Ludziom można coś tłuc do głowy wielokrotnie, ale jak się zaprą, to nie zechcą przyjąć do wiadomości nawet FAKTÓW. Można im podsuwać SETKI artykułów na jakiś temat, artykułów pisanych prostym, przystępnym językiem, a oni powiedzą, że przecież w Internecie są same kłamstwa, bzdury, manipulacje, a w ogóle to wszyscy naukowcy są skorumpowani, nie ma już prawdziwej nauki, lepiej polegać na własnym doświadczeniu i rozumie. Takie podejście byłoby właściwe w przypadku moralności, gdyż jest ona na ogół nieweryfikowalna; jeśli chodzi o wiedzę o świecie, to jest to po prostu nieracjonalna postawa obronna przed każdą informacją, z którą się jakoś nie zgadzamy. Jednocześnie ci sami ludzie potrafią się powoływać na dane z Internetu, które popierają ich pogląd na jakąś sprawę. Czy to jest logiczne?
Oczywiście to nie jest kwestia czarno-biała. W Sieci znajduje się zarówno prawda, jak i fałsz. Tylko jak dochodzimy do tego, co jest czym? Jak odróżnić wartościową informację od przekłamania czy ordynarnej indoktrynacji? Ze mną sprawa wygląda następująco: nie oglądam ani nie czytam prawie żadnych politycznych newsów, gdyż nie wierzę ŻADNEMU medium w tych sprawach; natomiast w kwestii artykułów naukowych czy popularnonaukowych nie mam dostatecznej wiedzy, by je obiektywnie ocenić, muszę więc komuś zaufać. Komu? Najlepiej temu, kto bada konkretną sprawę od lat, przeprowadzał eksperymenty, obserwował zmieniający się świat i podaje wymierne wyniki swoich obserwacji. Zdaję sobie sprawę, że mogę paść ofiarą własnej naiwności i ignorancji, szukając potwierdzenia jakiejś hipotezy poprzez Google, ponieważ na każdy temat można znaleźć tysiące artykułów. Ale tutaj dochodzi jeszcze jeden czynnik sprawdzający: czy ktoś tym „moim” artykułom zaprzecza. W przypadku AGO jest wiele głosów za, ale i wiele głosów przeciw. Dlatego się nie wypowiadam. A ile jest głosów przeciw OGÓLNEJ teorii, że człowiek eksploatuje przyrodę w stopniu uniemożliwiającym jej odtworzenie się? Że zatruwa wodę, glebę i powietrze? Że przemysłowe rolnictwo i hodowla zwierząt są nie tylko okrutne dla tych drugich, ale i szkodliwe dla środowiska?
A teraz wszystkich niedowiarków, którzy odrzucają myśl o tym, jak cholernie zdewastowaliśmy planetę, zapraszam do lektury poniższego tekstu. Wypowiada się w nim sam sir David Attenborough, który jest niekwestionowanym autorytetem, jeśli chodzi o znajomość dzikiej przyrody:
David Attenborough ma 95 lat. Jest najlepszym świadkiem tego, co zrobiliśmy, ze światem, w którym żyjemy. Zmiany widział bowiem na własne oczy. Obserwował je z bliska, okiem przyrodnika. Dziś mówi: Jesteśmy jak ludzie w Czarnobylu, którzy idą w kierunku katastrofy.
Od czasu opublikowania tego artykułu minęły trzy lata. Jak myślicie, ile osób przekonał sir David Attenborough?
A teraz czekam na solidny argument, że ów szacowny przyrodnik jest manipulantem, ekoterrorystą i cynikiem na żołdzie międzynarodowych organizacji, które chcą tylko wydoić zwykłego człowieka.
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości