Przeczytałam swój dawny wpis: https://www.salon24.pl/u/karolinanowicka/1250352,polska-tylko-chrzescijanska-minister-czarnek-odlatuje
I widzę, że trochę „przegięłam”. To była bezmyślnie emocjonalna notka. Jak większość moich notek. :) A takie notki słusznie wzbudzają niechęć. Komentarze były niemal czystą pyskówką. Też niedobrze. Nie ma co się nakręcać. Trzeba się zastanowić.
Spójrzmy od tej strony: narzekamy na laicyzację i twierdzimy, że bez Kościoła utracimy „polskość”. Jeden komentator napisał: staniemy się nijacy. Nie zgadzam się, gdyż nasza tożsamość nie opiera się wyłącznie na religii. Poza tym czy Polska aby nie była – to piszą inni, nie ja! – WYJĄTKOWO tolerancyjnym krajem, gdyż byliśmy „zaledwie” katolikami kulturowymi?
A za tego „paskudnego” PRLu, kiedy to prawie wszyscy chodzili do kościoła, gdyż był ich ideowym sprzymierzeńcem, to kto zmuszał Polki do aborcji? Kto im nakazywał stosować antykoncepcję? Komuchy?
https://ordoiuris.pl/ochrona-zycia/mija-60-lat-od-przyjecia-przez-komunistyczne-wladze-ustawy-aborcyjnej
Kiedy zatem Polacy byli w większości PRAWDZIWYMI katolikami? Takimi, którzy stosują się i do Dekalogu, i do Katechizmu?
Nasza cywilizacja jest „oparta” na chrześcijaństwie – pełna zgoda. Ale coś mi się zdaje, że zawsze wybieraliśmy sobie – i nadal wybieramy – z tego chrześcijaństwa to, co nam pasowało.
Jak więc w ogóle można mówić/pisać o BOGU???
Albo Bóg, albo kultura.
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo