Czytaliście „Don Kichote'a”? Ja czytałam, ale dla nastolatki była to bardzo ciężka lektura. :) Dlaczego nieszczęsny bohater owej słynnej powieści zwariował? Ano, przez to samo, co dzisiaj jest powszechnie chwalone przez osoby ze starszych pokoleń, żarliwie zalecane młodzieży oraz traktowane jako coś zdecydowanie lepszego od oglądania „ogłupiających” seriali:
Autor "Don Kichota" był żołnierzem i wielbicielem literatury. - On sam we fragmencie tej książki mówi, że jest wielkim miłośnikiem lektury i czyta nawet podarte papiery, które znajduje na ulicy. W owych czasach czytanie było postrzegane jako niebezpieczeństwo, które sprowadza mężczyzn na stos, a kobiety do burdelu [...] W szóstym rozdziale "Don Kichota" pojawia się pytanie o to, co takiego miał w bibliotece główny bohater, że zwariował. - Don Kichot czyni niezwykłe wyznanie: ‘Mam 300 książek, które są moją duszą, moim życiem i utrzymują mnie przy życiu
Czy czytanie książek jest dobre samo w sobie? W Sieci znajdziecie mnóstwo tekstów o pozytywnym wpływie „pochłaniania” drukowanych literek na mózg (zwłaszcza ten znajdujący się w fazie rozwoju). Jest to z pewnością fakt (jak wszystko, na co natkniemy się w Internecie ;)), lecz pozwolę sobie tutaj na małą uwagę: wiele zależy od tego, CO czytamy, JAK czytamy („naiwnie” czy bardziej krytycznie) oraz PO CO czytamy. Ja robiłam to przede wszystkim dla przyjemności (poza lekturami szkolnymi), toteż moje wybory nie były specjalnie ambitne. Dobra książka miała wzruszać, poruszać, bawić, wciągać, wdzierać się w umysł i zostawiać w nim emocjonalny chaos, innymi słowy – wywoływać silne UCZUCIA. :) Dotyczy to, rzecz jasna, beletrystyki.
A jeśli już lubimy czytać, to skąd czerpiemy info o wartościowych (z naszego punktu widzenia) pozycjach? Czy kierujemy się jakimikolwiek rekomendacjami, czy może szukamy całkowicie samodzielnie? Jeśli to pierwsze, to kto wydaje nam się wiarygodnym krytykiem: lubiany przez nas profesjonalista czy lubiany przez nas laik? Czy zaufalibyśmy prędzej krytykowi literackiemu czy popularnemu celebrycie? ;)
Takie to dywagacje napatoczyły się do mojej łepetyny po przeczytaniu artykuliku na Lubimyczytac.pl o zachwycie pewnego aktora nad jedną z książek naszej polskiej noblistki:
– To jedna z moich ulubionych książek ostatnich lat – powiedział Pedro Pascal. – Nosi tytuł „Prowadź swój pług przez kości umarłych”.
Zażartował, że autorką powieści jest Olga, ale wymówienie nazwiska Tokarczuk byłoby dla niego wyjątkowo trudne. – Tytuł to cytat z poematu Williama Blake’a. To powieść kryminalna. Dzieło kompletne.
I dodał: – To w pewnym sensie kobieca „Zbrodnia i kara”. Czytajcie koniecznie. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem w ostatnich latach.
Poznał ktoś owo zachwalane dzieło? Pamiętam jedną krytyczną recenzję na Salonie, lecz może był to tylko jeden wyjątkowo niezadowolony czytelnik? :) Ale nie, zaraz, to był opis opartego na tej lekturze filmu „Pokot”. :) No to wracamy do punktu wyjścia: czy warto przeczytać tę książkę, skoro opisana jest w niej historia mocno ekscentrycznej starszej pani, która wścieka się na miejscowych myśliwych? Z punktu widzenia prawicowca – w żadnym razie. Z punktu widzenia lewicowca – jak najbardziej. A z punktu widzenia zdrowego na umyśle człowieka? :) (Nie, żebym pisała o sobie. ;))
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo