Ciekawych rzeczy się człowiek dowiaduje. Na przykład tego, że dla kogoś prawo stanowione (Kodeks Karny i Cywilny) jest tym samym, co moralność. Przypadek taki stanowi jeden z komentatorów, który wypowiedział się pod notką o budowie meczetu. Oto nasza rozmowa, którą zacytuję od pewnego etapu:
Ja: Polacy nie mają jednakowych przekonań. Nie ma jednej, katolickiej moralności, jak to sugerował pan Jarosław Kaczyński. Czy chcesz wyrzucić stąd każdego, kto odbiega od Twojej wizji obyczajowości, duchowości, etyki czy wreszcie PRAWA?
Michał Kłeczek: Myli się Pani. Polacy jak najbardziej mają pewne przekonania jednakowe i efektem tego jest właśnie - tak przez Panią hołubione - PRAWO. Wszyscy (statystycznie) Polacy mają podobną moralność i jest ona wyrażona w Kodeksie Karnym, Cywilnym i innych aktach prawnych.
Ja: Z tą moralnością to jakiś żart, tak? Kodeks Karny, Cywilny i inne akty prawne to NIE moralność. Właśnie dlatego są potrzebne, bo wielu Polaków ma inną moralność. Ale to, że czyjaś moralność nie zgadza się z prawem stanowionym, nie oznacza jeszcze, że jest obiektywnie gorsza. Polacy są bardzo różni. Mają różne poglądy na wychowanie dzieci (klapsy), traktowanie homoseksualistów, podejście do przyrody i zwierząt, feminizm, Kościół, etc. Możesz udowodnić, że Twoje poglądy na ten temat są słuszne? Bo MY się bardzo różnimy, choćby w podejściu do wolności wyznania. Ty uważasz, że chrześcijaństwo powinno być najważniejszą religią, a ja uważam, że nie. Ty uważasz, że można zakazać wyznawania satanizmu, a ja nie. Możesz być w większości, ale racja nie leży zawsze po stronie większości.
Michał Kłeczek: Kodeks Karny to nie moralność? Dawno się tak nie ubawiłem. Zakaz kradzieży według Pani to nie “moralność”? Dziękuję za dyskusję, po niej jestem bardziej przekonany do tego, że demokracja bez cenzusu niekoniecznie jest najlepszym pomysłem
Ja: Czyli zamiast argumentów strzelamy focha, tak? Faktycznie, dzieci nie powinny głosować. To, że prawo zakazuje czegoś, co jest niemoralne, nie oznacza, że wszystko, czego zakazuje, jest niemoralne czy też że wszystko, co niemoralne, jest zakazane. Zdrada małżeńska jest dozwolona (co prawda wpływa na orzeczenie o winie przy rozwodzie, ale za samą zdradę się nie karze), kłamstwo też do pewnego stopnia jest dozwolone. Z kolei kiedyś dozwolone było niewolnictwo czy segregacja rasowa (USA). Jeśli mylisz moralność z prawem, to jesteś jeszcze na poziomie moralności prekonwencjonalnej.
Pierwszy raz spotkałam się z tak idiotycznym poglądem, że prawo i moralność to to samo. Kłania się tutaj rozwój moralności wg Kohlberga (polecam artykuł na ten temat). Ktoś, kto utożsamia prawo z moralnością, jest na poziomie moralności prekonwencjonalnej (czyli dziecka). Przypomnijmy, że kiedyś prawo w USA zezwalało na niewolnictwo, a później na segregację rasową czy chociażby zakazywało kontaktów homoseksualnych. Ktoś taki jak mój dyskutant nigdy nie ośmieliłby się niczego w prawie zmienić, bo dla niego byłoby ono świętością.
Mam nadzieję, że większość obywateli Polski jest jednak na nieco wyższym poziomie moralnym i intelektualnym. Inaczej ten kraj jest zgubiony. :)
Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo