylko na to, że salonoicze nie rozumieją rzeczywistości, lecz także na to, że wcale n i e c h c ą jej rozumieć , bo tak jest im wygodnie. Z tym rozumieniem to tylko zawracanie głowy. Po co rozumieć, kiedy można konsumować.

Ależ ja bardzo chętnie poznam i zrozumiem rzeczywistość, jeśli tylko będzie to w zasięgu WSZYSTKICH moich możliwości. :) Natomiast bardzo wątpię, czy ktoś taki jak nasz arcyinteligentny „antykomunista” ZetJot mogłby mi w tej kwestii służyć pomocą. Słownictwo ma co prawda znacznie bogatsze i w przeciwieństwie do mnie nie jest ignorantem, niemniej jego jednostronne spojrzenie na świat oraz bliźnich nie pozwala mi na całkowite zawierzenie jego duchowemu przewodnictwu. ;)

W jednym się z nim zgodzę: mądrość może boleć, głupota zaś – już niekoniecznie (oprócz błędów ;)). Łatwiej jest machnąć ręką na świat i powiedzieć sobie, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy, ba! że pewnych spraw nie jesteśmy w stanie ani poznać, ani tym bardziej zrozumieć. Dochodzi do tego jeszcze świadomość, że przecież niekoniecznie to MY właśnie musimy mieć rację, że nasz ewentualny sukces może być tak naprawdę klęską, gdyż to MY możemy stać po niewłaściwej stronie. Dlatego należy ostrożnie dobierać działania, które wykraczają poza standardowe interakcje z otoczeniem. Ja wiem, że CHCEMY pomagać innym, ulepszać rzeczywistość, sprzeciwiać się ZŁU. Ale po tej drugiej stronie też stoją LUDZIE. Niekoniecznie głupsi czy podlejsi od nas. Nie twierdzę, że nie należy dokonywać żadnego wyboru (bierność to też zresztą jakiś wybór). Miej jednak świadomość, drogi Czytelniku, iż robisz to na własną odpowiedzialność.

A z tą konsumpcją... Ech... Kto nie konsumuje? :)


Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo