Karolina Nowicka Karolina Nowicka
84
BLOG

Czy jesteśmy większymi egoistami niż nasi przodkowie?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 14


Fragment tekstu z pch24.pl:

– Czy uzasadnionym jest twierdzenie, że XXI wiek jest wiekiem egoistów? Gdyby było inaczej to chyba nie mielibyśmy m. in. takiej fali rozwodów, czy aborcji, która jest „tłumaczona” słowami o „zrujnowanym życiu”, prawda?

– Na różne sposoby socjologowie opisują kolejne pokolenia, charakteryzując ich zachowania i wybory, ale chyba nie jest przypadkiem, że obok liter na oznaczenie pokoleń mówi się także o „me-generation”. W tym określeniu chodzi o wagę, jaką przywiązuje się do „moje” – moje poglądy, moje pieniądze, mnie, dla mnie, z mego powodu. To wskazanie, że egoizm oznacza zerwane sieci powiązań z innymi, który wypływa z kryzysu sensu i celu życia. To pochodna tego, ze znika w kulturze „moment transcendencji”, który pojawiał się dzięki religii – jeśli nie ma transcendencji to po co mieć wiele dzieci, to nie jest już ideał, dla którego warto cokolwiek poświęcać, np. swoje wakacje. Nie mówię o sytuacji trudności z posiadaniem dzieci, ale o samoograniczaniu się co do liczby potomstwa wynikającej z pewnej mentalności, gdzie nie ma „niczego więcej niż ten świat”.

Kto najczęściej krzyczy: „Za MOJE podatki to robicie! Niedoczekanie!”? Kto uważa, że JEGO/JEJ poglądy są ważniejsze od cudzych? Kto się rozwodzi i „skrobie”? Otóż robimy to zarówno my, jak i robili to nasi przodkowie. Robią to zarówno lewacy (postępacy), jak i prawacy (tradycjonaliści). No, to akurat, że kiedyś było mniej rozwodów, raczej nie wynikało wyłącznie z osobistej moralności, tylko z dostosowania się do społecznej normy.

Jeśli jest jakaś konkretna różnica, jaką zauważam pomiędzy naszymi czasami a dawnymi, to jest to WIĘKSZY nacisk na indywidualizm oraz asertywność. A to – wbrew sugestiom niektórych – nie jest egoizm. :) Oczywiście jest to tylko pozór promocji tych dwóch cech, albowiem tak naprawdę ludzie nadal są potwornymi konformistami i dość łatwo ulegają naciskom bliźnich. A przecież każdy totalitaryzm, tyrania oraz ucisk opierały się na posłuszeństwie milionów „pokornych” obywateli/niewolników/wyznawców. Niestety, nie ma na to chyba remedium.

[W głowę zachodzę, dlaczego „samoograniczanie się” w płodzeniu/rodzeniu dzieci miałoby być oznaką egoizmu. Przecież rodzicielstwo (z wyboru) NIE jest altruizmem. :)]

Sam wywiad interesujący, lecz widać, że to jednak nie jest (do końca) PRAWDA, tylko określony pogląd. Inny fragment:

Przy okazji, zadziwia jak bardzo stare problemy, rzekome lekarstwa, które się nie sprawdziły, z uporem są stosowane współcześnie. Wychodzi owe zacięcie ideologiczne, które nie liczy się z prawdą, a na siłę chce forsować swoją utopijną wizję świata. Przecież o tym irracjonalnym podejściu mówił w Ratyzbonie papież Benedykt XVI próbując pokazać, że skoro oświecenie nie zadziałało, recepty okazały się trujące, zniewalające i doprowadziły do kataklizmów wojennych XX wieku, to może trzeba się cofnąć do momentu, gdy podjęliśmy złą decyzję i podjąć na nowo inną? Skoro oświecenie zachęcało, aby żyć jakby Boga nie było, a to prowadziło do tragedii, to może choć spróbować żyć „jakby Bóg istniał”? Wydaje się to logiczne, ale niestety racjonalny głos papieża Benedykta XVI został całkowicie zakrzyczany, bo czy można podważyć dziedzictwo oświecenia? Dogmaty nowożytności są niepodważalne i wielu trzyma się ich choć prowadzą donikąd…

Czy Oświecenie nie wniosło niczego dobrego do historii ludzkości? Czy wiara w Boga ZAWSZE wnosiła samo dobro? No i co to za dziwny twór językowy, by „choć spróbować żyć jakby Bóg istniał”? Zna ktoś wolę Boga? Ja – raczej nie. I nie wiem, czy kiedykolwiek poznam. :( A ci, którzy nam ją ogłaszają, nie są specjalnie wiarygodni. Historia pokazuje, że nie istnieje całkowicie bezpieczna religia, ideologia czy filozofia. Każda może mieć piękne założenia, opierać się na chwalebnej, mądrej, spójnej teorii, lecz praktyka... cóż, było, jak było. I jest, jak jest.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo